niedziela, 22 lipca 2012

Co z tym Wizz Air?

Trochę ostatnio zaniedbałem swoje tambylstwo. Owszem, cały czas starałem się śledzić informacje na temat rynku, trendów i okazji. Niemniej gdybym w maju na ostatnią chwilę nie zarezerwował biletów na styczniowy wypad to przerwałbym trwającą niemal dwa lata serię „ciągle jestem przed jakimś wyjazdem”.
W tak zwanym międzyczasie rynek lotniczy zanotował sporo nowości. Jedną z nich jest niepokojąca tendencja Wizz Air. Nie ukrywam że przez ostatnie miesiące darzyłem tego przewoźnika sporą sympatią. Wszystko to za sprawą lepszego samopoczucia na ich pokładzie i mniejszymi skrajnościami w porównaniu z działalnością Ryanair. Nie bez znaczenia był również fakt że klient „premium” przywiązany do linii poprzez członkostwo w Wizz Xclusive Club i kartę kredytową Wizz rzeczywiście mógł się czuć w pewien sposób doceniony.
Niestety od ostatniego czasu przewoźnik ten zaczyna zaostrzać reguły gry. Podwyższanie cen za bagaż jest oczywistym trendem wyznaczonym wcześniej przez Ryanair. Ograniczanie siatki połączeń w kontekście sztucznie wzmaganej konkurencji czy zmniejszanie częstotliwości lotów na zimę też byłem w stanie zrozumieć. Jednak niepokoją powtarzające się już któryś sezon sytuacje że według linii na zimę lepiej przez pół dnia pozostawić samolot w bezczynności niż starać się znaleźć mu zajęcie na innej trasie. Trochę to kontrastuje z sytuacją kiedy to przykładowy Cork lub Rzym zostaje zdegradowany do miana kierunku czarterowego z raptem jednym połączeniem tygodniowo z wybranych baz.
Jednak cierpliwość zaczęła mi się kończyć przy ostatniej konferencji prasowej przewoźnika. Tak, chodzi o tą gdy zapowiedziano utworzenie dwóch typów bagaży podręcznych, przy czym ten większy – płatny – póki co obowiązuje na jednej trasie (w domyśle niedługo wprowadzi się go na całą siatkę). Jasne, rozumiem że ciągnący się w nieskończoność kryzys* wymaga szukania nowych źródeł finansowania. Jednak bardzo nie podobało mi się uzasadnienie tego novuum – jakoby było to rozwiązanie lepsze czy wręcz wyczekiwane przez pasażerów Wizz Air. Przyznam szczerze, odniosłem wtedy wrażenie że przewoźnik zaczął garściami czerpać ze sposobu działania Ryanair, że ludzi dla których zrobił tą konferencję i klientów uznaje za tępych imbecyli którym można wcisnąć każdą bzdurę śmiejąc się do tego prosto w twarz. Niemiło się wtedy poczułem i pomyślałem że chyba będzie trzeba się przeprosić z Ryanair. Jeśli bowiem podejście do klienta obu linii będzie podobne a za jakiś czas skończy mi się członkostwo w Wizz Xclusive Club, to po co plany kolejnego wyjazdu zaczynać od przeszukania strony internetowej Wizz Air? W części baz nie ma takiej drastycznej różnicy w oferowaniu, ale w moim rodzinnym mieście siatka połączeń Ryanair jest dużo większa i niestety bardziej atrakcyjna niż u Wizz Air. Do tego w Polsce sporo może ugrać OLT Express. Będzie to zaskoczeniem dla Węgrów jeśli za jakiś czas po prostu zaczną tracić rynek?

* „ciągnący się w nieskończoność kryzys” proszę traktować jako swego rodzaju kąśliwość w stronę firm, które w taki właśnie sposób tłumaczą swoje wycofanie z tras, brak rozwoju czy straty finansowe. Owszem, ceny ropy są niepewne a ruch lotniczy zmniejszył się kilka lat temu. Jednak te czasy minęły, wzrosty notuje się niemal wszędzie na kontynencie a sporo linii potrafiło zamknąć poprzedni rok na plusie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz