niedziela, 29 lipca 2012

Medialna rzeczywistość na przykładzie OLT Express

Smutek i nuta przerażenia towarzyszyły mi przez ostatnie dni w trakcie czytania kolejnych doniesień dotyczących OLT Express. Emocje jakie od początku wzbudzał ten projekt były zarówno pozytywne jak też negatywne. Ktokolwiek by nie miał racji, każdy przyzna że ich poziom był bardzo wysoki - do samego końca.
Do dziś nie milkną komentarze, zarówno te trafione, przemycające doniesienia z samej firmy, jak też emocjonalne wypowiadane przez zawiedzionych, zupełnie nieznających realiów rynku lotniczego klientów. Wertując wątki najbardziej profesjonalnego lokalnego medium lotniczego o jakim wiem - forum lotnictwo.net.pl - czułem klimat przeprowadzania relacji na żywo z jakiegoś wydarzenia. Niestety była to relacja z wydarzenia negatywnego. Znów, ponieważ podobny klimat czułem podczas katastrofy Airbusa Air France lecącego z Rio czy Tupolewa pod Smoleńskiem. Forum było najbardziej kompetentnym źródłem bieżących informacji, ponieważ nawet w piątek przed południem, gdy pewne było że zawieszono wszystkie operacje regularne - jeden z lokalnych serwisów wyskoczył z bardzo nieaktualną informacją o odwołanych lotów wyłącznie małymi samolotami kompletnie przy tym myląc trasy, godziny rejsów i fakty. Dobrze, jest to serwis lokalny o tematyce ogólnej, nie należy więc oczekiwać żeby któryś z redaktorów miał wykraczającą poza PR wiedzę na temat lotnictwa pasażerskiego. Jednak spory popis amatorszczyzny dały prawie wszystkie inne serwisy - niestety - również te tematyczne.
Nie zapomnę gdy kilka dni przed zawieszeniem działalności pojawił się artykuł mówiący w tytule że OLT Express ma plan na wypadek problemów Amber Gold. W treści o linii była mowa w trzech zdaniach, pozostałe kilkadziesiąt dotyczyło Amber Gold - w ramach medialnej nagonki szukano wszelkich sposobów aby napisać prawie to samo tylko pod innym tytułem. Gwoli ścisłości nie będę komentował słuszności tych artykułów - nie znam po prostu rynku i faktów. Niemniej w gorących godzinach pojawiało się mnóstwo kolejnych doniesień, jak np. tytułowe opóźnienia w rozliczeniach finansowych linii z lotniskami. Znów pośród kilkudziesięciu zdań o Amber Gold w tylko jednym zacytowano że opóźnienia są, ale jest to sprawa normalna, tym bardziej że dotyczy wyłącznie poprzedniego miesiąca.
W kwestii prasy branżowej jakoś nie dziwią komentarze na serwisach specjalizujących się w wyszukiwaniu wszelkich promocji, kruczków czy błędów obniżających ceny biletów. Czyniące taki sposób swoim stylem podróżowania osoby, choć wiedziały że nie są nawet źródłem pokrycia kosztów, w najgłośniejszy sposób wykazywali najświętsze oburzenie że jak linia śmie nie wywiązywać się z umowy mieszając ją przy tym z błotem i odgrażając się że już nigdy więcej. Dziwiły natomiast pełne spekulacji artykuły, gdzie przykładowo na podstawie opóźnień dwóch lotów szumnie ogłoszono zawieszenie wszystkich operacji.
Internet stał się fenomenem pozwalającym na nieograniczony dostęp do wszelkiej informacji. To ogromny plus. Niestety łatwość tego dostępu sprawiła, że zaczął się liczyć czas i szokująca treść. Niepokojący to fakt, zwłaszcza że większość ludzi jednak łyka i za prawdziwe uznaje informacje niepełne, nieprofesjonalne, czy celowo napisane aby wywołać określoną reakcję. Taki znacznik czasów...

Na początku wpisu wspomniałem że lekturze doniesień towarzyszyła nuta smutku. Cóż, pomijając jaki był prawdziwy master plan właściciela, jakie szanse na jego realizację, co tak naprawdę zawiniło że działalność została zawieszona, oraz brak odpowiedzialności w jakiej sferze funkcjonowania do tego doprowadził. Przewoźnik dokonał bowiem jednej bardzo istotnej rzeczy - zmienił świadomość wielu krajanów na temat podróżowania samolotem. Tak, było to dokonane ogromnym kosztem na promocję i inwestycje. Niemniej przewoźnik pokazał, że jest miejsce na podaż kolejnych 350 tysięcy klientów rocznie na trasie z Warszawy do Gdańska czy Wrocławia (w jedną stronę), czy ponad 80 tysięcy z Gdańska do Wrocławia, Katowic czy Krakowa. Był to bowiem realny produkt czekający na nową grupę kupujących. Niektóre produkty przez jakiś czas miały być deficytowe, inne natomiast zarabiały na siebie od samego początku. Tak czy siak poprzez świadomość że da się pokonać Polskę Górą tworzono fundamenty nowego myślenia. Dobry to przyczynek do rozwoju rynku lotniczego w kraju i właśnie za ten powiew świeżości, mocne zamieszanie w rynku zdominowanym przez przynoszący straty PLL LOT, niemrawy Eurolot, coraz bardziej absurdalny i nieprzyjazny klientowi Ryanair czy niepotrafiący znaleźć swojego miejsca Wizz Air - jestem firmie wdzięczny.
Oficjalnie OLT Express nie zakończył działalności. Lata na czarterach i planuje wrócić do rejsów regularnych. Czy im się to uda - nie wiem. Mam jednak nadzieję że nie wszystko zostanie pogrzebane. Bardzo szkoda byłoby zawiedzionych pasażerów i jeszcze bardziej zawiedzionych pracowników, którzy sporo serca i pracy włożyli w projekt, czując że bezpośrednio od wyników ich pracy oraz odpowiedzialności zależy sukces lub porażka pomysłu. Koniec końców spokojna kalkulacja kolejnych doniesień - choćby fakt informowania o przysługujących odszkodowaniach, przebukowaniach czy zwrotach za bilety - pokazuje że przewoźnik nie zakończył kariery na zasadzie "upadliśmy i mamy wszystkich gdzieś". Może zatem rzeczywiście nie jest tak źle jak można było się domyśleć po pierwszych doniesieniach prasowych?

niedziela, 22 lipca 2012

Co z tym Wizz Air?

Trochę ostatnio zaniedbałem swoje tambylstwo. Owszem, cały czas starałem się śledzić informacje na temat rynku, trendów i okazji. Niemniej gdybym w maju na ostatnią chwilę nie zarezerwował biletów na styczniowy wypad to przerwałbym trwającą niemal dwa lata serię „ciągle jestem przed jakimś wyjazdem”.
W tak zwanym międzyczasie rynek lotniczy zanotował sporo nowości. Jedną z nich jest niepokojąca tendencja Wizz Air. Nie ukrywam że przez ostatnie miesiące darzyłem tego przewoźnika sporą sympatią. Wszystko to za sprawą lepszego samopoczucia na ich pokładzie i mniejszymi skrajnościami w porównaniu z działalnością Ryanair. Nie bez znaczenia był również fakt że klient „premium” przywiązany do linii poprzez członkostwo w Wizz Xclusive Club i kartę kredytową Wizz rzeczywiście mógł się czuć w pewien sposób doceniony.
Niestety od ostatniego czasu przewoźnik ten zaczyna zaostrzać reguły gry. Podwyższanie cen za bagaż jest oczywistym trendem wyznaczonym wcześniej przez Ryanair. Ograniczanie siatki połączeń w kontekście sztucznie wzmaganej konkurencji czy zmniejszanie częstotliwości lotów na zimę też byłem w stanie zrozumieć. Jednak niepokoją powtarzające się już któryś sezon sytuacje że według linii na zimę lepiej przez pół dnia pozostawić samolot w bezczynności niż starać się znaleźć mu zajęcie na innej trasie. Trochę to kontrastuje z sytuacją kiedy to przykładowy Cork lub Rzym zostaje zdegradowany do miana kierunku czarterowego z raptem jednym połączeniem tygodniowo z wybranych baz.
Jednak cierpliwość zaczęła mi się kończyć przy ostatniej konferencji prasowej przewoźnika. Tak, chodzi o tą gdy zapowiedziano utworzenie dwóch typów bagaży podręcznych, przy czym ten większy – płatny – póki co obowiązuje na jednej trasie (w domyśle niedługo wprowadzi się go na całą siatkę). Jasne, rozumiem że ciągnący się w nieskończoność kryzys* wymaga szukania nowych źródeł finansowania. Jednak bardzo nie podobało mi się uzasadnienie tego novuum – jakoby było to rozwiązanie lepsze czy wręcz wyczekiwane przez pasażerów Wizz Air. Przyznam szczerze, odniosłem wtedy wrażenie że przewoźnik zaczął garściami czerpać ze sposobu działania Ryanair, że ludzi dla których zrobił tą konferencję i klientów uznaje za tępych imbecyli którym można wcisnąć każdą bzdurę śmiejąc się do tego prosto w twarz. Niemiło się wtedy poczułem i pomyślałem że chyba będzie trzeba się przeprosić z Ryanair. Jeśli bowiem podejście do klienta obu linii będzie podobne a za jakiś czas skończy mi się członkostwo w Wizz Xclusive Club, to po co plany kolejnego wyjazdu zaczynać od przeszukania strony internetowej Wizz Air? W części baz nie ma takiej drastycznej różnicy w oferowaniu, ale w moim rodzinnym mieście siatka połączeń Ryanair jest dużo większa i niestety bardziej atrakcyjna niż u Wizz Air. Do tego w Polsce sporo może ugrać OLT Express. Będzie to zaskoczeniem dla Węgrów jeśli za jakiś czas po prostu zaczną tracić rynek?

* „ciągnący się w nieskończoność kryzys” proszę traktować jako swego rodzaju kąśliwość w stronę firm, które w taki właśnie sposób tłumaczą swoje wycofanie z tras, brak rozwoju czy straty finansowe. Owszem, ceny ropy są niepewne a ruch lotniczy zmniejszył się kilka lat temu. Jednak te czasy minęły, wzrosty notuje się niemal wszędzie na kontynencie a sporo linii potrafiło zamknąć poprzedni rok na plusie.