poniedziałek, 28 czerwca 2010

Spostrzeżenia własne - przewodnik po Alicante

Alicante to bardzo popularne miasto wypoczynkowe leżące na Costa Blanca, w hiszpańskiej Walencji. Chociaż w samym Alicante zamieszkuje około 334 tysięcy mieszkańców, to cała prowincja o tej samej nazwie rocznie przyciąga niemal 9 milionów turystów zarówno zagranicznych, jak też z Półwyspu Iberyjskiego. Nie należy się temu dziwić, gdyż bardzo łagodny zimowy klimat i bliskość Afryki sprawiają, że nawet pod koniec listopada można napotkać tam temperatury przekraczające 20℃. Jeśli dodać do tego znajdującą się w mieście plażę San Juan de Alicante to do błogiego lenistwa nie potrzeba już dużo więcej.
Lotnisko w Alicante obsługuje rocznie ponad osiem milionów pasażerów. Regularnie lądują na nim samoloty takich linii, jak Iberia, Vueling, Spanair, Air Berlin, Aer Lingus, Air Europe, Flybe, Norwegian czy SAS. Jednak od 2007 roku swoją bazę otworzył i dynamicznie zaczął rozbudowywać Ryanair. Niedługo później, na wiosnę 2009 roku, zapowiedział również uruchomienie bezpośrednich połączeń do Wrocławia i Gdańska. Lista ta została ostatnio zwiększona o Poznań i Kraków, a z Warszawy doleci się tam na pokładzie samolotów Norwegian. Tanio można również dostać się z portów brytyjskich i norweskich. Również tanie, ale niestety o rzadkiej częstotliwości przesiadki można spotkać na trasach do Maroka, oraz krajowych (Santiago de Compostela [przewodnik po Santiago na blogu], Santander, czy Majorka). Wyjątkiem w częstotliwości są trzy dziennie kursy Ryanair do Madrytu.

Lotnisko
Kierunki operacji na tym lotnisku prowadzone są bardzo nieregularnie. Z mniej więcej równym prawdopodobieństwem można lądować od lądu, jak też zaliczając ciekawe podejście od strony morza. Już na miejscu zaskakuje spora ilość prac rozbudowujących i konstruujących bryłę nowego terminala.
Chociaż Terminal 2 jest odcinany i zamykany na noc, to stojący obok niego Terminal 1 jest otwarty dla podróżnych przez całą dobę. Nikt nie robi tam najmniejszych problemów ze spaniem, jednakże istotną wadą jest deficyt w rozstawionych ławkach. Z doświadczenia własnego proponuję miejsce za stanowiskami check-in. Jest tam stosunkowo ciemniej i ciszej oraz kręci się mniej pracowników z nocnej zmiany. Oczywiście wcześniej należy sprawdzić obok stanowisk jakiej firmy będzie się leżało, gdyż te używane przez Ryanair swoją pracę rozpoczynają już przed godziną piątą rano! Więcej na temat nocowania na lotnisku w Alicante znajduje się w odcinku Sztuki taniego latania pod tytułem "Spanie na lotnisku - opis lotnisk". Piszę o możliwościach noclegu, gdyż niestety większość operacji z Polski prowadzonych jest w takich porach, że do Alicante czy gdziekolwiek poza lotnisko nie można się już dostać inaczej, jak tylko taksówką lub wynajętym samochodem. Jak się bowiem okazuje pierwszy autobus linii C-6 (rozkład jazdy) na lotnisku pojawia się o godzinie 0620, a ostatni odjeżdża o 2310. Pomiędzy tymi godzinami autobusy kursują co 20 minut. Bilet w jedną stronę kosztuje €2,60 niezależnie z jakiego i do jakiego miejsca w mieście się jedzie (bilety kupuje się u kierowcy i niekoniecznie trzeba mieć wyliczoną kwotę), a podróż do centrum zajmuje około 30 minut. Autobusy są bardzo wyraźnie oznaczone okleiną na całej powierzchni z napisami "Airport / Aeropuerto".
Nawet jeśli na przesiadkę na tym lotnisku poświęca się choćby 2 godziny, to warto wyjść przed terminal i poszukać w okolicy skrawka zieleni. Z doświadczenia własnego wiem, że cieplutkie promienie popołudniowego słońca, widok posadzonych dookoła palm, oraz czasami specyficzny zapach morza śródziemnego potrafią zrelaksować i złagodzić trudy podróży.
Chociaż Alicante jest przyjemnym wakacyjnym miejscem, to pozytywne wrażenia z pobytu mogą bardzo szybko zostać zaczernione jeszcze zanim opuści się teren Hiszpanii. Otóż jak informowałem we wpisie "System rozpracowany", oraz relacji z lutowego wypadu firma handlingowa obsługująca pasażerów linii Ryanair może tam sprawiać problemy z dosłownie wszystkim. Okazuje się że problemem mogą być jak zawsze bagaże, ale także karty pokładowe, zakupy wolnocłowe i aż strach pomyśleć co jeszcze... Tym bardziej, że z krótkiej rozmowy z pracownikiem lotniska dowiedziałem się, że intensywność w upierdliwości doczepiania się do wszystkiego zostanie zwiększona wraz z sezonem wakacyjnym. Tak więc aby uniknąć niepotrzebnych nerwów i nie dać się wmanewrować w niesłuszne opłaty rzędu kilkudziesięciu Euro należy pamiętać aby karta pokładowa była wydrukowana bezwzględnie na jednej pełnej stronie A4, a bagaż podręczny nie przekraczał wyznaczonej przez linię wagi ani wymiarów. Zwłaszcza wymiarów, gdyż obsługa zupełnie nie przyjmuje do wiadomości że bagaż jeśli go tylko ścisnąć - jest odpowiedniej wielkości. W ichniejszym rozumowaniu, bagaż ma być położony na samej górze koszyka-próbki, po czym puszczony ma samoczynnie opaść na samo dno. Jeśli to się nie uda, bo na przykład zahaczać będą klamry od pasków, albo bagaż będzie źle uformowany, to automatycznie jest on uznany za przekraczający wymiary. Cóż, takie odstępstwo od zwyczajowaego Hiszpańskiego luzu i dbania o komfort turysty...






Nocleg
Alicante, jak zresztą cała Walencja, przyciąga rocznie miliony turystów. Dlatego nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem tam noclegu wyliczając od bardziej wystawnych hoteli w okolicach mariny, po schowane w wąskich uliczkach starówki hostele i schroniska turystyczne. Zgodnie z przeczytanym gdzieś ostrzeżeniem warto wcześniej zapoznać się z opiniami na temat zwłaszcza tanich miejsc noclegowych. Jak się bowiem okazuje zwłaszcza te prowadzone przez emigrantów z Ameryki Łacińskiej lubią generować wokół siebie niezbyt bezpieczną otoczkę mogącą finalizować się w drobnych oszustwach lub kradzieżach. Moim złotym środkiem było wcześniejsze rozejrzenie się po portalach hostelowych i sprawdzenie z jakich krajów podróżni najczęściej wystawiają opinie. Na nasze dwie lutowe noce wybraliśmy, jak się później okazało, bardzo popularny wśród polaków Pensión La Milagrosa. Znajduje się on u podnóża widzianej z każdej części miasta skalistej góry Benacantil w bezpośrednim sąsiedztwie Basílica of Santa María . Niestety nie był to najlepszy wybór. Chociaż hostel jest w chwili obecnej remontowany, czyli spora jego część stosunkowo świeża i nowoczesna, to na ścianie naszego pokoju widoczna była warstwa grzyba, a w znajdującej się za ścianą łazience nie działał prysznic. To na szczęście nie stanowiło żadnego problemu, gdyż kolejna oddalona była raptem 6 metrów. Sam pokój zawierał urządzenie klimatyzujące, które zimą zmieniało się w grzałkę. Niestety pomimo ustawienia wysokiej temperatury i działania przez niemal całe popołudnie doszliśmy do wniosku że i tak lepszy efekt dadzą dwa grube koce dostarczone do zestawu pościeli. Kuchnia choć wyposażona była w kuchenkę mikrofalową i lodówkę, to zdecydowanie brakowało jej jakiegokolwiek czajnika. Choć hostel udostępnia połączenie internetowe za pomocą wi-fi, to nie ma szans na złapanie jej na trzecim piętrze. Jak się okazuje hasło sieciowe zmieniane jest codziennie, ale recepcjonista niezbyt chętnie o tym informuje. A szkoda, bo przez dobre 25 minut widział mnie siedzącego jakieś 3 metry od niego i męczącego się z laptopem próbując na wszelkie sposoby restartować obciążony system, sprawdzać połączenia sieciowe, działanie karty etc. Dopiero na jasne pytanie szybko odpowiedział „tak, jest nowe hasło”... Dobrze że ostatniego dnia dużo bardziej pomocna była recepcjonistka, ale sądzę, że przy tak dużym ruchu turystycznym w Alicante bez problemu za podobną cenę można znaleźć młodzieżowy hostel o lepszym standardzie i obsłudze.

Wyżywienie
Jak w prawie każdym mieście w Hiszpanii, a do tego atrakcji turystycznej znanej w sporej części Europy, również w centrum Alicante umiejscowione zostało całe mnóstwo większych i mniejszych knajpek. Można je znaleźć na przykład wzdłuż głównej promenady miasta - Explanada de España, lub na uliczce Calle Mayor. Co zastanawiające, nawet w centrum miasta można spotkać mnóstwo fast-foodów oferujących wszelkie odmiany kebabów!
Ceny, jak to na prawie całym Półwyspie Iberyjskim, nie należą do wygórowanych. Bez większych problemów pełen obiad można zjeść już za €10. Pizze i Kebaby startują od €6, Kalmary w panierce (a'la Romana) od €4, Tapasy od €4 a kanapki od €2,80. Niektóre kawiarnie otwarte są już od rana i wtedy oferują poranną kawę, ciastko i często sok owocowy w cenie około €2. Niestety przed skorzystaniem z oferty danej knajpki warto zrobić w jej środku mały zwiad celem ustalenia jej jakości. I oczywiście nie mówię tutaj o czystości, gdyż znana zasada mówi:
najlepsze knajpy to te z odpadkami na podłodze i najbardziej zatłoczone – oblegane są bo mają dobre jedzenie, a brud po klientach wynika z tego, że obsługa ma tyle pracy, że brakuje jej czasu na dokładne sprzątanie
My z powodu głodu trafiliśmy do pierwszej lepszej knajpy otwartej o danej porze i dopiero na miejscu okazało się, że większość zaserwowanego jedzenia pochodziła z mrożonek, lub gotowych mieszanek. Szkoda, ale głód nie wybiera, a większość miejsc o dziwo było jeszcze zamkniętych o tej popołudniowej porze...
Zakupów tzw. produktów codziennego użytku można dokonać w rozsianych po bocznych ulicach marketach. Jedną z popularniejszych sieci jest posiadająca kilka swoich placówek w Alicante Mercadona. Tamtejsze ceny oczywiście są bardzo przyjazne dla portfela turysty z Polski. Przykładowo litrowy napój pomarańczowy kosztuje €1,10, półtoralitrowy napój herbaciany €0,78, podwójna bagietka €0,89, około 250gram białego sera do smarowania €1 czy kilkanaście plastrów salami z czosnkiem €1,25. Na miejscu polecam także bardzo dobry litrowy napój sojowy o smaku czekoladowym €1,20 czy małe bułeczki posmarowane sosem pomidorowym z przyprawami i zapieczone w piekarniku – „Tomate” firmy Pan Tostado za €0,90. Oczywiście warto również spróbować się z jogurtem Danup o smaku Ananasowo-kokosowym – Piña-Coco. Na swoistą pamiątkę można również kupić mieszankę przypraw do Hiszpańskiego specjału – Paelli. 30 porcji „El Unico Paellero” firmy Carmencita kosztuje €1,70 i można znaleźć ją zawsze na samym dole koszyka z przyprawami.

Zwiedzanie


Pamiętam że przyjeżdżając pierwszy raz na kilka godzin do Alicante spodziewałem się przede wszystkim kurortu wypoczynkowego. Dlatego też zdziwiły mnie, owszem, wąskie uliczki ścisłego centrum, ale otoczone w przeważającej części wysokimi blokami mieszkalnymi. Jednak okazuje się, że nawet taki wielkomiejski charakter ma swój specyficzny, hiszpański jak to nazywam, klimat. Przechadzając się bowiem po centrum odniosłem wrażenie, jakby było ono budowane bez ładu i składu. Każdy budynek miał swój charakter kontrastujący z indywidualizmem innych. Ta różnorodność kolorów, kształtów, czy choćby całoroczna gotowość do chronienia się przed słońcem (na prawie każdym oknie podwieszona była roleta i nad balkonami znajdowały się baldachimy, a wtedy był początek lutego!) sprawiała, że przez chwilę poczułem taki specyficzny klimat słonecznego wyluzowania. Stan ten został utrwalony w trakcie spaceru po promenadzie Explanada de España wyłożonej przeszło 6,5 miliona marmurowych kamieni i otoczonej bujnymi palmami. Niewiele zmienia się po wkroczeniu do starej dzielnicy Barrio de Cruz. Inwestycje tam prowadzone poszły tak głęboko, że żywymi kolorami i odnowioną fasadą zaskakują nawet budynki w prawie nieuczęszczanych bocznych do bocznych do mniej uczęszczanych szlaków uliczkach. Owszem, ma się to prawie nijak do oryginalnego wyglądu miasta, ale złudzenie bycia wewnątrz kolorowej bańki mydlanej pozwala poczuć się prawie jak Alicja w jej krainie czarów. Jest to bardzo duża i pozytywna odskocznia od szarości, brudu i toporności większości polskich cities.
Oczywiście będąc w Alicante nie można ominąć jego głównej atrakcji – widocznej z każdej części miasta góry Benacantil. To na niej znajduje się starożytna twierdza Castillo de Santa Bárbara. Powstała ona w miejscu dawnego fortu kartagińskiego, którego początki datuje się na III w. p.n.e. Była wielokrotnym świadkiem bitew i stanowiła punkt o istotnej wartości militarnej jeszcze w XVIII wieku. W drugiej połowie XX wieku została udostępniona publicznie. Wtedy też znacznie ułatwiono dostęp do niej poprzez instalację wysokiego na ponad 100 metrów szybu windy. Z jej najwyższych punktów widać panoramę całego miasta. Propozycja do najbardziej ambitnych nie należy, ale zachód słońca warto zobaczyć z tego miejsca :-) W drodze powrotnej za dnia proponuję zejście po murach twierdzy i dalej przez mieszczący się na zboczu góry park El Ereta. Nowoczesnym zejściem pośród zielonych zaułków i konstrukcji wodnych dostaniemy się do starej dzielnicy między innymi w okolicy niewielkiej Basilica of Santa María.

Przedpołudniową wycieczkę proponuję skierować w stronę Avenida de Alfonso X El Sabio a dokładniej hali Mercado Central. Można tam znaleźć sporo stoisk z typowymi produktami spożywczymi Alicante – od świeżych owoców i cytrusów, poprzez niewielkie ilości przypraw i potraw z Afryki, po przede wszystkim znane w całej Hiszpanii wyroby mięsne oraz, jak to na wybrzeżu zawsze bywa, świeże owoce morza.

Plaża
Jedną z głównych atrakcji Alicante jest umiejscowiona w centrum miasta piaszczysta plaża Postiguet. Jest to miejsce bardzo chętnie odwiedzane przez Hiszpanów z centrum kraju. To także tutaj po głównych obchodach odbywającego się rokrocznie w okolicach przesilenia letniego festiwalu „Fogueres de Sant Joan” ma miejsce siedmiodniowy pokaz pirotechniczny. Poza tym w ciepłych miesiącach jest to najpopularniejsze miejsce tzw. życia nocnego praktykowanego zarówno przez miejscowych, przybyłych studentów, jak też turystów.

Kradzieże
Niestety prawdziwe są przestrogi pisane na większości portali turystycznych. Alicante do najbezpieczniejszych miejsc nie należy. Dlatego podczas spacerów czy plażowania należy ze sobą zabrać jak najmniej cennych rzeczy i jak najwięcej zdrowego rozsądku. Z aparatem/kamerą najlepiej nie obchodzić się bez potrzeby, a sprzęt na wszelki wypadek należy przymocować do np. paska u spodni. Telefon schować głęboko w kieszeni, podobnie jak portfel z niewielką ilością gotówki. I przede wszystkim „mieć głowę na właściwym miejscu” a oczy na wszystkich swoich rzeczach. Zwłaszcza w okolicach plaży gdzie mimo patroli policji wciąż zdarzają się drobne kradzieże, których tradycje praktykowane są głównie przez tamtejszych emigrantów. Pamiętam jak w ostatniej chwili udało się nam powstrzymać jednego z tamtejszych młodziaków próbującego zainteresować się torebką starszej turystki siedzącej na ławce przy plaży. Najprostsza metoda zrobienia jak największej ilości hałasu wokół niego sprawdziła się w stu procentach :-)

Okolice
Wiele przewodników z okolic Alicante poleca odwiedzenie miejscowości turystycznej Benidorm. Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych była to niewielka miejscowość rybacka, jednak w wyniku sporych inwestycji dziś jest to znany kurort wypoczynkowy. Głównymi atrakcjami tego miejsca są dwie piaszczyste plaże o długości 5 kilometrów każda, parki rozrywki, jak też ścisłe centrum z około 350 wysokościowcami liczącymi ponad 12 pięter, stanowiącymi najgęściej zabudowaną strukturę miejską na świecie. Przyznam się szczerze, że nie wiem jak to wygląda na miejscu, ale z góry (Benidorm mogliśmy podziwiać wracając na trasie Madryt – Alicante) było to imponujące.
Większość przewodników jako ciekawą uznaje jednodniową wycieczkę do odległego o 25 kilometrów Elche. Znajduje się tam bowiem założony przez Kartagińczyków gaj palmowy. Na miejscu rośnie około 11 000 drzew, z czego najstarsze wiekiem liczą sobie przeszło 300 lat! Palmelar de Elche jest największym tego typu skupiskiem w Europie, a jego wielkość przewyższają jedynie gaje znajdujące się w krajach Arabskich. Warto zaznaczyć, że w 2000 roku miejsce to zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Drugą propozycją jednodniowego wypadu jest wizyta na odległej o 15 kilometrów od Alicante wyspie Tabarka. Dostać się na nią można statkami odpływającymi zarówno z Alicante, jak też pobliskiego portu Santa Pola. Wyspa stanowi morski rezerwat Reserva marina de la Isla de Tabarca. W sezonie letnim chętnie zaglądają tutaj turyści na których czeka malownicza wioska rybacka, stary fort (wyspa była m.in. przyczółkiem pirackim), oraz kamienista plaża z czystą wodą o turkusowym zabarwieniu.

Wyprzedaże
Posezonowe wyprzedaże to jak wiadomo okres polowania na atrakcyjne ceny. Chociaż Alicante odwiedziliśmy na początku lutego, to wiele sklepów było jeszcze obwieszonych „rebajasami” rzędu 50-75 procent. W ten sposób moją specyficzną pamiątką stał się np. garnitur. I tak w ciągu najbliższych dwóch miesięcy czekał mnie zakup całego takiego zestawu, jednak nie zastanawiałem się długo widząc spodnie i marynarkę niezłej jakości w cenie €45!

Ogólne wrażenia
Alicante odwiedziliśmy na przełomie stycznia i lutego. Tak więc temperatura rzędu 10-18℃ z jaką zapamiętaliśmy to miasto nie jest najbardziej reprezentacyjna jak na letni kurort turystyczny. Ale warto wspomnieć, że w tym momencie w Polsce panowała temperatura o nawet 25 stopni mniejsza! Chyba więc nikt mi nie zaprzeczy, że spacerek po plaży w rozpiętym sweterku jest doskonałą alternatywą do szarugi panującej w tym czasie w Polsce? I właśnie za ten powiew niesionego znad Atlantyku i Afryki ciepłego powietrza, połączonego z kolorowym optymizmem doprawionym małą dawką chaotycznego przymrużenia oka tak polubiłem Alicante. Zdecydowanie nie jest to miejsce niezliczonej ilości zabytków koniecznych do odwiedzenia. Jak już wspomniałem, nawet wynurzenie się poza ścisłe centrum nie jest z powodów bezpieczeństwa i estetycznych najbardziej wskazanym ruchem. Ale dla nas stało się terenem totalnego relaksu, ogrzania przemarzniętych w trakcie zimy tyłków i odizolowania się od codzienności. Śmiem twierdzić, że latem Alicante może być bardzo fajną alternatywą dla wszelkich Tunezji, Turcji czy innych Egiptów. Przy pierwszym zagranicznym urlopie w życiu może to być ciekawe zetknięcie się z kurortowym relaksem połączonym z zatłoczoną wielkomiejskością zachodu. A tym bardziej, że nawet niewielka dawka samorozgarnienia wystarczy aby bez żadnych problemów poradzić sobie na miejscu. Dodatkowym atutem może też być, że jak to na Półwyspie Iberyjskim zazwyczaj bywa, taki urlop może być bardzo niewielkim obciążeniem dla portfela – nawet turysty z Polski.

Linki i adresy
Transport autobusowy w Alicante: www.subus.es

Hostal La Milagrosa
Calle Villavieja 8
Alicante
tel.: +34 965 21 69 18
strona internetowa: www.hostallamilagrosa.com
email: pension@hostallamilagrosa.com

3 komentarze:

  1. [url=http://www.blacha.pl]biuro[/url]

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Alicante, bardzo mnie cieszy jak widzę, że nie tylko ja. Teraz też wykupiłam sobie pobyt, ale już widzę, że hotel mi się nie przyda. Mam do odstąpienia w dobrej cenie hotel 2* w wakacje. Bardzo zachęcam i dziękuję jeśli opublikujesz ten komentarz :)
    https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=439123299596254&id=191839364324650

    OdpowiedzUsuń