piątek, 18 czerwca 2010

Coraz bliżej do nowych krajowych połączeń lotniczych

Ależ wczoraj zawrzało w sieci. Wszystko to przez jeden artykuł zamieszczony w Dzienniku Gazecie Prawnej, który w ciągu kilku godzin został podlinkowany przez większość serwisów lotniczych i inne gazety zarówno ogólnopolskie, jak też te o lokalnym zasięgu. Temat wałkowany od dłuższego już czasu, mianowicie uruchomienie przez LOT połączeń pomiędzy lokalnymi lotniskami w Polsce z pominięciem obowiązkowej przesiadki w Warszawie.
Pomysł jak najbardziej ciekawy i warty rozpatrzenia, gdyż jak wiadomo transport samochodowy i kolejowy w naszym kraju wygodnym i szybkim rozwiązaniem nie jest. Zimowe promocje LOTu pokazały, że nie jest również propozycją najtańszą, gdyż na niektórych trasach do stolicy dało się znaleźć bilety lotnicze w granicach 100 złotych w jedną stronę. Dlaczego więc nie dołączyć do krajów pokroju Hiszpanii, Francji, Włoch czy Wielkiej Brytanii gdzie istnieje dobrze rozbudowana siatka transportowa realizowana dużą liczbą autostrad, szybką koleją i częstymi lotami krajowymi?
O sensowności lokalnych połączeń lotniczych pisać raczej nie należy. Takie zapotrzebowanie jest i wzrastać będzie razem ze świadomością lotniczą naszego narodu. A tą można stymulować w jedyny sposób – rzetelną kampanią informacyjną. Owszem, początkowo będzie ciężko z rentownością takich połączeń, ale na to również znajdzie się odpowiednie rozwiązanie. Otóż jak przecieki donoszą, ich istnienie ma być uzależnione od wpłacanych przez lokalne władze dofinansowań. Oczywiście nie ma tutaj mowy o dofinansowaniach bezpośrednich, gdyż te są zabronione przez Unię Europejską. Niemniej przykład Ryanair, Wizz Air czy innych tanich przewoźników lotniczych dowodzi, że jest wiele sposobów na obejście tej zasady – choćby przetarg na połączenie czy też pieniądze przekazane linii w formie opłaty promocyjnej. Dzięki temu połączenie nie tylko nie będzie przynosiło strat przewoźnikom, co pozwoli wręcz zaoferować atrakcyjne ceny. Bardzo atrakcyjne, co podkreśla gazeta

Chcielibyśmy połączyć ze sobą najbardziej odległe miasta, oferując pasażerom więcej biletów w średnich przedziałach cenowych – mówi Jacek Balcer. A to oznacza, że średnia cena przelotu będzie kształtować się w okolicach 200 zł. – Cena musi być konkurencyjna wobec przewoźników kolejowych i drogowych, a taki przedział cenowy to gwarantuje – mówi Zbigniew Sałek, wiceszef Międzynarodowego Stowarzyszenia Menedżerów Lotnisk

Brzmi to interesująco, nieprawdaż? Pytanie tylko na ile ta informacja jest potwierdzona, a na ile w niej przeinaczonej przez kolejne źródła plotki? Niemniej o ile wartość ta nie byłaby dużo większa daje to możliwość odbycia podróży również przez średnio zamożną Polską rodzinę.
Ale aby to się udało, LOT musiałby zyskać bardzo duże zaufanie wśród pasażerów którzy mogliby liczyć na stale niskie ceny i pewność odbycia rejsu. Jak bowiem analiza wypowiedzi internetowych pokazuje, jeszcze nie tak dawno temu LOT wyróżniał się sporą ilością odwołań lokalnych rejsów. A zeszłoroczna „gwiazdka” naszego nieba – JetAir – która jakiś już czas próbuje rozruszać ruch krajowy, również momentami słynie z częstszego odwoływania swoich rejsów niż latania. Oczywiście rozwiązaniem najlepszym – zwłaszcza dla biznesu – byłoby gdyby na danej trasie odbywały się przynajmniej dwa rejsy każdego dnia. Dzięki temu otrzymuje się możliwość wyjazdu służbowego bez potrzeby noclegu na miejscu. Ale to już jest plan na dalsze lata przy ewentualnym sukcesie – teraz najważniejsza jest regularność i pewność. Nawet jeden lot dziennie może skrócić bowiem czas podróży, gdyż przynajmniej w jedną stronę zaoszczędzi się niekiedy męczarnię w pociągach, lub samochodach.
A jakie trasy miałyby być uruchomione? No cóż, to aktualnie jest efektem wielu domysłów. Fakt jest jednak taki, że przede wszystkim te, na które władze lokalne będą skore wyłożyć jakieś pieniążki. No i oczywiście te, które połączą najbardziej odległe miasta o największym potencjale pasażerów, chociaż pojawiają się plotki o tak dziwnych połączeniach, jak Rzeszów – Szczecin, czy Gdańsk – Bydgoszcz.
Oczywiście połączenia takie mogą się okazać całkiem niezłym pomysłem pod jednym warunkiem – nie będą one wyłącznie bezpośrednie. Taką formę latania po kraju praktykuje już wspomniany wcześniej JetAir i pomysł ten się sprawdza! Po co bowiem ryzykować połączenie między stosunkowo małymi miastami i lotniskami jak Rzeszów i Szczecin, skoro można je zrobić z międzylądowaniem w np. Poznaniu albo Wrocławiu? Nawet przy wyborze tego drugiego chociaż lot wydłuży się prawie dwukrotnie to i tak zaoszczędzi się z pewnością ponad 10 godzin jakie trzeba by było poświęcić na podróż pociągiem. A w ten sposób jednym kursem robione są trzy trasy: Rzeszów – Wrocław, Wrocław – Szczecin i Rzeszów – Szczecin. Każda z nich osobno byłaby przedsięwzięciem ryzykownym, ale jeśli byłaby lotem łączonym, to jest prawdopodobieństwa że na locie do Szczecina przewiezie się jeszcze kilku pasażerów lecących do Wrocławia. W taki sposób można z Gdańska do Krakowa lecieć przez Łódź, a z Gdańska do Wrocławia przez Bydgoszcz. No dobrze, ale co z kosztami międzylądowania? Cóż, inicjatywę lotów po kraju wykazał Związek Regionalnych Portów Lotniczych, czemu więc nie miałby zaproponować jakieś preferencyjne stawki przewoźnikom, albo pobierać opłatę tylko za pasażerów startujących z danego lotniska? Wszystko jest kwestią dogadania a dzięki temu można by było naprawdę rozruszać ruch lotniczy wewnątrz kraju.
Plotki internetowe i informacje prasowe o planach mają to do siebie, że nie zawsze muszą się spełniać. Chociaż sam nie do końca wierzę w powodzenie idei latania po Polsce z pominięciem Warszawy, jakkolwiek w jej konieczność nie wątpię a sukcesowi dopinguję, to nie mogę zaprzeczyć że z miesiąca na miesiąc dochodzą do nas coraz bardziej konkretne plotki. Może jednak z tej chmury spadnie jakiś deszcz? Dlatego warto odprawić swoje zaklinanie, szamańskie tańce na wywołanie opadów i czekać na pozytywne wyniki :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz