czwartek, 22 lipca 2010

Obserwacje systemów rezerwacyjnych u Wizz Air i Ryanair

Jak napomknąłem na łamach bloga jakieś trzy dni temu, sytuacja finansowo – czasowo – dostępnościowa wreszcie umożliwiła mi planowanie kolejnych wypadów. Dzięki temu po prawie czterech miesiącach wróciłem na stare śmiecie systemów rezerwacyjnych, ofert i atrakcyjnych przesiadek na połączeniach. 
Dzisiaj kilka krótkich myśli dotyczących dwóch najważniejszych przewoźników nisko – kosztowych na naszym niebie – Wizz Air i Ryanair. Irlandczycy, co już wielokrotnie było krytykowane na lotniczych forach, skrupulatnie prą do przodu w swej polityce podnoszenia cen biletów lotniczych. Nie ma już szans na oferty za złotówki czy grosze, nawet najniższa stawka w postaci €5 z pobieżnych obserwacji stawała się pewnym „rarytasem”. Owszem, faktem jest że zaskakująco nisko kształtują się też ceny zwykłe. Jeszcze bowiem dwa lata temu „nowatorskie” kierunki pokroju Hiszpanii czy Włoch były zwyczajowo drogie. Teraz natomiast nawet niedawno uruchomione połączenia jak Wrocław – Malaga, Poznań – Mediolan Bergamo (zwłaszcza po wycofaniu się z tej trasy Wizz Air-a), Kraków – Trapani (jedyne regularne bezpośrednie połączenie z Polski na Sycylię) czy stricte wakacyjny Kraków – Reus można znaleźć w zaskakująco atrakcyjnych cenach. Niestety cena początkowa, jak to w przypadku prawie każdej linii lotniczej, czasami ma się nijak do ceny końcowej. Po raz kolejny w przypadku Ryanair mam tutaj na myśli opłatę za odprawę online – niby nieobowiązkową i według pierwszych informacji z zeszłego roku „łatwą do ominięcia”. Jednak szybkie przestudiowanie systemu rezerwacyjnego wykazało, że tak naprawdę lotów bez tej opłaty jest z miesiąca na miesiąc stosunkowo coraz mniej, a aktualnie wręcz „tyle co kot napłakał”. W zasadzie nie obowiązuje ona tylko na wybranych, permanentnie promowanych kierunkach. Pozostałe, nawet jeśli wpadają w aktualną ofertę, często mimo wszystko zmuszają do dopłacenia tych pięciu Euro od osoby. Cóż, niestety i ja musiałem się temu haraczowi podporządkować, na szczęście tylko na jednym odcinku.
A co z taktyką rezerwowania? Przedstawię może historię moich ostatnich trzech dni. Miałem upatrzone konkretne daty i loty. Wiem, nie jest to najlepsza metoda u przewoźników nisko - kosztowych, ale ogólna sytuacja sprawiła że tak się stało. Lot Bruksela Charleroi – Madryt figurował za nieco ponad €15 za osobę plus €5 opłaty za odprawę. Planowany na wieczór tego samego dnia Madryt – Jerez de la Frontera około €15 w sumie. Niestety kiedy przybita została pieczątka z zatwierdzeniem obserwowanej daty okazało się że iberyjska krajówka zyskała opłatę za odprawę online. Ale pomyślałem sobie nic to, lot wewnątrz Hiszpanii za €20 jest niemal rozpustą, chociaż fakt że system rezerwacyjny nie wskazywał jakiegoś jasnego trendu z tańszymi biletami. Podobnie było na odcinku Belgia – Hiszpania, generalnie loteria. Tylko że tutaj z nowym sezonem weszło trzecie połączenie dziennie, czyli było pewne prawdopodobieństwo że nie ma jeszcze odpowiedniego zainteresowania aby zapełnić wszystkie loty. Wniosek - nieśmiało można było liczyć na promocje. Postanowiłem więc poczekać z dwóch powodów – po pierwsze po północy miał wejść nowy pakiet ofertowy (zwiększenie z €8 na €10 za lot), po drugie na karcie płatniczej najzwyczajniej nie miałem w tamtym momencie odpowiednich finansów ;) Rano w kilka godzin po zmianie ofert spojrzałem na szybko w ceny interesujących mnie lotów i zauważyłem usystematyzowanie – €14,99 (+ opłata za odprawę) na Charleroi – Madryt i €14 (zamiast €12, ale przynajmniej bez opłaty odprawowej) na Madryt – Jerez. Czyli w systemie została nałożona nowa macierz cenowa i teraz można się spodziewać tylko podwyżek. W zasadzie nie pisałbym tego wątku gdyby nie fakt, że Ryanair informacje o swoich ofertach cenowych rozsyła mailami jakieś kilkanaście godzin po uaktywnieniu ich w systemie. Tak było i tym razem, gdyż mail na mojej skrzynce pojawił się późnym popołudniem, a wieczorne taktyczne sprawdzenie systemu rezerwacyjnego pokazało, że interesujące mnie loty nagle potaniały do €10, co więcej - wszystkie pozostały bez opłaty za odprawę online :D Dla mnie bomba, o połowę taniej niż kilka godzin wcześniej! W związku z tym śmiem twierdzić, że nie warto się poddawać po jednorazowym sprawdzeniu cen tuż po wejściu nowej oferty. Widać Ryanair stara się co jakiś czas uaktualniać swoją siatkę cenową – zwłaszcza po zakończeniu procesu informowania na maila o nowej promocji.
Inna sprawa to fakt, że wczoraj zupełnie bez zapowiedzi i jakiejkolwiek reklamy na stronie, Ryanair udostępnił niektóre kierunki w cenie €3! W tej sytuacji będące w permanentnej promocji loty „zamykające” mój wrześniowy urlop stały się jeszcze tańsze. Szczerze z racji niedalekiego okresu planowanego wylotu nawet nie liczyłem zbytnio na ofertę €5 a tu miła niespodzianka.
A co z Wizz Air? No cóż, przewoźnik ten coraz bardziej zaczyna uzupełniać siatkę połączeń na okres zimowy. Jednocześnie nie zrezygnował on ze swojego charakteru przewoźnika bardziej przewidywalnego cenowo. Jeśli więc jakiś kierunek jest promowany, to w systemie znajduje się dużo atrakcyjnych cenowo biletów i to nawet na bardzo odległe okresy pokroju luty 2011. Owszem, w międzyczasie ceny niektórych dat/kierunków mogą ulec zmianie, ale zazwyczaj odbywa się to bez jakieś wielkiej promocji czy rozgłosu. A stawki, takie jak od początku roku – „MEGA PROMO” to lot w jedną stronę już od 15 złotych przy opłacie przelewem bankowym. Oferta „PROMO!” to już 30, 50 lub 80 złotych w zależności od kierunków. Tylko że od pewnego czasu – i z racji mojej sympatii do tego przewoźnika jest mi ten fakt bardzo ciężko stwierdzić – Wizz Air staje się firmą coraz mniej pewną. Otóż w nieśmiałych pierwszych planach dotyczących września myśleliśmy nad skorzystaniem z wylotu Wrocław – Bergamo. Wtorek, na lotnisku lądujemy około godziny 2200 i czekamy do 0630 na środowy wylot do Sewilli. Oba loty w permanentnych promocjach i doskonałych opcjach przesiadkowych – nic tylko rezerwować. Ale niestety jakiś czas temu przewoźnik ten w wyniku bezpośredniej konkurencji z Ryanair dość gwałtownie (prawie z dnia na dzień) wycofał się z owej trasy. Po trzech tygodniach w głowach narodziła się myśl Portugalii. Tutaj doskonałą przesiadką mogło być lotnisko Paryż Beauvais. Pięć godzin czekania przy locie do Porto a w drodze powrotnej środowy późny lot z Porto do Francji, nocka na lotnisku i do 18 relaks w jakimś małym okolicznym miasteczku. Można by powiedzieć prawie doba na przesiadkę, ale tutaj była ukryta wartość. Jeśli bowiem z jakiś powodów nie doszedłby do skutku pierwszy lot, moglibyśmy jeszcze wskoczyć na planowany na tej samej trasie lot w czwartek z rana – na ostatni odcinek również wyrobilibyśmy się z kilkugodzinnym zapasem. Jakoś tak od czasu prawie stracenia przesiadki poprzez opóźnienie na trasie Majorka – Girona (za jakiś czas postaram się to dokładniej opisać) zwracam coraz większą uwagę na to, aby nie pozostać samemu sobie gdzieś w Europie. No ale niestety półtora tygodnia po ułożeniu tego planu okazało się, że czwartkowe połączenie Wrocław – Paryż Beauvais również zostało zawieszone, podobnie jak dwa tygodniowo do Londynu Luton. Owszem, można lecieć na tydzień, ale przy planach zwiedzania jeszcze przy okazji Faro byłby to za krótki okres. Na szczęście rezerwacji nie dokonywałem, ale takie zachowanie pokazuje, że wylatując z Polski nawet jeśli się chce, to nie da się uniknąć Ryanair. Co więcej – przesiadki z użyciem Wizz Air również stają się coraz trudniejsze jeśli wręcz czasami niemożliwe :( 
A co do naszej trasy na wrzesień. Pierwszy odcinek, to powtórka z zeszłorocznej Sardynii, czyli wylot i nocka w Charleroi. Chociaż z Belgii nie wylatujemy z pierwszą falą startów, to na szczęście czekamy tylko do godziny 10. rano. W Madrycie spędzimy około 8 godzin – idealny czas na zwiedzenie ogrodu botanicznego i Paellę w mojej ulubionej knajpie Alhambra. W Jerez de la Frontera będziemy około godziny 2200 – czyli prosto do hostelu i spać :-) W ciągu 7 dni w pierwszych planach jest posiedzenie w Jerez, Kadyksie i Sewilli. Urlop kończymy we wtorek lądując na lotnisku Frankfurt Hahn około północy. Tutaj znów udaje nam się zaliczyć wyłącznie krótki pobyt, gdyż po niemal siedmiu nocnych godzinach startujemy już do Wrocławia. Ukrytymi wartościami są oszczędzone dwie noce hostelowe (spanie na lotniskach w trakcie przesiadek) i fakt że jeszcze w poniedziałek mogę iść do pracy. Może to głupie tak na jeden dzień po weekendzie, ale w momencie gdy pracuje się na czas określony i raptem od trzech miesięcy, to każdy dzień urlopu jest jednak minusem w oczach szefostwa ;) 
OK, trasa wrześniowa już została zaplanowana. Na tym jednak nie koniec. Oczywiście nadal będę obserwował zachowania systemów rezerwacyjnych i informował o ciekawszych zmianach. Na październik, listopad i grudzień mam już swoje weekendowe typy – mam nadzieję że się uda :D 

wtorek, 20 lipca 2010

Powrót do tambylstwa :-)

Powrót z naszego ostatniego wypadu był z jednego powodu bardzo niemiłym dla mnie przeżyciem. Otóż tego dnia zakończona została trwająca ponad dziewięć miesięcy seria lotniczych planów. Jak bowiem spoglądam szybko w historię listów na mojej skrzynce mailowej, od 10. lipca 2009 do początku maja 2010 bez przerwy miałem zabookowany jakiś lot na bliższą lub dalszą przyszłość...
Ostatnich kilka tygodni było wyjątkowo zwariowanych i zabieganych że tak to określę. Zakończyłem wreszcie przygodę z uczelnią i tutaj muszę się pochwalić – zarówno praca jak i obrona wypadły na 5! Z drugiej strony mam zapewnioną pracę do końca roku, więc mogę uruchomić plan wychodzenia na prostą. Czyli jest to taki moment, gdzie grunt pod nogami zrobił się nieco bardziej stabilny i wstępnie można zacząć snuć plany wakacyjne. W związku z tym od półtora ostatniego tygodnia znów zaczynam spędzać coraz więcej czasu z systemami rezerwacyjnymi studiując oferty i trasy. Planów, jak zawsze, kilka jest, ale o nich zapewne w przyszłości. Teraz z racji zbliżającego się terminu trzeba było ogarnąć wrześniowy urlop. Były przymiarki do Istambułu (czarterem z Charleroi do Turcji za jakieś €30), zwariowanego tripu po wybrzeżu Morza Czarnego, Bułgarii, Włoszech i Rumunii, czy też dość realnie wyglądająca opcja Portugalii. Ostatecznie jednak cena zadecydowała że znów celujemy w Hiszpanię. Tym razem miejsce, które w głowie siedzi mi już od ponad roku – Andaluzja. Chcę poznać tamtejszy klimat, wino i przede wszystkim Flamenco. We wstępnych planach jest Cádiz (pol. Kadyks), Jerez de la Frontera i oczywiście Sewilla. Trasę mamy już upatrzoną, ale czekamy na lepsze oferty cenowe. Oby tylko ceny nieco spadły. Niemniej dziś jest dzień wielkiej radochy bowiem wreszcie mam kupione bilety na jakiś lot! Już ja się postaram aby stan taki trwał odpowiednio długo :-)

piątek, 9 lipca 2010

Sztuka taniego latania - jak przejść odprawę internetową w Ryanair?



Kupno biletu przez internet dla osób robiących to pierwszy raz w życiu jest zazwyczaj niemałym wyzwaniem. Na tym się niestety nie kończy i na tydzień przed planowanym odlotem znów należy zalogować się na stronie internetowej przewoźnika aby dokonać odprawy internetowej. Możliwość taka wprowadzona została już jakiś czas temu, ale dopiero w zeszłym roku stała się obowiązkiem. Jak poinformował przewoźnik, celem tego miała być redukcja ichniejszych kosztów, ominięcie kolejek przy stanowiskach check-in, żeby być jeszcze fajniejszym, tańszym blablabla... Szkoda tylko że razem z obowiązkiem odprawy internetowej wprowadzono za nią opłatę w wysokości €5 za osobę za lot. Owszem, można ją ominąć, ale jak pokazują przykłady tego roku, lotów zwolnionych z niej jest coraz mniej – przynajmniej z Polski.

Uwaga: Nie życzę sobie jakiegokolwiek przedrukowywania, czy cytowania tego opisu w całości, części  lub  innym kształcie, gdziekolwiek w sieci, prasie czy innej formie przekazu bez mojej wyraźnej zgody. Mogę jej udzielić wyłącznie po skontaktowaniu się ze mną poprzez e-mail (spiral [kropa] active [małpka] gmail [kropa] com). Brak odpowiedzi z mojej strony nie może być uznane za ciche przyznanie zgody na powyższe.

OK, ale do czego nam ta odprawa jest potrzebna? Ano przede wszystkim do tego, że od października 2009 nie ma innej opcji aby się odprawić i basta. Owszem, jeśli podróżujemy z dużym bagażem, to zazwyczaj nadal podchodzimy do stanowiska check-in i ten bagaż tam oddajemy. Tylko że wcześniej sami musimy w sieci podać nasze dane osobowe i wydrukować kartę pokładową. Z drugiej jednak strony, jeśli podróżujemy tylko z plecakami czy inną formą bagażu podręcznego, to znika obowiązek zjawienia się na lotnisku od 120 do 40 minut przed odlotem i czekanie na każdy lot jakby to była przynajmniej wyprawa na księżyc. W takiej sytuacji możemy bowiem na lotnisko przyjechać nawet 30 minut przed planowanym odlotem. Po wejściu do terminala kierujemy się więc prosto do security i po przejściu tej całej procedury już do gate-u z którego wejdziemy do samolotu. Czasami jest to dużo wygodniejsze i przede wszystkim praktyczniejsze przy bardzo ciasnych przesiadkach :D

Założenia tego procesu są następujące:
- poniższy proces jest prezentacją mojej prawdziwej odprawy na lot Wrocław – Rzym Ciampino
- cała procedura, jak też załączone zrzuty ekranów są aktualne na kwiecień 2010 roku.

Strona 1

Odprawę internetową w Ryanair można przejść od czterech godzin do 21 dni przed planowanym lotem. Fakt jest jednak taki, że udawało mi się przejść przez tą procedurę nawet na 25 dni przed odlotem :-) Aby tego dokonać należy wczytać stronę www.ryanair.com Jeśli nie zostanie uruchomiona jej polska wersja językowa, warto zwrócić uwagę na rozwijane pole na górze po prawej stronie. Po rozwinięciu należy znaleźć opcję „Polska (Polski)” dzięki czemu od tej pory większość danych i poleceń będzie wyświetlanych w naszym języku. Teraz należy w lewej części strony internetowej znaleźć zakładkę „Odprawa online” i kliknąć na nią myszką.

Strona 2

W tej chwili powinna nam się pojawić strona umożliwiająca systemowi identyfikację na jaki lot chcemy przeprowadzić tą odprawę. Dla mnie zawsze najwygodniejszą jest opcja 3, gdyż nie muszę szukać numeru mojej rezerwacji, bądź nie muszę przez sieć wysyłać danych dotyczących mojej karty kredytowej, co oczywiście zawsze należy ograniczać do niezbędnego minimum. Opcja trzecia pokazuje też jak łatwo można komuś zrobić niemiły „kawał” w postaci błędnego odprawienia go poza jego wiedzą. Dlatego też jak kupuję bilety lotnicze to do kontaktu podaję adres mailowy znany bardzo niewielkiej liczbie ludzi i zdecydowanie nie ten, z którego korzystam zazwyczaj. Owszem, bzdurka, ale nawet jeśli odbyłem już sporą liczbę tanich lotów, strata jakiegokolwiek z nich mimo wszystko byłaby pewnym smutkiem i nerwem. Dlaczego tak mogłoby się stać – o tym dalej.
Wracając do naszego głównego wątku – z aktualnej strony zazwyczaj wybieram opcję 3, po czym wpisuję datę i trasę pierwszego lotu na danej rezerwacji (rezerwacja może być dokonana na lot tam i z powrotem), podany linii adres mail, a następnie klikam przycisk „ODPRAWA ONLINE”.

Strona 2,5

Jeśli pojawi Ci się taka strona, to oznacza że tak samo jak mnie owładnęła Tobą zachłanność. Oczywiście próbowałem dokonać odprawy kilka dni za wcześnie i taki był tego efekt. Łatwo zauważyć że całość treściowa nie trzyma się jakieś sensownej kupy, ale wynika to z przyjętego przez Ryanair systemu. Dla nas w takiej sytuacji najbardziej interesująca jest tylko informacja ze środka
* Przepraszamy, obecnie loty na tej trasie nie spełniają warunków odprawy.

Strona 2,75

Wyjątkowa nadgorliwość nie przyniesie żadnego skutku, naciśnięcie udostępnionego przycisku „KONTYNUUJ” powoduje tylko wyświetlenie powyższego ostrzeżenia. Rozwiązanie jest jedyne – poczekać do 3 tygodni przed odlotem. Gdy ten termin nadejdzie, należy powtórzyć powyższe kroki.

Strona 2,9

Takie okno zostanie wyświetlone w przypadku, gdy w opcji 3 (czy jakiejkolwiek innej) wpiszemy błędne dane. W moim przypadku celowo popełniłem literówkę w adresie mail.

Strona 3

A tak będzie wyglądać strona jeśli w końcu w odpowiednim terminie wpiszemy wszystkie poprawne dane. Treść mówi sama za siebie, należy wcisnąć każde z czterech pól wyboru aby mieć możliwość odprawienia się przez internet. Oczywiście nie robimy tego bezmyślnie lecz czytamy co one potwierdzają. Jednocześnie przynajmniej raz w życiu zapoznajemy się z lekturą ukrytą pod linkami „ograniczenia dotyczące bagażu podręcznego” i „Warunki odprawy online” czy też inne nowe udostępnione przez przewoźnika. Wyświetlony na czerwono tekst również znajduje się tam nie bez powodu. Jednak moje obserwacje z podróży wskazują wyraźnie, że informacje te nie są zbyt często czytane a obsługa na lotnisku czasami bardzo skrupulatna.

Strona 4

Po przebrnięciu przez drugi krok czas na podanie naszych danych osobowych. To tutaj najpierw przejdziemy przez odprawę, a potem przez proces wydruku kart pokładowych. W głównej części strony wyświetlane są podstawowe informacje dotyczące naszej rezerwacji. Chodzi o trasę, datę, godzinę, numer rezerwacji i oczywiście przypisanych do niej pasażerów. Pasażerów których chcemy odprawić odznaczamy klikając na pole wyboru. Warto zaznaczyć, że jeśli rezerwacja obejmuje pasażerów, którzy nie będą chcieli się odprawić, lub z jakiegoś powodu nie będą mogli lecieć - nie ma to żadnego wpływu na naszą odprawę czy też lot.


Po kliknięciu na pola wyboru na stronie pojawią się ukryte wcześniej miejsca do wypełnienia. Każdy z pasażerów ma przypisany swój zestaw pól. W naszym przypadku dokonaliśmy zakupu biletu tylko w jedną stronę. Jeśli natomiast kupowalibyśmy bilet powrotni, poniżej pola „Odprawa na lot wychodzący” powinien pojawić się również napis pokroju „Odprawa na lot powrotni”. Do pola „Data urodzenia” wprowadzamy oczywiste dane, natomiast w drugim wybieramy „Poland” jeśli posiadamy Polskie obywatelstwo. Z pola "Typ dokumentu" wybieramy ten, którym będziemy się identyfikować w trakcie kontroli bezpieczeństwa i wpuszczania do samolotu. Chociaż w chwili obecnej na karcie pokładowej nie drukowany jest ani typ dokumentu ani jego numer, to warto wiedzieć że takie dane są prezentowane pracownikom prowadzącym odprawę i w każdej chwili mogą je zweryfikować. Faktem jest też, że w historii moich wyjazdów za często tego nie robili... W polu tym „EEA National Id Card” oznacza dowód osobisty, a „UE Passport” oczywiście paszport. Są to jedyne dokumenty tożsamości jakimi można się wylegitymować podczas lotów z Ryanair. Poprawność danych wpisanych w poniższe trzy pola warto sprawdzać kilkukrotnie i jeszcze dodatkowy raz tuż przed zakończeniem odprawy. Jak bowiem pisałem wcześniej tylko z takimi danymi wpisanymi w nasz dowód tożsamości będziemy wpuszczeni do samolotu. I tutaj leży też powód potencjalnego niemiłego żartu o którym wspominałem wcześniej. Na szczęście nie mi ktoś taki kawał „wyciął” i cała sytuacja zakończyła się pomyślnie, jednak w ciągu mojego podróżowania przytrafiły się pojedyncze przypadki kiedy pracownicy służb lotniskowych bardzo skrupulatnie sprawdzali poprawność wprowadzonych danych z tymi w dokumentach identyfikacyjnych. Jeszcze jak wykrycie nieprawidłowości miałoby miejsce w Polsce, to małe piwo – gorzej jak by się to przytrafiło na końcu kontynentu tuż przed kolejnymi przesiadkami. Lepiej więc poświęcić kilka minut więcej i nie utknąć gdzieś w świecie bez możliwości natychmiastowego i taniego powrotu! Tak więc w polu Numer dokumentu wpisuję kod w postaci ABC123456 w przypadku dowodu osobistego i AB1234567 w przypadku paszportu. Kraj wydania w domyśle zaznaczam na Poland, a datę wpisuję adekwatną do tej jaka jest w dokumencie. Chociaż zawsze staram się odprawiać na dowód osobisty, to jednocześnie przy sobie mam również paszport – tak na wszelki wypadek który mam nadzieję nigdy nie nastąpi...
Gdy wprowadziłem i sprawdziłem poprawność wszystkich danych, klikam na przycisk „ODPRAWA”.


Jeszcze raz pojawi mi się takie okno, w którym oczywiście klikam „OK” jeśli jestem pewien że moje dane są poprawne w 100%.

Strona 5

Po kliknięciu na przycisku „ODPRAWA” na tej stronie już nie ma odwrotu - wprowadzone dane zostaną przesłane i zapisane w systemie Ryanair.

Strona 6
Po zaakceptowaniu danych na poprzedniej stronie powinno pojawić się coś wyglądające mniej więcej tak. Oznacza to, że już zostaliśmy odprawieni. Bardzo fajną opcją jest przycisk „ZAPISZ JAK PDF”. Pozwala ona zapisać plik z naszymi kartami pokładowymi na dysku twardym – w pliku o rozszerzeniu .pdf (czytany np. w programie Adobe Reader). Zawsze korzystam z tej opcji i wyjeżdżając staram się pliki z kartami pokładowymi mieć zapisane na pen drive lub komórce. Tak na wszelki wypadek, ponieważ jeśli np. wydrukowane karty zostaną zniszczone z powodu zalania bagażu, wystarczy z pen drive-em zjawić się u kogokolwiek kto umożliwiłby mi dostęp do drukarki. Na lotnisku w okienku Ryanair również można dokonać tej czynności, ale kosztuje ona €40 od osoby za lot!
Załóżmy że już teraz chcemy wydrukować nasze karty pokładowe. Klikamy więc przycisk „DRUKUJ” i czekamy na odpowiedź naszej drukarki. Oczywiście zupełnie nieważne jest czy karty zostaną wydrukowane w kolorze, czy tylko czarnym tuszem. Część z nich może być również zamazana (czasami drukarki tak robią), najważniejsze aby kod kreskowy był wyraźny i w kontrastujących kolorach. Raz na przykład odprawiałem się na kartę wydrukowaną wyłącznie błękitnym odcieniem – przeszło bez najmniejszych problemów. Jak informowałem we wpisie „System rozpracowany” swego czasu na lotniskach w południowej Hiszpanii bardzo intensywnie zwracano uwagę na wielkość wydruków i ilość stron na których jedna karta jest wydrukowana. Owszem, jedna z zasad (którą notabene musieliśmy potwierdzić w trakcie procesu odprawy czy też zakupu biletu) mówi, że karta ma być wydrukowana na dokładnie całej stronie formatu A4. Jednak fakt jest również taki, że w wyniku błędu Ryanair bądź mylnych ustawień naszej drukarki karty te mogą być wydrukowane niepoprawnie. W takiej sytuacji proponuję wydrukować zapisany wcześniej na dysku twardym plik pdf. Większość programów wyświetlających takie dokumenty ma bowiem opcję „maksymalizuj do obszaru wydruku” w trakcie drukowania dokumentów, która automatycznie powinna rozszerzyć kartę pokładową na całą stronę. Fakt, obsługa Ryanair została poinformowana przez firmę że na tego typu błędy nie powinna już reagować, ale oszołomów na świecie jest dużo i chwila nieuwagi może później powodować mnóstwo niepotrzebnych nerwów...






Strona 7

Jeżeli z jakiś powodów będziemy chcieli nasze karty wydrukować później, lub dokonać tego z powodu np. zniszczenia/zgubienia/czegokolwiek, to również sam Ryanair bezpłatnie udostępnia nam taką opcję z poziomu swojej strony internetowej. Należy więc zalogować się na stronę główną i wykonać wszystkie opisane wcześniej czynności aż do kroku 3, gdzie zamiast wprowadzania danych automatycznie wciskamy przycisk „DRUKUJ PONOWNIE”. Zostaniemy wtedy przekierowani do tej samej podstrony co teraz.
W przypadku kiedy planowaliśmy odprawić się na lot „wychodzący” i „powrotni” a ten drugi nie podlegał dacie kiedy odprawa jest możliwa (np. jest planowany dopiero za miesiąc), to nie zostaniemy na niego odprawieni. Jeśli już lot będzie się miał odbyć najpóźniej za 21 dni, to musimy znów powtórzyć wszystkie opisane wcześniej czynności aż do kroku 3. Wtedy wpisane wcześniej dane powinny być zapisane i jedyne co musimy wcisnąć, to przycisk „ODPRAWA” który przekieruje nas znów do tej właśnie strony.



Po wydrukowaniu kart pokładowych warto zrobić jeszcze jedną małą rzecz. Otóż z przyzwyczajenia wszystkie karty składam na równe trzy części i nożyczkami nadcinam do miejsca zaznaczonego na wydruku. Wielokrotnie widziałem bowiem jak pracownicy obsługi lotniskowej męczyli się i darli bez ładu i składu na pół wszystkie karty pokładowe. Natomiast jeśli taka karta jest już naddarta, dokończenie tego wymaga jednego lekkiego ruchu – oszczędność czasu (jak wiadomo zawsze największe zamieszanie i stres jest w trakcie wpuszczania do samolotu), oraz nie kosztująca mnie nic pomoc dla pracowników lotniska. A plus taki, że każda karta pokładowa w bardzo dobrym stanie jest po powrocie odkładana na odpowiedniej półce tworzącej ciągle powiększający się pamiętnik wyjazdowy :-)
Tak czy siak, wydrukowane karty zawsze staram się zwijać w plastikową koszulkę i odkładam na półkę pod dokumentami które planuję zabrać w podróż. Teraz już tylko kilka dni i kolejny raz będzie można podziwiać ziemię z wysokości dziesięciu kilometrów :-)