sobota, 24 października 2009

Polowanie na darmowe bilety we wtorek


O ofertach, a czasami wręcz promocjach Ryanair dowiedzieć się można zazwyczaj na dzień przed jej wejściem w życie. Dlatego nieco zaskakującą jest dzisiejsza informacja, ale co tam, przynajmniej mamy więcej czasu na przygotowania :-)
Ale na spokojnie, bilety za darmo (czyli celem spełnienia warunków bankowych procedur za 0.01 złotego) zaczną się pojawiać w systemie rezerwacyjnym w nocy z poniedziałku na wtorek od godziny 0100 polskiego czasu. Wyprzedaż będzie trwać trzy dni, ale warto pamiętać, że rzucona będzie tylko jedna pula 500 000 biletów. Znając życie objęte będą tylko rejsy w dniach poniedziałek-czwartek i sobotę, bądź coś w tych okolicach, wyłącznie pomiędzy pierwszym i siedemnastym grudniem, oraz na wybranych trasach.
Chociaż promocja brzmi zachęcająco, przez ostatnie miesiące podobne akcje nie były czymś bardzo nadzwyczajnym. Te same trasy, pocięta siatka cen i prawie brak szans na dolecenie w jakieś fajne miejsce. Poza tym bilety na rejsy które nie wpadały w promocję, kosztowały czasami tyle, że dużo ciekawsze oferty można było znaleźć u innych przewoźników... Zobaczymy co tym razem wymyśli Ryanair :-)
Dla osób nieobeznanych ze zjawiskiem darmowych biletów i węszących jakiś haczyk polecam dział "Sztuka taniego latania", do którego linki można znaleźć w panelu po prawej stronie okna. Zwłaszcza jego pierwsza część - "Biletowe łowy", wyjaśniająca na szybko większość spraw, jakie należy mieć na uwadze.

czwartek, 22 października 2009

Promocja w Wizzair - 20% taniej na wszystkich biletach



Mieszkańcy okolic Katowic, Warszawy, Poznania, Gdańska i Wrocławia mają okazję na jeszcze tańsze podróże. Dziś weszła bowiem w życie czterodniowa promocja obniżająca o 20% ceny wszystkich biletów Wizzair na loty pomiędzy październikiem a drugą połową marca. Owszem, Wizzair nie jest linią drogą i choć nie oferują zwariowanych promocji z cenami rzędu €1 za lot, to dość łatwo można znaleźć w ich systemie rezerwacyjnym bilety nawet na weekendy nie przekraczające wartości €20.
Oto przykładowe loty, ich terminy i ceny jakie znalazłem w systemie rezerwacyjnym:

Wrocław - Londyn Luton: od 55PLN w jedną stronę


Gdańsk - Paryż Beauvais: od 71PLN w jedną stronę


Katowice - Memmingen: od 15PLN w jedną stronę


Warszawa - Oslo Torp: od 55PLN w jedną stronę


Dodatkowo wczoraj w sieci pojawiła się ciekawa informacja dotycząca tego najważniejszego na naszym niebie przewoźnika nisko kosztowego. Otóż na marzec zapowiedziana została rozbudowa jej Warszawskiej bazy, której w tym miesiącu ma być dostarczony czwarty samolot.

Rozwój bazy pozwoli węgierskiemu przewoźnikowi na rozbudowanie siatki połączeń ze stolicy. Od 28 marca przyszłego roku, Wizz Air uruchomi loty do Barcelony i Eindhoven. ...

Poza nowościami, linia zwiększy ilość lotów na już istniejących trasach: do Londynu Luton (do 21 połączeń tygodniowo), do Rzymu Fiumicino (7 połączeń tygodniowo) i Bolonii Forli (3 loty w tygodniu).
(cytat za: www.pasazer.com)


Co więcej, z systemu rezerwacyjnego wynika, że Wrocławska baza również doczeka się szybszego rozwoju, gdyż zapowiadane na lipiec nowe kierunki prawdopodobnie otwarte zostaną już pod koniec marca. Daje to świetną okazję na króki i tani wypad w cieplejsze rejony jeszcze przed sezonem wakacyjnym i jego wyższymi cenami biletów :-)

sobota, 17 października 2009

Sztuka taniego latania - spanie na lotnisku

Jednym z powodów dla których tzw. tanie linie lotnicze są rzeczywiście tańsze od standardowych przewoźników, to wykorzystanie swoich maszyn na maksimum możliwości. Dlatego też latający w takich barwach samolot może pracować nawet pomiędzy godziną szóstą rano a północą. Na trasie bezpośredniej to czasami nawet lepiej. W trakcie emigracji zarobkowej zawsze ceniłem sobie możliwość wylotu z Dublina o wczesnej godzinie porannej i bardzo późnego powrotu do Irlandii. Najzwyczajniej wydłużało mi to urlop o kilka tak cennych godzin spędzonych z rodziną czy znajomymi. Co natomiast jeśli noc przedzieli naszą zaplanowaną przesiadkę?
Nocowanie na lotnisku ma kilka powodów dla których czasami się przytrafia. Niektórzy z miejsca swojego zamieszkania na lotnisko muszą dojechać kilkadziesiąt kilometrów. Czasami połączenia lokalne i brak samochodu uniemożliwiają im dotarcie na miejsce o np. godzinie piątej rano. Czasami są to odwołania lotów, bądź przesiadki właśnie. Oczywiście niema czego się bać, lotniska nawet jeśli stoją na przysłowiowym "polu kapusty" (czyt. oddalone o kilkanaście, lub czasami kilkadziesiąt kilometrów od obsługiwanych miast) stają się potencjalnym źródłem zysku na wielu płaszczyznach. Jedną z nich jest hoteling, dlatego też na większości lądowisk w odległości załóżmy trzech kilometrów, bez problemów powinno się dać znaleźć miejsce do spania. Jednak teraz załóżmy hipotetycznie, mamy np. lot z przesiadką, przy czym do portu pośredniego przybywamy o godzinie 2300 a następną trasę zaczynamy o 0630. Cała procedura około lotniskowa (wyjście, odbiór bagaży, odnalezienie się na miejscu) + dotarcie do hotelu i załatwienie wszystkich formalności finalizuje się pojawieniem w pokoju o północy. Do tego 30 minut na prysznic i wyszykowanie do snu i... Odlatujemy o 0630, czyli na miejscu najpóźniej musimy być o 0530. Doliczmy do tego pobudkę, przyszykowanie się do wyjścia i czasami śniadanie/kawę, w całości daje nam to najwyżej 4 godziny snu. W ten sposób oczywiście w zależności od miejsca, ale zazwyczaj odciążamy nasz portfel o jakieś €30. Nie warto pieniążki te przeznaczyć na lepszy pokój albo dobry obiad w miejscu docelowym wycieczki?

Cafe Ritazza na piętrze restauracyjnym lotniska w Dublinie. Często spotykane widoki w środku nocy.
Próbowałem już różnych sposobów na spędzenie nocy na lotnisku. W Dublinie mieliśmy komfortowe fotele na piętrze restauracyjnym. W Londynie spałem w czystych ciuchach na podłodze... W Brystolu całą noc przesiedzieliśmy oglądając filmy na laptopie, a na lotnisku Mediolan-Bergamo stłoczono nas jak zbyt liczną grupkę koni na wybiegu jakieś stadniny. Za każdym z tych razów do głowy napływały nowe pomysły, dzięki czemu opracowałem ciekawy i wygodny system aby w miarę komfortowo przeczekać te kilka, czasami bardzo długich godzin.

Po co mi taki system? OK,
Dziwaczne formy łamane na lotnisku w Charleroi. Poranny ból we wszelkich stawach gwarantowany.
jeśli czekasz właśnie na ostatni lot, po którym jedziesz do domu i kładziesz się spać, to nie mam o czym pisać. Natomiast, jeśli przed Tobą lot kierujący Cię do obranego celu podróży na zwiedzenie którego masz niewiele czasu, to wierz mi, każda forma wypoczynku jest błogosławieństwem. A nawet trzy godziny jako takiego snu mogą sprawić, że większą połowę następnego dnia zamiast spędzić w hotelowym łóżku, poświęcisz na poznawanie okolicy. Bo będą na to siły! Sprawa dodatkowa to wygoda. Niejednokrotnie stawiałem się na miejscu innych podróżnych, którzy następnego ranka okropnie czuli się w ciuchach przejmujących brud z podłogi na której spali, albo przysłowiowo "połamali się" starając znaleźć możliwość przymknięcia oczu na lotniskowych siedzeniach. Mój system wypróbowała już nawet moja 48 letnia matka. Rano stwierdziła, że jedna taka noc nie przynosi jej żadnej ujmy na honorze, a dzięki temu jest rześka, jako tako wypoczęta i
Dziwaczne formy łamane - znalezione gdzieś w internecie.
podekscytowana szykującym się tambylstwem. No i oczywiście sprawa ostatnia - pieniążki. Jeśli mam płacić za nocleg z którego wykorzystam mniej niż 10 godzin, to najnormalniej mi się to nie kalkuluje. I mam tutaj na myśli zarówno hotele tuż obok lotnisk, jak również te w miejscach docelowych. Wracając z Madrytu start zaplanowano nam na godzinę 0630. We wszystkich hostelach w jakich dotychczas nocowałem nie było problemów, abym po opuszczeniu pokoju za dodatkową małą opłatą zostawił w sejfie cały swój bagaż. I tak do wieczora kiedy to odebrałem swój plecak a następnie pojechałem na lotnisko. Tam też spędziłem noc ciesząc się z zaoszczędzonych na pamiątki €12.

Czy to jest legalne? Cóż,
Chociaż lotniska są miejscami bardzo zatłoczonymi, w nocy można się czasami poczuć jak na prawdziwym odludziu. Przykładowo lotnisko w Santanderze (Hiszpania) około godziny 2200. Do końca dnia pozostały tylko trzy operacje.
w Londynie widziałem stacje kolejowe zamykane na noc. Ale w końcu to jest wielkie miasto, ze znalezieniem noclegu nie powinno więc być kłopotów. Może by zapożyczyć ten pomysł na Polski rynek celem pozbycia się problemu bezdomnych na dworcach? :-)

Na stronach internetowych niektórych lotnisk podwieszone są informacje o zakazie przebywania tam w nocy. Ale powiedzmy sobie szczerze, jeśli prowadzonych jest dużo operacji, to nie ma siły aby nie zjawił się codziennie ktoś, kto przed odlotem niema co ze sobą zrobić. Dlatego zakaz ten nawet jeśli jest wywieszony, to nie jest przestrzegany. W najgorszej wersji jest rozwiązanie z Bergamo, gdzie wszystkich oczekujących na kilka nocnych godzin tłoczy się w pewnej ciasnej przestrzeni, a po wysprzątaniu terminala (około godziny 0300) znów wypuszcza.

Sposoby. Zależy komu wygodniej. Można na kanciastym krześle kładąc ręce na kolanach i tworząc tym samym podkładkę pod głowę. Można też w podobny sposób szukać jakiejkolwiek pozycji przypominającej leżąco-opierającą. Jeśli jest się na większym lotnisku, można w całodobowej restauracji/knajpie. Niektóre McDonald's-y mają podłużne obite siedzenia, a w przypadku standardowych krzeseł, stojący obok nich stół zawsze przypomina mi sposoby na krótką drzemkę w trakcie przerwy w liceum. W Madrycie z braku jakichkolwiek siedzeń w terminalu widziałem ludzi śpiących na pasie transmisyjnym do bagaży, który umiejscowiony był przy każdym stanowisku odprawy. Mam tylko nadzieję, że nikt z nich nie obudził się później w luku bagażowym samolotu ;) Widziałem też różne modyfikacje wykorzystujące śpiwór i karimatę...
Z racji twardości podłogi karimata jest dla mnie niewystarczająca. Śpiwór nie byłby taki zły, jednak jedyny jaki posiadam, to dość obszerny i przystosowany na niskie temperatury. Jeśli więc planuję nocowanie na lotnisku, to w moim plecaku zawsze znajduje się miejsce na materac i koc. Może to zabrzmi śmiesznie, ale jest kilka istotnych powodów takiego zestawu. Materac jest niewielki i lekki. Do tego może się zginać, dzięki czemu pakuje się dużo łatwiej niż karimata. A po nadmuchaniu go na miejscu - to już same luksusy :-) Po pierwsze izoluje on od zimna i przede wszystkim nagromadzonego w ciągu dnia na podłodze brudu/kurzu. Dlatego też nie muszę się obawiać o nieczyste ubrania następnego poranka. Po kolejne, izoluje od twardości podłogi, przez co symulowany jest komfort własnego łóżka. Aczkolwiek część moich znajomych woli spać na nawet bardzo twardych podłożach - kwestia gustu. Koc podróżny to zawsze najlżejsza polarowa wersja jaką posiadam w domu. Od strony bagażu - daje się go spakować na nieskończenie wiele sposobów. Od strony wygody - daje poczucie pewnej intymności. Przykrywa od całego terminala, który staje się automatycznie "tamtym światem na zewnątrz". No i oczywiście nieco ogrzewa, dzięki czemu możliwe i komfortowe staje się spanie w koszulce. A śpiwory... cóż, widziałem kilka mogących zamiennie pełnić również rolę koca. I to chyba najlepsza opcja, ponieważ nie przepadam za formą opatulonego po czubek nosa kokona jaką daje mi mój aktualny śpiwór.

Jak się zapakować i co wziąć? W tym

Stosunek obiętościowy materaca, koca i ręczników do reszty ciuchów zabieranych na pięciodniowy letni wypad.
całym szaleństwie jest pewien szkopuł. Jeśli posiada się niewielki plecak, grubszy koc i cięższy (namiotowy) materac, to całość ta może zajmować do 1/3 wielkości bagażu i ważyć nawet do dwóch kilogramów. Ale już przy trzecim locie udało mi się to zmieścić razem z zapasem ciuchów na pięć dni. Czyli da się :-) Teraz tak, dobrze jest mieć w plecaku osobną mniejszą przegrodę, w której będzie się trzymało tylko koc i materac. Chodzi o to, żeby w momencie wypakowywania/ponownego zapakowania nie trzeba było przebijać się przez warstwę ciuchów i innych rzeczy. Jeśli takowej nie posiadamy - warto umieścić je na płasko i docisnąć do tylnej ściany plecaka. Dzięki temu będą one najbliżej pleców i poprzez wygładzenie nieco zamortyzują docisk bagażu na nosiciela. I co jeszcze można dodać? Ano bardzo wiele. Bo czemu nie postarać się o jak najmniejsze straty w sferze higieny? Ja rozumiem pewne obawy wynikające z korzystania z publicznych toalet i ichniejszych środków czystości. Ale tak szczerze, lotniskowe łazienki zazwyczaj są bardzo czyste.
Zesta kosmetyków niezbędnych na pięciodniowy wyjazd. Czemu z nich nie skorzystać w trakcie nocy na lotnisku?
A nawet jeśli nie, to lepiej się przymusić i później być czystym, niż czuć na sobie warstwę całodobowych naleciałości. Dlatego też w podróży zawsze mam ze sobą niewielki ręcznik. Dzięki temu tuż przed spaniem mogę iść do toalety, założyć świeżą bieliznę, umyć zęby, ochlapać się powyżej pasa i wytrzeć do sucha. Nie zapominam także o nasączanych różnymi środkami czyszczącymi chusteczkach. Ważą tyle co nic, nie wliczają się do limitów chemicznych (więcej o tym i o sposobach pakowania plecaka tutaj) a przydają się w każdej praktycznie sytuacji. Zawsze jako tako odświeżą twarz i pozwolą zasnąć czystym. Do listy tej można również dodać krem do rąk/twarzy i wszystko co niezbędne aby zachować komfort higieniczny. Jak więc widać, nocowanie niekoniecznie wiąże się z brudem.

Gdzie spać?
Każdy
Noclegownia na górnym piętrze lotniska Frankfurt-Hahn. Cichy i spokojny kącik izolujący od czasami przeludnionego dolnego poziomu.
terminal jest inny i innymi prawami się rządzi. W Dublinie na przykład na piętrze restauracyjnym za czasów mojej tam pracy znajdował się szereg wygodnych foteli. Sprawa fenomenalna, jednak piekielnie trudno jest potem dobudzić śpiących tam ludzi... Kontrastem jest Madryt, gdzie w starym terminalu oprócz restauracji nie spotkałem się z ani jednym krzesłem czy innym miejscem do siedzenia.
Poszukując dogodnego przyczółku staram się zawsze znaleźć jakieś miejsce ustronne. Przede wszystkim z dala od drzwi wejściowych aby uniknąć tłoku, oraz potencjalnego napływającego z każdym ich otworzeniem zimna. Po kolejne, ustronne miejsce chroni od hałasu chodzących ludzi. Ma to swój dodatkowy powód - sen jest sprawą intymną a niektórzy pewne czynności nie lubią wykonywać w miejscach bardzo publicznych. W międzyczasie staram się odkryć miejsce które pozwoliłoby mimo wszystko na nieużywanie mojego zestawu - a co najwyżej na wyciągnięcie koca. Do tego sprawdzają się jakiekolwiek siedziska, które umożliwiają przynajmniej jako takie wyciągnięcie się. Dla przykładu mogę podać rzędy obitych siedzeń lotniskowych w Reusie, które na szczęście mają podłokietniki rozstawione co
Bardzo użyteczne w spaniu siedzenia na lotnisku w Reusie.
dwa miejsca. Dodatkowym plusem może również być gniazdko z prądem w pobliżu. Bo czemu nie skorzystać z tej okazji i nie podładować swojego telefonu czy aparatu? Odstający kabel można przykryć plecakiem a jeśli będziemy spać w odległości 20 centymetrów od gniazdka, to nikt nie będzie nam przy nim grzebał. W niektórych terminalach warto zwiedzić też tzw. piętra restauracyjne. Nawet jeśli knajpy zamknięte są przez noc, można tam znaleźć jakiś cichy kąt. Niestety czasami po prostu się nie da. Takim przypadkiem jest lotnisko Bruksela-Charleroi, gdzie zamiast jak większość gnieździć się na jednoosobowych krzesłach, wolę wbrew wypisanym wcześniej zasadom rozłożyć się z materacem w głównej, wielkiej hali przy stanowiskach check-in. Też jest wygodnie...

W cenę wliczono. Zawsze się śmieję, że "w cenę noclegu w tych pół gwiazdkowych hostelach wliczona jest pobudka o godzinie czwartej rano" ;) Wynika to z faktu, że na większości lotnisk stanowiska check-in i generalnie cały terminal ożywa o tej właśnie porze. Służby więc gdzieniegdzie obowiązkowo, a w innych miejscach po prostu dobrowolnie zaczynają budzenie aby nikt nie przeszkadzał w pracy, lub spóźnił się na samolot. Jednak na wypadek gdyby ta procedura nie miała miejsca w naszym "hostelu", warto w telefonie nastawić budzik, lub w najgorszym przypadku położyć koło siebie kartkę z np. napisem "could you wake me up if it's after 0700 am please?" (czy możesz mnie obudzić jeśli jest już po siódmej rano?).

Czy to aby bezpieczne? Cóż, lotnisko jest zatłoczonym miejscem publicznym. Wiele ludzi może spowodować wiele problemów. Jednak na szczęście transport lotniczy jest tak silnie monitorowany, że niekiedy obserwowani jesteśmy na każdym kroku. Umożliwiają to przede wszystkim zastępy obsługi, jak też zainstalowane kamery. Dlatego zasypiając na lotnisku, nie obawiam się raczej o nic. Jeśli ktoś mnie będzie budził, to tylko dlatego że w czymś będę mu przeszkadzał a nie żeby mnie pobić. Tym przeszkadzaniem może być np. moja obecność w miejscu, które ma być za chwilę wyczyszczone. A przejście w inną część Terminala zawsze rozwiązuje ten problem. Oczywiście jeśli chodzi o bagaż, mam swoje sposoby na przetrzymywanie rzeczy wartościowych i dokumentów. Jednym z nich jest nieobnoszenie się z nimi. A plecak zawsze kładę tuż przy materacu, na wysokości głowy. Owszem, po drugiej stronie znajdują się również buty, jako że o wiele bardziej komfortowo czuję się śpiąc na boso. Zabranie ich jest dużo łatwiejsze niż kradzież plecaka, jednak da się przeżyć część wycieczki bez nich, bez reszty bagażu nie ;)
też miejsca, gdzie nie toleruje się spania na lotniskach. Jednym z nich jest nazwana przeze mnie "Tłuszczodajnia Grubej Berty” na lotnisku Frankfurt-Hahn. Kusi ona wygodnymi i obitymi siedziskami, jednak wszelka forma przyśnięcia jest surowo i upierdliwie tępiona. Przebywając tam w lutym tego roku na szybach widziałem nawet wyraźne informacje "This area will be closed at 2400hr. NO POSSIBILITY TO SLEEP!!".

Jeszcze kilka rad
. Owszem, spanie na lotnisku jest wyczerpujące. Ale jak już wspominałem wcześniej, moja metoda na tyle niweluje niedogodności z tym związane, że przekonują się do niej również osoby po czterdziestce. Bo powiedzmy sobie szczerze, w dawnych czasach podróże zagraniczne były prawie niemożliwe technicznie i finansowo. Teraz nadal jest ciężko, gdyż niema co marzyć o bezpośrednim połączeniu z naszego kraju (może nie wliczając w to Warszawy i Krakowa) na Teneryfę, Majorkę czy Sycylię. Takie trasy umożliwiają głównie loty z przesiadką, a połączenie atrakcyjnych cen i magii popularności nazw obranych przez nas celów podróży sprawia, że nawet moi rodzice są chętni na opisywaną metodę. Co więcej, w ten sposób podróże lotnicze zaczyna się traktować z lekkim przymrużeniem oka i dozą młodzieńczego szaleństwa. A przecież są one niby tak niebezpieczne, chirurgicznie precyzyjne i restrykcyjne. Do tego zazwyczaj z nocowaniem wiążą się przygody dodatkowe, które doskonale nadają się do anegdot późniejszych opowieści. W Madrycie np. widzieliśmy rodzinkę tak doskonale przygotowaną do spania na lotnisku, że najmłodsza córka ubrana była w piżamkę ;) W Londynie obudziła mnie para policjantów z przewieszonymi przez ramię i skierowanymi do dołu karabinami. A że spałem na podłodze to "wskazywały" one w moją stronę. Możecie sobie wyobrazić moją reakcję jak otworzyłem oczy i zaspanym wzrokiem ujrzałem ten widok? Oczywiście chodziło o to, że podłączyłem się do gniazdka z prądem, do którego nie powinienem się podłączać, a całość z bronią palną przemieniła się w sytuację humorystyczną ;) A można jeszcze wymieniać...
Ludzie w podróży ekscytują się celem, lub faktem że właśnie kończą swój wypad. Są więc zazwyczaj w świetnych humorach. Dlatego też ich zachowanie jest zgoła inne od tego, które można spotkać np. na mieście po pracy, czy w sklepie. Jeśli rozłożyłem się więc koło jakieś grupki - zawsze chętnie do nich podchodzę, witamy się, wymieniamy celem podróży, krótką opowieścią i prośbą aby czasami spoglądać na siebie nawzajem i ewentualnie obudzić o jakieś godzinie. A czasami taka wymiana zdań przeradza się w całonocną rozmowę! A późniejsze spisanie własnych adresów może zaowocować np. darmowym noclegiem w ich domu. A jeśli tamta grupka akurat jest z Włoch, Portugalii czy Chorwacji? Naprawdę, dużo bardziej wolę taką metodę kombinowaną niż lot czarterem do jakiegoś hotelu. Więcej wspomnień zostaje w pamięci, ciekawiej się takie wyjazdy zapamiętuje.
Jeśli kogoś przekonałem, lub choć co najmniej zainteresowałem do takiej formy wycieczkowania, polecam zapoznanie się z trzema miejscami w internecie:
Sztuka taniego latania - Spanie na lotnisku - opis lotnisk :: W ramach sztuki taniego latania pokusiłem się o opis lotnisk na których miałem okazję spędzić noc, lub pod tym kątem przeprowadzić obserwację jego infrastruktury. Każdy wpis poparty jest doświadczeniami własnymi i staram się aby były one aktualizowane po każdej wizycie w danym porcie lotniczym.
http://lotnictwo.net.pl/5-poszczegolne_lotniska/32-lotniska_zagraniczne/ :: link na polskojęzyczne forum fascynatów lotnictwa. W dziale tym znajdują się tematy dotyczące poszczególnych lotnisk na całym świecie. Owszem, zazwyczaj opakowane są one fotkami samolotów, ale niekiedy przytrafiają się przydatne informacje dotyczące zarówno samego terminala, jak też okolic lotniska. Poza tym nawet jeśli nie, to co szkodzi zapytać się o jakiś problem osobiście?
http://www.sleepinginairports.net/ :: strona tworzona przez wariatów dla podobnych wariatów, ale także dla normalnych ludzi mogących niekoniecznie z wyboru natrafić na zjawisko spania na lotnisku. Przez to skupia się na sytuacjach pokroju odwołania lotów i przymusu czekania na kolejne połączenie, komforcie spania przy ogromnych i zatłoczonych terminalach, czy też na niebezpieczeństwach czyhających na niektórych lotniskach. Większość z nich nie ma miejsca w przypadku podróżowania tzw. tanimi liniami lotniczymi, czy też na lokalnych lądowiskach. Jednak zawsze warto zainspirować się pomysłami zawartymi w przewodniku po tips&tricks (link), lub przeczytać/wysłać opinię na temat jednego z zamieszczonych na liście lotnisk (pod tym linkiem lista destynacji w Europie).
Dobranoc :-)

czwartek, 8 października 2009

50% taniej w LOT

Jeśli planujesz jakąś podróż na pierwszą połowę 2010 roku, to warto wstrzymać się z decyzją zakupu biletów przynajmniej do najbliższej soboty. Jak informuje nasz narodowy przewoźnik - LOT - 10. października właśnie, wyłącznie na swojej stronie internetowej przeprowadzi kampanię promocyjną, dzięki której będzie można nabyć bilety w obniżonej o 50% cenie. Oferta powinna dotyczyć zarówno lotów własnych na trasach krajowych, jak też Europejskich. Niestety jednym ze szkopułów jest fakt, że akcja ta dotyczy cen biletów z wyłączeniem podatków i opłat dodatkowych. Niemniej jednak niektóre kierunki mogą stać się bardzo atrakcyjnymi i wartymi rozważenia :-)


Szalona sobota bez drugiej połowy! Jedyna taka okazja!
Karnawał? Zakupy? Walentynki? Każdy powód jest dobry. Zaplanuj podróż na pierwszy kwartał 2010 roku i w LOT kup bilet.
Już 10 października zapłacisz tylko połowę. Skorzystaj z 50% zniżki na wszystkie loty z Polski do Europy oraz po Polsce.
Pamiętaj, sprzedaż wyłącznie w najbliższą sobotę! Znajdź swój bilet za pół ceny.
Szukaj na www.lot.com, w biurach LOT-u i w biurach podróży.

Zniżka obowiązuje na taryfę za przewóz lotniczy po Europie i Polsce, z wyłączeniem biletów w taryfie lotniczej PROMOLOT, nie dotyczy podatków i opłat dodatkowych.


Jeszcze z ostatnich donosów wynika, że bardzo warto przyglądać się poczynaniom Węgierskiego przewoźnika MALEV. Wprawdzie linia ta jest mało znana w naszym kraju i bezpośrednio lata bodaj wyłącznie do Budapesztu, jednak dzięki ciekawemu systemowi przesiadkowemu oferowała połączenia do mniej znanych, ale bardzo atrakcyjnych destynacji. Plotki niosły, że za niewielkie pieniążki można było się dostać do Zagrzebia, Splitu, Wenecji, czy Paryża. Szokiem były Amman, Damaszek i Bejrut za niewiele ponad 400 złotych! Następna promocja będzie w dniach 12-14 październik i będzie obejmować loty w terminach 12-24 październik. Jak będzie to dokładnie wyglądało... zobaczymy już w poniedziałek :-)

czwartek, 1 października 2009

Wizz Air otwiera bazę operacyjną we Wrocławiu

Plotki okazały się prawdziwe :-) Wizzair otwiera swoją kolejną bazę operacyjną właśnie we Wrocławiu. Wszelkie fora lotnicze pełne były analiz i komentarzy dotyczących tej decyzji. I ja pokuszę się o kilka.

Ale najpierw fakty. Od połowy grudnia Wizzair przylatuje do Wrocławia z trzema nowymi kierunkami. Dwa z nich - Oslo-Torp oraz Dortmund - będą realizowane przez najnowszą bazowaną w Gdańsku maszynę. Rozkład w chwili obecnej nie mówi który samolot będzie obsługiwał kolejną - Paryż Beauvais. Bez zmian natomiast pozostanie trasa z londyńskiego lotniska Luton, na której będzie latała maszyna z Poznania.

We Wrocławiu będzie stacjonował jeden samolot. Swoje operacje zacznie w połowie lipca przejmując wszystkie wcześniej wymienione, oraz sześć nowych: Eindhoven, Forli, Doncaster-Sheffield, Mediolan-Bergamo oraz Cork. Daje to w sumie dziewięć ciekawych destynacji. Co one znaczą dla Wrocławia?




Londyn-Luton (LTN). Pomniejsze lotnisko obsługujące miasto Londyn. Jednocześnie nie oznacza to że małe, gdyż w zeszłym roku obsłużono tam ponad 10 milionów pasażerów. Niezła baza przesiadkowa na kierunki wakacyjne u Ryanair (Kanary, Francja) oraz EasyJet (Majorka, Minorka, Ibiza, Portugalia oraz bardziej egzotyczne pokroju Istambuł, Tel Aviv, Ateny i Larnaka). Nie należy również zapominać o Wizzair, który oferuje loty do większości swoich lotnisk w Europie Środkowowschodniej. Wartością ukrytą jest zwiększenie częstotliwości lotów, co powinno zaowocować zmniejszeniem cen biletów na tych trasach zarówno u Wizzair, jak też u Ryanair.

Dortmund (DTM). Prawdopodobnie próba powrotu do lubianej i chętnie uczęszczanej trasy. Atutem tej destynacji są zwyczajowo bardzo tanie bilety sięgające w dół okolic 40 złotych od osoby w jedną stronę.

Paryż-Beauvais (BVA). Wprawdzie oddalony jest od centrum Paryża o ponad 80 kilometrów, większość nisko kosztowych linii lotniczych określa go mianem lotniska paryskiego. Dla Wrocławia kierunek ten to uwieńczenie kilku lat starań o uruchomienie lotów w okolice Paryża. Oprócz oczywistych walorów francuskich okolic, lotnisko oferuje ciekawy system przesiadkowy w stronę Włoch (dwa połączenia dziennie do Mediolanu, Rzymu, Pisy, Wenecji, Sardynii i Sycylii) oraz półwyspu Iberyjskiego (po dwa loty dziennie do Porto, Girony, oraz rzadziej do Madrytu, Reusu i Alicante).

Oslo-Torp (TRF). Lotnisko koło Sandefjord jest oddalone od obsługiwanego Oslo o około 120 kilometrów. Oprócz możliwości łatwego dostania się do stolicy Norwegii oferuje możliwość zwiedzenia mniej popularnych okolic pięknych Norweskich fiordów. Dzięki połączeniom Ryanair można szybko i tanio przesiąść się na loty do Niemiec (Frankfurt-Hahn, Bremen, Düsseldorf-Weeze), Wielkiej Brytanii (Londyn-Stansted, Birmingham), oraz Włoch (Mediolan-Bergamo, Rzym, Bolonia, Pisa, Sardynia). Uruchomienie tego połączenie jest naturalnym uzupełnieniem luki po wycofującej się z końcem października linii Norwegian.

Eindhoven (EIN). Eindhoven jest jednym z większych przemysłowych ośrodków Holandii. Wprawdzie kraj ten był osiągalny poprzez położone na granicy Niemiecko-Holenderskiej lotnisko Düsseldorf-Weeze, ale w tym momencie uniknie się uciążliwych dojazdów. Od strony przesiadek oferowanych jest mnóstwo lotów do Hiszpanii i Włoch (Ryanair), jak też do Pragi, Budapesztu i Sofii (Wizzair).

Forli/Bolonia (FRL). Bardzo duże zaskoczenie w zaproponowanej siatce połączeń. Forli jest bowiem małą miejscowością w północnej części Półwyspu Apenińskiego. Dzięki temu kierunkowi bardzo łatwo jest się dostać w takie miejsca, jak San Marino (65 kilometrów), wschodnie wybrzeże (Ravenna - 28 kilometrów, Rimini - 53), czy Bolonia (75 kilometrów). Około rok temu bardzo zaawansowane były plotki dotyczące otworzenia tam bazy przez Ryanair. Jednak wszystkie prace zostały wstrzymane, a baza ostatecznie znalazła się w Trapani na Sycylii. Wizzair oferuje natomiast tanie połączenia z Rumunią (Napoca, Bukareszt), oraz Bułgarią (Sofia).

Cork (ORK). Za czasów Centralwings istniało bezpośrednie połączenie Wrocław-Cork. Jednak w momencie zamknięcia tej linii lotniczej większość korzystającego z jej usług ruchu robotniczego przeniosło się na trasę z oddalonego o 100 kilometrów Shannon/Limerick. Niemniej w momencie, gdy Ryanair obciął częstotliwość tych lotów do dwóch operacji tygodniowo, możliwości szybkiego i taniego przelotu do ojczyzny zmalały prawie do zera. Cork jest atrakcyjnym i spokojnym miastem w Irlandii. Niemniej jego charakter, podobnie jak w przypadku całej zielonej wyspy, przypadnie prawdopodobnie do gustu wyłącznie fanom takowych klimatów. Zwyczajowo jest tam bowiem wietrznie, chłodno i deszczowo. Poza tym jest to bardzo solidny kierunek pracowniczy, w którym upatrywane są niemałe zyski linii lotniczej.

Doncaster-Sheffield (DSA). Kolejny kierunek stricte robotniczy. Podobnie jak w przypadku Dortmundu - wznowienie chętnie oblatywanej trasy na której jeszcze niedawno latał Wizzair.

Mediolan-Bergamo (BGY). Wprawdzie był to jeden z oczywistych kierunków, niemniej na forach wzbudził pewne zaskoczenie. A wynikało to przede wszystkim z faktu, że na trasie tej już wcześniej, bez powodzenia, próbowali swoich sił zarówno Ryanair, jak też Volareweb. Bergamo to przepiękne miasto leżące u podnóża gór. Oferuje miniaturowe metropolitarne centrum, oraz górującą nad nim starówką w Citta Alta. Nie bez powodu większość osób jest zachwycona po nawet kilkugodzinnej wizycie w Bergamo. Dodatkowo z lotniska bardzo łatwo można się dostać zarówno do Mediolanu, jak też w południowe rejony Alp. A od strony przesiadek... poemat. Lotnisko Orio Al-Serio oferuje bowiem mnóstwo zazwyczaj tanich połączeń do Hiszpanii (Barcelona-Girona, Madryt, Alicante, Santander, Saragossa, Malaga, Sewilla, etc.), krajów germańskich (Frankfurt-Hahn, Düsseldorf-Weeze, Lubeka, Oslo (Rygge oraz Torp), Sztokholm-Skavsta), jak też przede wszystkim połączeń krajowych (Sardynia, Sycylia, Rzym, Lamezia, Brindisi, Bari). Równie ciekawą propozycję posiada Wizzair oferując zazwyczaj tanie loty do swoich baz w Budapeszcie, Sofii, Bukareszcie, Napoce i Timisoarze.


Jak widać, oferta Wizzaira jest dużo ciekawsza i bardziej rozbudowana niż spekulowałem we wczorajszym poście. Bardzo istotnym jest również fakt, że bazowana we Wrocławiu maszyna będzie pracować tylko dla swojego lotniska (czyt. nie będzie tras pokroju Gdańsk-Dortmund-Lwów-Dortmund-Gdańsk). Wykorzystanie będzie również maksymalne, gdyż według rozkładu do Wrocławia z Bergamo maszyna wróci o godzinie 0025, a z Doncaster o 0130!! Niektórych pora ta może przerażać, jednak dla mnie jest to wykorzystanie do granic możliwości każdej minuty poświęconej na potencjalne tambylstwo.

Wiele osób upatruje w decyzji dotyczącej Wrocławia bardzo istotnego bodźca w dobie kryzysu. Jeszcze nie tak dawno mówiło się przecież o zakrawających na kpinę opóźnieniach spowodowanych zawirowaniami z właścicielami ziemi na której miał powstać nowy terminal. Niejednokrotnie irytowała mnie również pomniejszana liczba operacji Ryanair, oraz ostatnie bolesne przypadki utraty połączeń do Sztokholmu, Oslo, Edynburga czy Bournemouth. Wymęczające również były kolejne nieprzekazujące żadnych konkretów wiadomości, że „Ryanair przygląda się poczynaniom i poważnie rozważa założenie swojej bazy we Wrocławiu”. I tak przez ponad trzy lata! Decyzja Wizzair wydaje się być mądrą i przyszłościową. Najwyraźniej ich badania i symulacje przedstawiły spory potencjał tkwiący na Dolnym Śląsku. Dla nas klientów to dawka pewnych połączeń lotniczych, może nie za złotówkę, ale również w niewielkich cenach. Dla operatora, ustabilizowanie pozycji najważniejszej i największej taniej linii lotniczej w Europie Środkowowschodniej. Co więcej, przygotowanie gruntu w ostatnim mieście - organizatorze meczów Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku, które mogą się okazać krokiem milowym zarówno dla polskiej gospodarki, jak też popularności turystycznej tychże miejsc. W momencie tym, jak wielu znawców wskazuje, Ryanair otrzymał „małego psztyczka w nos”, tracąc argument podczas prowadzenia swojej polityki wzajemnego szczucia na siebie kandydatów do potencjalnych baz. W chwili obecnej na polu pozostaje tylko Kraków i Bratysława, które owszem, generują spory ruch, niemniej nie są skore do płacenia dotacji z tytułu sprowadzenia samolotów irlandzkiego przewoźnika. Co za tym idzie, Ryanair nie może otworzyć bazy na własnych zasadach, a z powodu regulacji prawnych nie wejdzie na rynek Ukraiński. W momencie tym traci potencjalnych klientów, którzy jeszcze bardziej będą kojarzyli rynek Europy środkowowschodniej z Wizzair właśnie. Co więc się stanie? Cóż, niektórzy przepowiadają wojnę cenową, lub obrażenie się i zwinięcie zabawek z Wrocławskiej piaskownicy. Owszem, Wrocław jest lotniskiem niewielkim i nagłe uruchomienie ośmiu nowych połączeń w ciągu roku oferuje wzrost o około 1/3 generowanego aktualnie ruchu pasażerskiego na lotnisku. Jednak z drugiej strony Wrocław nie ma połączeń z taką ilością ciekawych miejsc, że jest jeszcze skąd latać nie wchodząc sobie wzajemnie w te same trasy. Mam również nadzieję, że lokalni mieszkańcy nauczyli się ostatnimi czasy, że można podróżować na krótki okres, w fajne miejsca i za niewielkie pieniądze. Między innymi temu służy ten blog właśnie. Dlatego też życzyłbym sobie, aby obie linie lotnicze współistniały na Wrocławskim lotnisku, rywalizowały ze sobą obniżając ceny, ale również osiągały na swoich trasach odpowiednie zyski. Tylko dzięki temu istniejące połączenia zostaną utrzymane, a mam nadzieję że dość szybko Wrocław otrzyma do swojej bazy drugą maszynę Wizzair.