niedziela, 26 grudnia 2010

Sztuka taniego latania - spanie na lotnisku - opis lotnisk

Poniższy wpis jest aktualizacją odcinka Sztuki taniego latania "Spanie na lotnisku - opis lotnisk". W maju 2011 roku dodałem opisy lotnisk Oujda, Liverpool, Cork, Bolonia, Rimini i Bolonia-Forlì, oraz uzupełniłem wpisy dotyczące Dublina, Dortmundu i Brukseli-Charleroi. We wrześniu powinny dojść opisy lotnisk w Rydze, Warszawie i Tbilisi.

Jak wykazałem już w trzecim odcinku Sztuki taniego latania - „Spanie na lotnisku”, ten element taniego tambylstwa również posiada sporą liczbę drobnych udogodnień sprawiających, że całość nie jest taka nieprzyjemna jak się początkowo wydaje. W sieci krąży sporo informacji, plotek i pojedynczych wpisów jak należy sobie radzić w nocy na danym lotnisku. O niektórych z nich mówi się, że są zamykane na noc, co niekiedy prawdą nie jest. W związku z tym poniżej prezentuję autorski przewodnik doświadczeń własnych po lotniskach, na których miałem okazję się odprawiać, bądź spać. Należy pamiętać, że niektóre dane mogą być nieaktualne w wyniku zmiany infrastruktury, polityki podejścia do pasażera, etc. Niemniej wszelkie nowe doświadczenia postaram się na bieżąco wpisywać tak, aby artykuł ten był w miarę aktualny.

Spis treści:
- Dublin (DUB), stan opisu: marzec 2011
- Bristol (BRS), stan opisu: wrzesień 2007
- Londyn - Stansted (STN), stan opisu: lipiec 2007
- Oslo - Torp (TRF), stan opisu: marzec 2010
- Dortmund (DTM), stan opisu: luty 2011
- Frankfurt - Hahn (HHN), stan opisu: październik 2009
- Düsseldorf - Weeze (NRN), stan opisu: październik 2009
- Bruksela - Cherleroi (CRL), stan opisu: styczeń 2011
- Mediolan - Bergamo (BGY), stan opisu: grudzień 2010
- Barcelona - Girona (GRO), stan opisu: maj 2010
- Madryt (MAD), stan opisu: luty 2010
- Santander (SDR), stan opisu: luty 2009
- Santiago de Compostela (SCQ), stan opisu: listopad 2009
- Porto (OPO), stan opisu: luty 2010
- Alicante (ALC), stan opisu: luty 2010
- Palma de Majorca (PMI), stan opisu: maj 2010
- Barcelona - Reus (REU), stan opisu: kwiecień 2010
- Ibiza (IBZ), stan opisu: kwiecień 2010
- Barcelona - El Prat (BCN), stan opisu: maj 2010
- Paryż - Beauvais (BVA), stan opisu: listopad 2010
- Wenecja - Treviso (TSF), stan opisu: listopad 2010
- Oujda (OUD), stan opisu: styczeń 2011
- Liverpool (LPL), stan opisu: marzec 2011
- Cork (ORK), stan opisu: marzec 2011
- Bolonia (BLQ), stan opisu: maj 2011
- Rimini (RMI), stan opisu: maj 2011
- Bolonia - Forlí (FRL), stan opisu: maj 2011


Dublin (DUB), Irlandia
stan opisu: marzec 2011
Przez blisko rok lotnisko to było dla mnie jak drugi dom. To tam spędzałem w pracy lwią część swojej rocznej emigracji w Irlandii poznając sporą część terminala, jak też korzystających z niego ludzi. A jest to struktura niemała, w końcu rocznie obsługująca blisko 20 milionów pasażerów. Od czasów mojej ostatniej wizyty skończono wprawdzie budowę PierD zastępującego „drewniane baraki” będące rozszerzeniem starego PierA (Pier, czyli strefa z bramkami wypuszczającymi pasażerów do stojących na osobnych miejscach parkingowych samolotów). Również niedługo planowane jest oddanie do użytku drugiego terminala, co ma zrewolucjonizować proces odpraw na tym lotnisku. Jednak niektóre sprawy od lat wyglądają tam tak samo, co sprawia że opis jest aktualny ;)
Wiele ludzi spędzających noc na lotnisku wybiera dwa najniższe piętra – poziomy przylotów i odlotów. Owszem, ten pierwszy oferował kilka rzędów ławek w okolicach kiosku i rozstawionych telewizorów LCD, jednak do najwygodniejszych one nie należały. Również na piętrze „departures” w jednym końcu rozstawiono szeregi siedzeń, jednak z doświadczenia wiem, że były one bardzo szybko zajmowane przez pasażerów czekających na poranne odloty. Ja osobiście najbardziej polecałbym piętro restauracyjne, zwane „Mezzanine”. Jeśli przybędzie się na lotnisko dość szybko, znaleźć tam można miejsce na niskim fotelu, lub miękkich i obitych siedzeniach. Mam na myśli tereny w okolicach kawiarni Ritazza Cafe, oraz The Real Food Company. Miejsca te niestety emanują trzema niedogodnościami. Cały tamten obszar jest sprzątany w nocy, dlatego o pewnej godzinie będzie się poproszonym o zwolnienie na kilka chwil tej części piętra. Drugą niedogodnością jest prawie przymusowe budzenie już od piątej rano. Wiem, jest to bardzo denerwujące jak pracownicy okolicznych jadłodajni co chwila przychodzą i budzą, ale wierzcie mi – my też nie byliśmy zadowoleni z powodu takich zadań dawanych przez naszych ukochanych (szlag_by_ich_trafił_;)) managerów. Trzecią niedogodnością jest dość głośny, powtarzany co kilkanaście minut przez całą dobę komunikat o niepozostawianiu swojego bagażu. „This is security announcement. Bags should not be left unattented, unattented bags will be remove and may be destroyed”. Eh... nawet po trzech latach znam go na pamięć ;)
Niektórzy na różnych portalach internetowych proponują do spania również miejsca na piętrze „arrivals” w okolicach banku i punktów „car rentals”. Jednak jak dla mnie to miejsce jest zbyt ukryte i dla własnego bezpieczeństwa wolałbym wybrać jednak piętro restauracyjne.
Cały powyższy opis dotyczył nocowania w starym terminalu jeszcze w czasach gdy obsługiwał on wszystkie loty w Dublinie. Po oddaniu do użytku nowego terminala kilka spraw uległo jednak zmianie. Po pierwsze opisywane wyżej przestrzenie nie są już tak zatłoczone jak wcześniej, chociaż większość podróżnych i niestety pojedyncze przypadki bezdomnych jakby instynktownie wybierają to miejsce na spędzenie nocy na lotnisku. Dużo ciekawszą, chociaż początkowo cięższą w identyfikacji, jest jednak opcja nowego terminala. Fakt, ogólnodostępna strefa pozbawiona jest większych ilości regularnych ławek a większość knajp udostępnia albo wysokie siedzenia barowe, albo krzesła rozstawione przy zwykłych stolikach. Opcją mogą być niskie fotele rozstawione przy knajpach we wschodniej części terminala, jednak bliskość baru i ogólnie panująca pustka w budynku z pewnością mogą przykuć uwagę patrolującej w nocy policji lotniskowej.
Ja na cele noclegu wybrałem najwyższy poziom lotniska. Pierwszym powodem był fakt, że znajduje się tam wyłącznie przejście do kontroli bezpieczeństwa co oznacza około sześciogodzinny brak osób i wstępną ciszę od godziny 22:00. Istotną zaletą jest fakt, że teren ten został wysprzątany już przed moim przybyciem w tamte okolice, oraz że światło tam jest jakby nieco ciemniejsze. Do tego kilka pojedynczych ławek znajdowało się w takiej odległości od głównego "traktu" z ruchomych schodów w stronę security, że nawet leniwie zaczynająca się poranna fala pasażerów nie była w stanie przeszkodzić mi w dodatkowych kilkudziesięciu minutach snu. Niestety tambylcom bez własnego wyposażenia ciężko będzie o wygodę podczas nocowania w tamtym terminalu. Wspomniane ławki zawierają bowiem podłokietniki ale nawet znajdująca się w każdym zestawie przerwa między dwoma miejscami musi być wypełniona jakimś typem materaca.


Bristol (BRS), Wielka Brytania
stan opisu: kwiecień 2008
Na lotnisku tym miałem okazję nocować tylko raz w życiu. Przybyliśmy na nie dość późno i niestety większość miejsc była już zajęta. Wybraliśmy więc opcję odosobnienia chowając się na najniższym piętrze przy stanowiskach check-in i korytarzu prowadzącym do toalet. Miejsce to jest o tyle fajne, że docierało tam niewielu pasażerów a doglądane było przez pracowników lotniska dość często zmierzających tamtędy do swoich pomieszczeń firmowych. Spać można było na rozstawionych tam dwóch ławkach, których siedzenia obite były jakimś miękkim materiałem i których brak podłokietników nie przeszkadzał w swobodnym położeniu się na całej powierzchni. Istotnym plusem tego miejsca jest gniazdko z prądem, jednak prawie każdy przechodzący ochroniarz kazał odłączyć ładujący się telefon mówiąc, że pobieranie prądu jest w tym miejscu zakazane ;)
Pod koniec naszego pobytu przemieściliśmy się w okolice knajpki Subway. Chociaż postawiono tam fotele i generalnie było cieplej, to niestety hałas zgromadzonych w okolicach współpasażerów w połączeniu z dźwiękami włączonych telewizorów nie były najlepszym środowiskiem na dodatkowe kilkadziesiąt minut snu.
W momencie gdy korzystaliśmy z tego lotniska, w jednej części prowadzone były prace remontowe. Bardzo możliwe że wnętrze zostało nieco zmienione. Jednak najważniejszy jest fakt, że jako lotnisko bazowe EasyJet i Ryanair, Bristol jest przyzwyczajone do nocnych wizyt czekających na poranne loty podróżnych.


Londyn - Stansted (STN), Stansted, Wielka Brytania
stan opisu: lipiec 2007
Lotnisko Londyn - Stansted od wielu lat jest najważniejszą bazą Ryanair, skąd codziennie z samego rana startuje ponad 20 samolotów tego przewoźnika. W związku z tym niepisanym obowiązkiem wręcz jest zapewnienie nocnego schronienia pasażerom, których ilość podobno każdej nocy spokojnie przekracza setkę!
Na lotnisku tym miałem okazję spać tylko raz i było to moje jedno z pierwszych tego typu doświadczeń . Jednocześnie nie spodziewałem się wtedy, że za jakiś czas może się to stać zwyczajowym rytuałem odprawianym podczas niemal każdego mojego podróżowania. Dlatego też nie przyglądałem się wtedy zbytnio ani infrastrukturze ani miejscom ułatwiającym spędzanie tam nocy w ogóle. Niemniej do terminala przybyłem chwilę przed północą i wstępne kółeczko po hali wykazało, że w środku jest niewiele miejsc siedzących, a wszystkie możliwe już zajęte. Rozłożyłem się więc przy jednym ze stanowisk odprawy biletowo-bagażowej kładąc się na kurtce i próbując zasnąć z nałożonymi na głowę słuchawkami. Chwilę po zaśnięciu przytrafiła mi się też jedna z najzabawniejszych sytuacji na lotnisku. Ze snu bowiem zostałem wyrwany lekkim szturchnięciem. Jeszcze nie będąc do końca świadomy co się dzieje otworzyłem oczy i zauważyłem dwóch policjantów ze skierowanymi do dołu karabinami. Pech chciał, że na tym dole znajdowałem się właśnie ja. Zaliczając w tym momencie solidnego komplikatora jedyne czym byłem w stanie zareagować, to wyniesione z Irlandii grubiańskie zapytanie „what's the story boys?” :D Dopiero później zdałem sobie sprawę, że biorąc pod uwagę realne niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych na londyńskich lotniskach i generalny niepokój w Wielkiej Brytanii, ten typ pytania w mojej sytuacji nie był najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Jednak koniec końców okazało się, że problemem jest moje podłączenie się do gniazdka z prądem, które w tym miejscu jest zabronione.
Tak więc z lotniska Stansted wyniosłem trzy wspomnienia – nocuje tam dużo ludzi, jest mało miejsc do leżenia/siedzenia nie na podłodze, oraz po hali swoje rundki prowadzi dwójka uzbrojonych policjantów. Co do drugiego – podobno są jakieś tajne miejsca do spania z dala od tłumu, ale piszący o tym użytkownik forum nie podał dokładnie gdzie. Co do trzeciego – jest przynajmniej bezpiecznie, ponieważ nikt nie będzie próbował jakiejkolwiek głupiej akcji w momencie, gdy reakcja może być natychmiastowa i bardzo zdecydowana.



Oslo - Torp (TRF), Sandefjord/Torp, Norwegia
stan opisu: marzec 2010
Oslo – Sandefjord / Torp to w przewodnikach po lotniskach bardzo niejednoznaczne miejsce. Po pierwsze choć wiele nisko – kosztowych przewoźników podpisuje je Oslo, to od stolicy Norwegii oddalone jest o ponad 100 kilometrów. Po drugie, w sieci wiele jest informacji o tym, że terminal na noc jest zamykany. I po części niestety jest to fakt.
Po części, gdyż moja wizyta w Sandefjord odbyła się na przełomie lutego i marca. I nie wiem co bym zrobił, gdybym wtedy był zmuszony spędzić noc na dworze pośród metrowych zasp śniegu. Ale na spokojnie. Cały terminal składa się z dwóch części. Największą i główną stanowi hala ze stanowiskami odprawy biletowo – bagażowej, pubem, sklepem i pasem transmisyjnym na bagaże przybyłe lotami krajowymi. Niestety jest ona zamykana pomiędzy około północą i godziną czwartą rano. Drugą strefą jest natomiast mały teren przy wyjściu z airside, gdzie znajdują się stanowiska wypożyczalni samochodów, kilka rzędów siedzeń, stoliki i cztery terminale z darmowym internetem. To tam można było spędzić noc, chociaż nawet około północy było tam bardzo głośno z powodu wychodzących pasażerów lądujących czarterów. Dzięki szeregom drewnianych siedzeń, które nie miały podłokietników, możliwe było spanie bez żadnego materaca czy karimaty. Do przykrycia wystarczyła bowiem zwykła kurtka, lub koc, a bagaże można było schować pod ławką tak, aby ich wyciąganie było niemożliwe bez narobienia wielkiego hałasu. Niestety miejsce to było naznaczone jednym dużym minusem – zimnem! Spowodowały to nie tyle otwierane co chwila ruchome drzwi wprowadzające z zewnątrz powietrze o temperaturze rzędu -10℃, co uruchomione przez 24 godziny na całym lotnisku wentylatory. Niby zawieszone kilka metrów nad ziemią, ale powodowały spory chłód i w trakcie mojej wyprawy spanie bez kilku warstw ciuchów było niemożliwe!
I teraz sprawa najważniejsza. Doszła do mnie informacja, że lotnisko znów będzie zamykane na noc od kwietnia. Wygląda więc na to, że terminal jest dostępny w nocy, ale tylko w okresie zimowym.

Dortmund (DTM), Niemcy
stan opisu: luty 2011
Terminal w Dortmundzie, przynajmniej w marcu, sprawia wrażenie sporego pod względem przestrzennym i zarazem niewykorzystywanego nawet w połowie swoich możliwości. Dlatego też na całej rozciągłości czterech dostępnych pięter wydawać by się mogło, że bardzo łatwo będzie tam znaleźć dla siebie jakiś cichy kąt. I nic bardziej mylnego. Zgodnie bowiem z Niemiecką myślą techniczną, budynek ten jest wygodny i w pełni praktyczny wyłącznie w określonych ramach funkcjonalnych i dosłownie nic poza tym. Konkluduje się to chociażby w takich dziwnych zjawiskach, jak gorąca woda kosztująca w knajpkach tyle samo, co gorąca herbata („bo w menu nie ma pozycji >>gorąca woda<<, więc mogę ci dać osobno kubek z wrzątkiem i torebkę od herbaty”). Dodatkowym zjawiskiem może być na przykład zupełny brak miejsc do siedzenia poza trzema knajpami na cały terminal. Ale najważniejsza i potwierdzona niestety na własnych doświadczeniach informacja jest taka, że nie można spędzać nocy na lotnisku! Terminal jest bowiem zamykany pomiędzy północą a godziną 03:30. I nie ważne że na dworze panuje temperatura dochodząca do -4℃ – „ordung ist ordung”. Dla tych, którzy już niestety będą zmuszeni spędzić noc na lotnisku pewnym poratowaniem może być znajdujący się nieopodal McDonald's. Marne to jednak pocieszenie gdy się okazuje że jest on również zamykany o godzinie 01:00. W takiej sytuacji pozostaje położona jeszcze bliżej terminala stacja benzynowa. Zresztą w ciągu kilku ostatnich lat pracujący tam na nocnej zmianie sprzedawcy musieli się przyzwyczaić do kilkuosobowych wizyt składanych prawie co noc, gdyż sprawiali wrażenie zupełnie nie zwracających uwagi na naszą obecność.
Oczywiście o godzinie 03:30 można wrócić do środka, a wtedy najlepszym miejscem do spania jest według mnie knajpka znajdująca się na najwyższym piętrze. Jest ona otwierana dopiero około godziny 11. rano, dlatego w okolicy kręcą się jedynie niewielkie ilości przypadkowych podróżnych, lub ludzi chętnych do skorzystania z pobliskiego tarasu widokowego. W bliskiej okolicy znajdują się też toalety, z racji małej ilości korzystających z nich ludzi - dość czyste. Niestety sam terminal nie należy do najcieplejszych miejsc, zwłaszcza górne piętro znajdujące się najbliżej dużych nawiewów wentylacyjnych. Jednak potężną zaletą tego miejsca jest kilka wygodnych kanap pozwalających na rozprostowanie kości, a dzięki wysokim oparciom i podłokietnikom – również izolujących od światła.


Frankfurt - Hahn (HHN), Kirchberg, Niemcy
stan opisu: październik 2009
Lotnisko Frankfurt-Hahn to jedna z największych baz Ryanair na kontynencie, a z pewnością w tej części Europy. O jego sile z pewnością nie stanowi dobre położenie, gdyż znajduje się w odległości ponad 120 kilometrów od Frankfurtu czy Luksemburga. Tak więc zarządzający tak zwanym „lotniskiem w polu kukurydzy” postawili na model mini hubu przesiadkowego Ryanair, który miał łączyć kierunki południa i zachodu ze wschodem i północą naszego kontynentu. Dlatego też już przy drugiej wizycie złożonej w terminalu nie dziwi widok sporej liczby polaków czekających na loty do Włoch, Hiszpanii, Maroka czy na Wyspy Kanaryjskie.
Niestety Hahn nie jest najlepszym miejscem noclegowym. Po pierwsze dlatego, że w ogólnodostępnej części terminala znajduje się bardzo mało siedzeń a nawet jeśli trafi się jakieś wolne, to nie ma najmniejszych szans aby się na nim wygodnie ułożyć, czy wyciągnąć. Spowodowane jest to plastikowymi podłokietnikami zamontowanymi na każdym z miejsc. Przed północą sporo osób próbuje się ratować kanapami i krzesłami rozlokowanymi na górnym piętrze restauracyjnym. Niemniej miejsce to najlepszym wyborem nie jest – pracownicy lotniska zamykają je około północy i stan ten trwa do około godziny czwartej rano. Jak więc widać, nocleg na Hahn jest bardzo ciężki w realizacji bez śpiwora, karimaty czy materaca. Zdają sobie o tym sprawę zapewne wszyscy śpiący na podłodze wzdłuż stanowisk check-in, jak też kiosków do samodzielnej odprawy. Warto jednak rozważyć inne miejsce. Na samym końcu południowej części terminala (przy restauracjach i wyjściu ze strefy przylotów) znajdują się przymknięte drzwi. Oczywiście można je otworzyć i korytarzem dostać się na klatkę schodową. Pokieruje nas ona na pierwsze piętro w okolice tzw. „knajpy z Indianinem”. W tamtych okolicach znajduje się krótki korytarz oraz dwa wejścia do toalet. Miejsce to ma dwie istotne zalety. Po pierwsze jest ciężko osiągalne, a co za tym idzie, z dala od większości nocujących na lotnisku pasażerów. Po drugie jest stosunkowo małe i cieplejsze od reszty terminala. Jeszcze w lutym 2009 roku można tam też było skorzystać z gniazdka z prądem, ale niestety osiem miesięcy później zauważyłem że są już zatkane jakimiś plastikowymi zaślepkami.
Jak wspomniałem wcześniej, całe górne piętro otwierane jest we wczesnych godzinach, tuż przed rozpoczęciem porannych odlotów. Wynika to z faktu, że tylko tamtędy można się dostać na ogólnodostępny taras widokowy. Bardzo jednak przestrzegam przed rozkładaniem się na czerwonych sofach naprzeciw małej tłuszczodajni. Pracująca tam Gruba Berta ma bowiem w zwyczaju bardzo ostentacyjnie i namolnie informować, że w tym miejscu nie wolno spać, a tym bardziej przebywać, jeśli nie dokona się żadnego zakupu. Innym mankamentem tego terminala jest panująca w jego środku niska temperatura. Wynika to z dość szerokich drzwi prowadzących na zewnątrz, które bardzo chętnie otwierają się na wypadek najmniejszego nawet ruchu w okolicy.
Jeśli ktoś nie będzie jednak chciał spędzać nocy w terminalu, a będzie zmuszony czekać na lot odbywający się następnego dnia, najbliższą opcją jest znajdujący się 50 metrów od terminala B & B Hotel.


Düsseldorf - Weeze (NRN), Weeze, Niemcy
Stan opisu: październik 2009
Lotnisko Weeze znajduje się około 80 kilometrów od Düsseldorfu, i Essen, 60 od Eindhoven i 40 od Nijmegen w Holandii. Jest kolejnym przykładem tzw. „lotniska w polu kukurydzy” z którego do jakiegokolwiek większego miasta trzeba dojechać prywatnym transportem, lub autobusami.
Chociaż w sieci pojawia się kilka sporadycznych informacji jakoby terminal tego lotniska był zamykany na noc, to fakt ten jest nieprawdziwy. Strefa ogólnodostępna składa się z wysokiej i dużej hali. Znajduje się tam kilka pojedynczych rzędów siedzeń, jednak bardzo szybko są one zapełniane przez nocujących podróżnych. Dlatego też na nasz nocleg wybraliśmy górne piętro na którym znajdują się restauracje, oraz szereg stanowisk biur podróży. Tam też znajdowało się kilka miękkich i pozbawionych podłokietników ławek. Dzięki temu zaoszczędziliśmy nieco czasu na dmuchanie naszych materaców oraz odizolowaliśmy się od grupek ludzi wychodzących ze strefy przylotów po ostatnich wykonywanych tego dnia lądowaniach. Co najważniejsze, po północy w całej hali zostało nawet przyciemnione światło dzięki czemu noc można było spędzić w nieco bardziej komfortowych warunkach :-)


Bruksela - Charleroi (CRL), Charleroi, Belgia
stan opisu: styczeń 2011
Charleroi to jedno z tych lotnisk, które darzę solidną antypatią. Chociaż wyróżnia się nowym, przestrzennym i przyjemnym terminalem oraz rozbudowaną siatką tanich połączeń w interesujące mnie miejsca, to za każdym razem muszę na nim natrafić na przygodę podnoszącą nieco ciśnienie w krwiobiegu. Ale nie o tym tutaj...
Terminal lotniska w Charleroi składa się z przestrzennej hali z kilkunastoma stanowiskami check-in, małą salą przy bramie prowadzącej z hali odbioru bagażu, oraz łączącego je korytarza wzdłuż którego rozmieszczone są knajpki i sklepy. Na całej jego długości znajdują się także metalowe siedzenia, a co kilka metrów przy podłodze można znaleźć gniazdko z prądem. W nocy jest to najczęściej wybierane miejsce do noclegu, chociaż niestety nie należy ono do najprzyjemniejszych. Kilkanaście siedzeń znajduje się również w hali odpraw biletowo - bagażowych. Jeszcze rok temu przy tamtejszych szybach była możliwość siedzenia na szerokim na kilkadziesiąt centymetrów parapecie. Stanowiło to doskonałą opcję dla posiadaczy materaców lub śpiworów. Niestety później miejsce to zostało odgrodzone metalową liną. W takiej sytuacji dla osób nieprzygotowanych pozostają jedynie ławki, a dla zaopatrzonych w odpowiedni ekwipunek – miejsce na podłodze. My trzykrotnie wybraliśmy okolice check-inów. Początkowo stawialiśmy na okolice ściany, jednak ostatnio zdecydowaliśmy się na kąt pomiędzy stanowiskiem odprawy, a tylną ścianą stanowiska, na którym wstępnie (jeszcze przed podejściem do kontroli bezpieczeństwa) sprawdza się u podróżnych rozmiar bagażu podręcznego i posiadanie karty pokładowej. Chociaż w dwóch pierwszych przypadkach spaliśmy na otwartej przestrzeni w której przebywało nieco ponad 30 osób, czuliśmy się w tej sytuacji dość bezpiecznie. Po pierwsze dlatego, że każdy się wzajemnie obserwował i pilnował, a nawet jeśli mogłoby dojść do nieciekawej sytuacji to cały czas byliśmy też pod obserwacją kamer policji lotniskowej. Ostatnie miejsce do spania okazało się jeszcze lepszym wyborem, ponieważ odgradzało nas chociaż częściowo od połowy hali, co za tym idzie od panujących na niej części dźwięków, a w sezonie późnej jesieni, także od chłodnego wiatru powodowanego otwierającymi się co jakiś czas drzwiami. O ile dobrze pamiętam, sprzątanie hali odpraw odbywało się w nocy. Jednak procedura ta przebiegała na tyle sprawnie, że nie wymagała przerwania snu i przenoszenia się w inne miejsce. Oczywiście w cenie „noclegu” wliczone było budzenie o godzinie czwartej rano, kiedy to pracę zaczynały pierwsze stanowiska odpraw. Całą noc natomiast z głośników cicho brzmiały niezobowiązujące melodie :-)


Mediolan - Bergamo (BGY), Bergamo, Włochy
stan opisu: grudzień 2010
Lotnisko Orio Al-Serio to przede wszystkim wieczny chaosik podany w specyficznym włoskim sosie. Zauważa się go już w momencie wyjścia ze strefy odbioru bagażu, kiedy to trafia się w ciasną powierzchnię otoczoną stoiskami przypominającymi zbudowane naprędce wiejskie kioski. To tam przy najczęściej gwarze i dużej liczbie innych pasażerów kupuje się bilety na autobusy kierujące się do Bergamo, Mediolanu czy innych miast Lombardii. Nie lepiej jest po wyjściu z budynku terminala, gdzie dookoła stoi zazwyczaj mnóstwo autobusów i panuje trudny do ogarnięcia ogólny zamęt.
Co do samego terminala, to w zamyśle początkowym miał on być zamykany każdej nocy. Jednak fakt posiadania jednej z największych baz Ryanair powoduje, że wieczorami przybywa tam zazwyczaj spora liczba podróżnych. Problem ten został bardzo specyficznie rozwiązany w postaci odgrodzenia na noc zdecydowanej większości wnętrza budynku, pozostawiając do ogólnego użytku niekiedy ponad setce przebywających pasażerów jedynie część wspomnianej wcześniej strefy przylotów ze znajdującymi się tam kilkoma rzędami siedzeń. Oczywiście każde, nawet najmniejsze przekroczenie ogrodzenia finalizuje się cofnięciem przez pracującego na nocnej zmianie policjanta i sytuacja taka trwa do około godziny drugiej w nocy. Wtedy, po wcześniejszym wysprzątaniu reszty terminala, wyznaczona granica zaczyna być przez podróżnych coraz odważniej przekraczana aż do całkowitego otwarcia około godziny czwartej nad ranem. Moja więc rada, jeśli się nie przybywa na lotnisko stosunkowo wcześniej, należy zaopatrzyć się w materac lub śpiwór i nie liczyć na najprzyjemniejszy sen w historii terminalowego hostelingu.
Oczywiście każde nieprzyjemne miejsce ma swoje zakątki, w których nie jest aż tak źle. W przypadku Bergamo, miejscem dobrym do spania ze śpiworem lub materacem jest wnęka w okolicach windy. Znajduje się ona w miejscu gdzie, oddzielane są dwie części terminala. W centralnej części półokrągłej wnęki znajduje się wspomniana winda, na lewo od niej schody prowadzące do restauracji na górze (także odgradzane a piętro sprawdzane co kilkadziesiąt minut), na prawo natomiast niewielka przestrzeń. Jest ona bodaj najlepszym miejscem, gdyż chociaż powierzchownie odgradza od pozostałej części terminala. Warto wspomnieć, że w przypadku opóźnień na ostatniej fali przylotów wielu podróżnych lubi się jeszcze kręcić i hałasować w całej dostępnej strefie. W trakcie chłodnych miesięcy częste wychodzenie poza terminal powoduje także lekki chłód i podróżujący wzdłuż budynku zimny wiatr. Na szczęście wspomniane przeze mnie miejsce, mimo wszystko jakoś chroni od tych niedogodności. Niemniej warto zwrócić uwagę że jest to jedno z najatrakcyjniejszych tego typu miejsc w całej wydzielonej strefie, dlatego warto je sobie "zaklepać" już odpowiednio wcześniej :-)
Oczywiście, jak na prawie każdym nisko-kosztowym lotnisku, tak też na Bergamo w cenę "biletu" wliczona jest poranna wczesna pobudka. Następuje ona w momencie udostępnienia pozostałych części terminala, kiedy to ochrona lotniska delikatnie, aczkolwiek zazwyczaj bardzo nachalnie, "prosi" wszystkich obecnych o zmianę miejsca przebywania. Jeszcze jedna podpowiedź - toalety w strefie ogólnodostępnej lotniska delikatnie rzecz ujmując do najbardziej zadbanych nie należą. Nie miejscu planujących spędzić tam kilka godzin podróżnych nie liczyłbym na żaden szczególny komfort tym bardziej, że nad ranem widoki w nich przypominają nawet te znane z polskich kolei...


Barcelona - Girona (GRO), Girona, Hiszpania
stan opisu: maj 2010
Lotnisko w Gironie po konfrontacji wrażeń moich i znajomych, pod względem nocowania jest swoistym rzutem monetą. Krótki rekonesans tuż po wylądowaniu wskazuje na cztery obszary nadające się do spania. Pierwszym są okolice wyjścia z hali odbioru bagażu i prowadzący do check-innów korytarz. Pod oknami znajduje się szereg siedzeń, które niestety porozdzielane są metalowymi podłokietnikami. Kilkanaście minut kombinowania pozwoli na odkrycie w miarę znośnego sposobu ułożenia, jednak dodatkowym minusem tego miejsca jest zimno wkradające się przez rozsuwające się co jakiś czas drzwi wyjściowe. Drugim obszarem jest hala ze stanowiskami obsługi biletowo – bagażowej. Tam rozstawionych jest kilkadziesiąt rzędów siedzeń z których część nie posiada wspomnianych wcześniej podłokietników. Sporym minusem jest rozległość tego terenu co finalizowało się np. krótką próbą rozegrania tam przez kilku młodych Hiszpanów meczu piłki nożnej ;) A tak na poważnie, pomimo swoich rozmiarów miejsce to jest jak najbardziej bezpieczne, gdyż przez całą noc oko na nie ma siedzący nieopodal na stanowisku informacji lotniskowej pracownik. Dodatkowym atutem tego miejsca są rozstawione przy kolumnach gniazdka z prądem. Niestety zapewnienie sobie dogodnego miejsca w tych okolicach może być niemożliwe po godzinie 2230. Trzecim w miarę atrakcyjnym miejscem może się zdawać teren na piętrze tuż przed stanowiskami security. Niestety jest on odgradzany na noc i przebywanie tam jest niemożliwe. Ostatnim w miarę atrakcyjnym może być otwarta przez całą dobę knajpa. W przeciwieństwie do naszych znajomych trafiliśmy jednak na ciągnącego w niej nocną zmianę młodego chłopaka o arabskich rysach twarzy, który zrobił sobie słyszaną z połowy terminala dyskotekę. Do tego co kilka minut przychodził i „ajatollahował” coś pod nosem szturchając położone na krześle nogi, oczywiście udając że nie rozumie ani słowa po angielsku. Dodam tylko że wcześniejszy test wykazał iż doskonale sobie radzi z podstawami tego języka...
Lotnisko w Gironie do najprzyjemniejszych noclegowni niestety nie należy. Do całości dochodzi również czyszczenie podług terminala które odbywa się pomiędzy północą a godziną czwartą nad ranem. Na szczęście jedyną niedogodnością z tego płynącą jest hałas.
Warto także wspomnieć, że od jakiegoś czasu obsługa tego portu lotniczego stała się bardzo restrykcyjna w zagadnieniach limitów bagażu podręcznego i kart pokładowych. Nasze doświadczenie dowodzi również, że wcześniejsze plotki o przymykaniu oka na niesione poza bagażem zakupy ze strefy bezcłowej są niestety nie do końca prawdziwe.


Madryt (MAD), Hiszpania
stan opisu: luty 2010
Lotnisko w Madrycie to drugi w Europie pod względem przewiezionych pasażerów port lotniczy, który jako jeden z nielicznych molochów, stara się promować zarówno przewoźników tradycyjnych oraz nisko-kosztowych. Większość tych ostatnich operuje ze starego terminala oznaczonego jako T1 i T2. Od strony pasażera wynikiem końcowym jest długi na niemal półtora kilometra korytarz z szeregiem gate-ów i rozstawionych co jakiś czas sklepów wolnocłowych. Podstawową zasadą na lotnisku Barajas jest nie spać w strefie „landside”. Z doświadczeń własnych wiemy, że jeśli nasz samolot startować będzie rano, to nie powinniśmy mieć większych problemów aby być przepuszczonym przez ochronę bezpieczeństwa wieczorem dnia wcześniejszego. A jeśli wylot i przylot rozdziela noc, nie stanowi to żadnego problemu dla podróżujących wyłącznie z bagażem podręcznym. Jeśli z samolotu do terminala dostaniesz się autobusem, od razu postaraj się znaleźć znaki z napisem „transfer”. Już przed strefą odbioru bagażów powinny one przekierować Cię na schody, a te do strefy właściwej terminala. Jeśli natomiast opuszczanie samolotu będzie następowało poprzez rękaw, to jeszcze lepiej. Wychodzi się bowiem od razu do strefy bramek dzięki czemu przesiadka może zająć nawet mniej niż minutę ;)
Przebywając w tak opustoszałym wieczorową porą molochu można oczywiście być poproszonym przez służby o przedstawienie karty pokładowej na najbliższy lot. Jednak po tym prawie cała strefa stoi dla tambylców otworem. Za pierwszym razem do spania wybraliśmy poczekalnię z szeregami pozbawionych podłokietników siedzeń w T2. Niestety nie był to najlepszy wybór, gdyż przez całą noc mieliśmy wokół siebie przechodzących i hałasujących pracowników, podłoże na którym leżeliśmy okazało się być wyjątkowo twarde, a poprzez specyficzne wyprofilowanie, nawet po połączeniu dwóch rzędów siedzeń niemożliwe było tam wspólne spanie. Za drugim razem postanowiliśmy zainwestować w najnowszą część terminala – końcówkę budynku (oznaczoną jako T3) gdzie zwyczajowo odprawiane są loty Spanair, Airfrance, Alitalii czy KLM. Owszem, około godziny czwartej rano zbudził nas gwar podczas krótkiej odprawy lotu do Paryża. Jednak poza tym do niemal godziny szóstej rano mogliśmy dość wygodnie się wyspać. Teren ten bowiem został wysprzątany już dużo wcześniej, z racji odległości od wszystkich bramek security w nocy zaglądało tu niewielu pracowników (mniejszy hałas) a co ciekawe, na kilka godzin nawet zostało przyciemnione światło w tej części budynku :-)
Dlaczego nie polecam natomiast spania w strefie landside? Głównym powodem jest brak jakichkolwiek siedzeń na całej długości starego terminala! Dlatego nie powinny dziwić tamtejsze widoki ludzi koczujących na podłodze, wózkach bagażowych, czy nawet pasach transmisyjnych przenoszących odprawione walizki :D Pomocne mogą też być pojedyncze knajpki rozlokowane przy gate-ach, jednak spoglądając na narastającą ilość przebywających tam około godziny 21. ludzi śmiem twierdzić, że w nocy musi tam być nieco tłoczno. Jeśli natomiast planuje się odbyć podróż z odprawianym bagażem, w nocy w okolice lotniska można się dostać autobusem komunikacji miejskiej. Przystanek linii 54 (rozkład jazdy pod tym linkiem) znajduje się na ulicy Avenida de Logroño. Z budynku terminala należy kierować się w stronę stacji metra a na niej zamiast zejść po lewej w dół, kierować się dalej w stronę parkingu. Za nim należy przejść przez niebieską metalową kładkę nad dwupasmową jezdnią, przez parking i dwa ronda w stronę osiedla Barajas. Trasa od kładki aż do przystanka zaznaczona została tutaj. Pomocni w pokazaniu drogi mogą się okazać mijani nawet w środku nocy pracownicy lotniska. Jeśli niewiele będzie im mówiła nazwa ulicy, warto popytać się o znajdujące się w okolicy Hotel Ibis, czy Hostal Aeropuerto. Przystanek końcowy tej linii znajduje się na Plaza De Cibeles w samym centrum Madrytu. Co ciekawe, bilet nocny kosztuje tylko €1, czyli o połowę taniej niż na metro a taką samą trasę pokonuje około godziny piątej nad ranem nawet szybciej niż metro za dnia!


Santander (SDR), Hiszpania
stan opisu: luty 2009
Lotnisko w Santanderze jest dość małym regionalnym portem gdy porównamy go np. z innymi rozbudowanymi lotniskami na półwyspie Iberyjskim. Ale chociaż obsługuje do miliona pasażerów rocznie, zdecydowanie nie należy się spodziewać na nim ciszy i spokoju zakłócanych tylko lądującymi co kilka godzin samolotami. Jak się bowiem okazuje obok Ryanair drugim przewoźnikiem najczęściej z niego operującym jest współpracujący z Iberią Air Nostrum, który postawił na krótkie przesiadki i częstsze loty mniejszymi maszynami. Pozwoliło to na zbudowanie portu lotniczego małego, ale dzięki utrzymywania odpowiedniej płynności - o stałej przepustowości.
I tak terminal w Santanderze podzielony jest na dwie części. Pierwszą z nich jest niewielka hala z ośmioma stanowiskami check-in, a drugą umieszczona obok jedynej knajpki poczekalnia. To tam znajduje się kilkanaście stolików, oraz kilka rzędów siedzeń. Niestety z powodu podłokietników rozmieszczonych co jedno miejsce niemożliwe jest rozłożenie się tam w pełnej pozycji leżącej. Dlatego też niezbędny wydawać się będzie zestaw materac/śpiwór. Aby odizolować się od ruchu w terminalu warto poszukać „miejsc ukrytych”. Jednym z nich może być znajdujący się na piętrze nad stanowiskami odpraw korytarz, który prowadzi do rozmaitych biur i pomieszczeń. Krótki rekonesans wykazał, że nikt poza pracownikami lotniska tam nie zagląda, a w godzinach nocnych może to być miejsce zupełnie opustoszałe. Nie wiem tylko jak wygląda dostęp do tego miejsca w nocy, gdyż lotnisko to służyło mi wyłącznie do przesiadki za dnia.


Santiago de Compostela (SCQ), Hiszpania
stan opisu: listopad 2009
Lotnisko w Santiago de Compostela jest na etapie sporych zmian w swojej infrastrukturze. W ciągu kilku miesięcy bowiem jego obsługę miał przejąć nowy, planowany na roczną przepustowość około 4 milionów pasażerów terminal. Niemniej zakładając że podejście zarządzających pozostanie niezmienne, można się spodziewać sporej liczby udogodnień idących w stronę podróżnych.
Stary terminal to w chwili obecnej budynek o wydłużonej konstrukcji. Pośrodku znajdują się stanowiska odprawy biletowo-bagażowej przejścia przez bramki bezpieczeństwa, oraz szereg sklepów i knajpek. Na dwóch końcach natomiast znajdują się wyjścia z hal przylotów. Cichsze, południowe wyjście, to niewielkich rozmiarów hala otoczona szeregami siedzeń. Ku pozytywnemu zaskoczeniu nie posiadają one podłokietników, co więcej, zbudowane są z wyjątkowo miękkich jak na lotniska w Hiszpanii obić. Dostęp do tego miejsca jest na dwa sposoby. Pierwszym z nich są wrota prowadzące na zewnątrz budynku. Drugim korytarz prowadzący bezpośrednio do check-inów. Na szczęście od gwaru tamtejszej strefy oddzielają schody prowadzące do biur lotniskowych. Na drugim końcu terminala znajduje się nieco mniejsza, ale bardziej upchana siedzeniami hala przy wyjściu ze strefy przylotów. Sądzę, że jeśli danej nocy na lotnisku nie będzie przebywać za dużo podróżnych, to miejsce może być bardzo dobrym wyborem na kilka godzin snu.


Porto (OPO), Portugalia
stan opisu: luty 2010
Terminal w Porto to stosunkowo nowa i jak na Portugalską architekturę przystało, nieco zakręcona konstrukcja. Chociaż wyróżnia się wieloma pozornie poukrywanymi zakątkami, to w ogólnym zamyśle dzieli się na bardzo logiczne dwie części: przyloty na parterze i odloty na górnym piętrze. Niestety w porównaniu do wielkości ogólnej terminala w środku znajduje się bardzo mało miejsc do siedzenia. Na niższym poziomie zanotowaliśmy w zasadzie tylko jedną strefę z kilkoma rzędami siedzeń. Umiejscowiona ona jest naprzeciw jednego z wejść – nieopodal bramek bezpieczeństwa dla pracowników lotniska. Zaletą tego miejsca jest cisza do nawet późnych godzin porannych . Wynika to z prostego rachunku - pierwsze lądowania w Porto odbywają się dopiero po godzinie ósmej rano. Opcjonalnie jeśli interesuje nas sen do godziny najpóźniej piątej rano, można rozważyć rzędy siedzeń rozmieszczonych w kilku miejscach na piętrze odlotów. Niestety niezależnie od piętra, cały terminal posiada jedną bardzo dużą wadę – panujące w środku zimno. Owszem, moje doświadczenia z tym lotniskiem opierają się na wizycie w lutym. Ale z podobnej konstrukcji w Dublinie pamiętam, że oszklona i bardzo oświetlona w godzinach południowych strefa airside powinna zgodnie z efektem szklarni lekko się nagrzewać. Zamiast tego nie odczuwaliśmy niestety żadnej różnicy w temperaturze w porównaniu z resztą budynku.


Alicante (ALC), Hiszpania
stan opisu: luty 2010
Lotnisko w Alicante aktualnie obsługiwane jest przez dwa równoległe terminale. Większość lotów odprawiana jest z terminala T1, gdzie swoje stanowiska check-in posiada również Ryanair. Warto nadmienić, że tylko ten terminal jest otwarty przez całą dobę nawet, jeśli w godzinach nocnych nie odbywają się żadne operacje lotnicze. Nocleg na lotnisku wydaje się punktem obowiązkowym programu przy starcie wykonywanym z pierwszą falą lotów, lub lądowaniu z ostatnią powrotów. Wynika to z faktu, że pierwszy autobus publiczny zajeżdża pod lotnisko dopiero o godzinie 0620 a ostatni odjeżdża o 2320. Poza nimi jedyną szansą na dostanie się do centrum Alicante jest wynajem samochodu, lub zabranie się taksówką.
Na pierwszy rzut oka terminal w Alicante wydaje się być ciężkim miejscem do spędzenia tam noclegu. Wszystko to ponieważ w głównej hali stanowisk check-in znajduje się znikoma ilość jakichkolwiek miejsc do siedzenia. Kilka rzędów można znaleźć w częściowo zamkniętym korytarzu łączącym oba budynki terminali, jednak miejsce tamto wyróżnia się sporym natężeniem światła, jak też lekkim chłodem. Znajdujące się tam ławki nawet pomimo braku podłokietników do najwygodniejszych leżanek nie należą. Dlatego w ramach alternatywy proponuję przeniesienie się tuż za stanowiska odpraw biletowo-bagażowych. To tam znajdują się pojedyncze rzędy siedzeń. Plusem tych miejsc jest nieco mniejszy ruch i hałas w okolicy, jak też przede wszystkim mniejsza ilość dochodzącego światła. Warto jednak wcześniej sprawdzić do jakiej firmy lotniczej należą check-iny za którymi chcemy się rozlokować. Jeśli są to te z Ryanair (najbliższe korytarza łączącego oba terminale), tłoku i hałasu pierwszych pasażerów możemy spodziewać się już nieco po godzinie czwartej rano. Natomiast te należące do np. Iberii, Spanair, Vueling czy Air Europa są zdecydowanie mniej zatłoczone i jednocześnie zaczynają pracę dużo później.
Warto nadmienić, że na początku 2011 ma zostać oddany do użytku nowy Terminal 3. Według planów posiadać będzie 92 stanowiska odprawy biletowo-bagażowej, 40 gate-ów i dzięki temu zwiększy przepustowość lotniska z aktualnych 12 do 20 milionów pasażerów rocznie. W chwili obecnej nie wiadomo jakie linie będą korzystały z jego infrastruktury, jednak znając tendencję tanich przewoźników pokroju Ryanair, pozostaną one w starszych i tańszych strukturach.


Palma de Majorca (PMI), Majorka, Hiszpania
stan opisu: maj 2010
Lotnisko na Majorce, zwłaszcza w sezonie letnim, jest jednym z najbardziej zatłoczonych portów w Europie. Obsługując regularnie ponad 20 milionów pasażerów rocznie musi zapewnić infrastrukturę do sprawnego i łatwego odprawienia tłumnie przybywających turystów.
Chociaż jest to możliwość mało prawdopodobna, warto nadmienić że w przypadku potraktowania tego lotniska wyłącznie w celach przesiadkowych, podróżując wyłącznie z bagażem podręcznym nie istnieje potrzeba powtórnego przechodzenia przez tzw. „security”. Wynika to z faktu, że lotnisko zapewnia strefę tranzytową a wyjście z podłączonego do samolotu „rękawa” następuje bezpośrednio na tzw. „airside”. Choć nie mam pewności, sądząc po godzinach prowadzonych operacji lotniczych śmiem podejrzewać, że strefa ta jest otwarta całą dobę. Istnieje też pewne prawdopodobieństwo, że uda się przejść przez security wieczorem poprzedzającym poranny wylot dnia następnego. Sam airside (czwarte piętro) składa się z tłocznej i gwarnej powierzchni handlowej, z której korytarzem można się dostać do każdego z czterech modułów terminala. Moduł D z którego się odprawialiśmy to w zasadzie długi korytarz z rozmieszczonymi po obu stronach gate-ami. Pomiędzy nimi znajdują się przeszkolone uwypuklenia ze sporą ilością miejsc do siedzenia. Niestety nie ma szans na wygodne ułożenie się na nich, gdyż każdy jeden rząd co każde miejsce przedzielony jest metalowym podłokietnikiem. W takiej sytuacji zestaw materac/śpiwór zdaje się być niezbędny. Chociaż szczerze wątpię w znośnej jakości sen z powodu dużej ilości przebywających w każdym praktycznie kącie pasażerów.
Hala odlotów również nie należy do najbardziej trafionych miejsc noclegowych. Chociaż jest miejscem o sporych rozmiarach, to warto wspomnieć że co godzinę obsługuje naprawdę ogromne ilości pasażerów. Już nieco lepszym wydaje się być rozwiązanie piętra „zerowego”, czyli terenu przylotów już po opuszczeniu strefy airside. Wprawdzie znajduje się tam mnóstwo stoisk biur podróży, firm wynajmujących samochody i wszelkich informacji turystycznych, to późniejszym wieczorem spora ich część zdaje się być zamknięta a okolice omijane przez chcących jak najszybciej dostać się do swojego środka transportu pasażerów.


Barcelona - Reus (REU), Reus, Hiszpania
stan opisu: kwiecień 2010
Nocowanie na lotnisku w Reusie zaczęło być praktykowane w zasadzie dopiero gdy zbazował tam swoje dwa samoloty Ryanair. I na szczęście wzorem z innych portów lotniczych na Półwyspie Iberyjskim, tak i tutaj nikt nie robi najmniejszych problemów ze spędzeniem nocy w terminalu.
Chociaż całe lotnisko przechodzi spore zmiany konstrukcyjne, główna część terminala obsługująca odloty jest już w zasadzie gotowa. Tylko że ta duża hala z nieco ponad dwudziestoma stanowiskami check-in nie posiada tam prawie żadnej dodatkowej „infrastruktury”. Dlatego też w chwili obecnej najlepszym rozwiązaniem jest przemieszczenie się w strefę przylotów. Tam, w okolicach stoisk wypożyczalni samochodów znajdują się szeregi równolegle ustawionych siedzeń. Chociaż uzbrojone one są w podłokietniki, to na szczęście tylko co dwa miejsca, dzięki czemu jest wstępna szansa na ułożenie się w trakcie snu. Jednak największym atutem tego miejsca jest jego cisza i spokój. Bo w sumie czemu się dziwić, jeśli na lotnisko latają wyłącznie dwa stacjonujące tam samoloty i co jakiś czas goście z innych baz? Dlatego też jeśli do północy można spodziewać się pewnego ruchu tuż po ostatnich lądowaniach, to po tej godzinie terminal zapada w nadzwyczajną wręcz ciszę. Największym i najbardziej pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie, jak w lutym 2009 roku po północy w większości terminala zostało nawet wyłączone światło. Logiczne, bo przecież w tej części lotniska nie przebywał żaden z pracowników, a jedynie ja z dwoma innymi pasażerami oczekującymi na poranne kursy. Dlatego też póki co Reus wypada dość dobrze w rankingu jakości spania na lotniskach obsługujących ruch nisko – kosztowy.


Ibiza (IBZ), Hiszpania
stan opisu: kwiecień 2010
Terminal lotniska na Ibizie to podłużny i niewysoki budynek. Część ogólnodostępna składa się z długiego korytarza prowadzącego od wyjścia ze strefy odbioru bagażu aż do hali odlotów. Znajduje się tam kilka stanowisk linii lotniczych, firm car rentals oraz pojedynczych knajpek. Hala odlotów to natomiast spora przestrzeń z rzędem stanowisk odpraw biletowo-bagażowych poprzedzielanych szeregami siedzeń. Chociaż nie próbowaliśmy się ze spaniem na tym lotnisku i nie mieliśmy za dużo czasu na wyszukiwanie potencjalnych ukrytych zakątków, to na pierwszy rzut oka to miejsce wydawało się odpowiednie na spędzenie tam nocy. Po pierwsze, choć hala odlotów sprawia wrażenie sporej, to w przypadku naszej odprawy była miejscem wyjątkowo cichym, żeby nie powiedzieć wyludnionym. Śmiem więc twierdzić, że odprawa pasażerska przebiega tam wyjątkowo sprawnie i szybko, dzięki czemu (przynajmniej poza sezonem stricte wakacyjnym) nie należy się spodziewać wielkich tłumów. Oczywiście w przypadku spędzenia nocy w tamtym miejscu dobrym pomysłem będzie wcześniejsze sprawdzenie do jakich linii lotniczych przypisane są znajdujące się w okolicy stanowiska check-in. Chodzi o to, że nie wszyscy przewoźnicy zaczynają swoje operacje o godzinie szóstej rano, przez co wcześniejsze rozlokowanie się w odpowiednim miejscu może skutkować dodatkową godziną snu.
Drugim argumentem za wyborem tego miejsca jest konstrukcja wspomnianych wcześniej ławek. Przede wszystkim nie zawierają one żadnych podłokietników i, co niespotykane na innych lotniskach w Hiszpanii na których mieliśmy okazję lądować, są wyłożone miękkimi obiciami.


Barcelona El Prat (BCN), Barcelona, Hiszpania
stan opisu: maj 2010
Lotnisko w Barcelonie jest drugim najistotniejszym hubem w Hiszpanii i jednym z najważniejszych w Europie. Od lat oferuje mnóstwo tras lokalnych, jak też wybrane międzykontynentalne rozmaitych przewoźników. Od kilku ostatnich lat jest także domem nisko – kosztowego przewoźnika Vueling (a przed ich konsolidacją zarówno Vueling jak też Clickair), a już niedługo stanie się również bazą pięciu samolotów Ryanair. Jak się okazuje, lotnisko oprócz chęci obsługiwania tanich linii nie robi również żadnych problemów jeśli chodzi o sposób podróżowania niektórych ich pasażerów.
Nasza przygoda z lotniskiem El Prat miała miejsce w najnowszym – oddanym do użytku w czerwcu 2009 roku terminalu 1. Najważniejszą jego zaletą jest fakt, że tuż po wylądowaniu z samolotu wychodzi się przy użyciu rękawów. Dzięki temu wchodzimy bezpośrednio do strefy airside i jeśli podróżujemy bez bagażu odprawianego – nie musimy z niej wychodzić przed następnym lotem. Chociaż strefa ta w nocy przytłacza swoimi sporymi rozmiarami i praktycznie brakiem żywej duszy w środku, to najważniejszą informacją jest fakt, że ta część jest otwarta 24 godziny na dobę. Początkowo terminal wydaje się być miejscem kompletnie pozbawionym dobrze nadających się do spania „cichych zakamarków”. Warto jednak poświęcić na poszukiwania takowych przynajmniej kilkanaście minut, gdyż wrażenie to może być złudne. Pierwszym problemem jest fakt, że wszystkie gate-y w nocy wyglądają tak samo i wieczorem zupełnie nie wiadomo czy ten przy którym akurat planujemy zasnąć nie będzie rozpoczynał swojej pracy już o godzinie piątej rano? Dlatego też metodą logicznej eliminacji postanowiliśmy udać się jak najdalej wejścia do terminala. W ten sposób dotarliśmy na sam koniec – w okolice bramek B68/69. Okazało się bowiem, że na znajdującym się w tamtych okolicach piętrze oprócz wspomnianych gate-ów jest też wyłącznie mała knajpa i toalety. Pozwoliło to na uchronienie się przed zaczynającym się już o godzinie czwartej rano tłokiem na parterze. Owszem, umieszczone w pobliżu bramki miały odprawiać o godzinie 0740 loty do Madrytu i na Minorkę, jednak nie gromadziły one jakiegoś nadzwyczajnie hałaśliwego tłumu.
Co najważniejsze – na wspomnianym piętrze znajduje się wiele szeregów siedzeń, które w prawdzie poprzedzielane są podłokietnikami, ale na szczęście rozmieszczono je co dwa miejsca. Chociaż początkowo wydaje się więc że będzie można tam spędzić noc w komfortowych warunkach, to niestety wrażenie to jest złudne. Po dwóch godzinach miejsca te stają się bowiem niewygodne a ułożenie się na nich wymaga pewnych akrobacji. Jakiś dmuchany materac w tym momencie jest więc ekwipunkiem jak najbardziej wskazanym.



Paryż Beauvais (BVA), Beauvais, Francja
stan opisu: listopad 2010
Mój jedyny pobyt na tym lotnisku to historia bardzo krótka. Zaliczaliśmy bowiem na nim zaledwie dwugodzinną przesiadkę pomiędzy Wenecją Treviso a Wrocławiem. Niemniej czas ten wystarczył do stworzenia raczej negatywnego wrażenia pod kilkoma względami. Po pierwsze to ogromny tłok, z którym pracownicy lotniska niekoniecznie dają sobie radę. Tzn. może żeby być bardziej precyzyjnym, byłem pod ogromnym wrażeniem jak sprawnie odlatujące co chwilę samoloty były obsługiwane przez malutką strefę odlotów z raptem trzema bramkami. Z drugiej jednak strony cały terminal był bardzo solidnie zatłoczony w praktycznie każdym jego zakamarku. Finalizowało się to tym, że na strefie ogólnodostępnej bardzo ciężko było znaleźć jakiekolwiek miejsce do siedzenia, do jednej z nielicznych toalet czekało się w niemałej kolejce a do bramek bezpieczeństwa wiodło fatalnie rozwiązane przejście powodujące kłębienie się pasażerów i ogólnie pojęty - tu jest właściwe miejsce na użycie tego słowa - chaos. Dodatkowym gwoździem do trumny jest oczywiście fatalny stan toalet przypominających klimatem pkp z początku lat 90tych, oraz w niektórych przypadkach bardzo niemiłą obsługę lotniska.
Niemniej są to tylko argumenty dodatkowe, najważniejszym z nich jest informacja ze strony internetowej: "Lotnisko jest zamknięte pomiędzy godzinami 23:30 i 06:00". Dość istotny to powód dla mnie, aby nie organizować wyjazdów wymagających nocowania na tym lotnisku.


Wenecja Treviso (TSF), Treviso, Włochy
stan opisu: listopad 2010
Niestety będzie to jeden z najbardziej ogólnikowych opisów lotnisk w tym artykule. Wynika to z faktów że jak dotąd nie miałem okazji nocować na tym lotnisku a jedyna w życiu odprawa przebiegała w iście zabójczym tempie. Cóż, czasami zbieg różnych okoliczności prowadzi do sporego zagrożenia spóźnieniem na samolot, które zniwelować można już tylko bardzo szybkim biegiem :D
Niemniej z prowadzonych na szybko obserwacji odnoszę wrażenie, że najlepszym miejscem na opcjonalne spędzenie tam nocy jest pierwsze piętro terminala. To tam znajduje się cała strefa odlotów z gate-ami, kilkoma stanowiskami reprezentantów linii lotniczych, tzw. security, oraz kilka rzędów siedzeń. Piętro to nie posiada także bezpośredniego wyjścia na zewnątrz, przez co przynajmniej częściowo jest chronione od ewentualnego nocnego chłodu. Parter to natomiast strefa przylotów, na środku której postawiono niemały bar.




Oujda (OUD), Maroko
stan opisu: styczeń 2011
Lotnisko w Wadżdzie to bardzo świeża infrastruktura, której głównym targetem jest pasażer czarterowy zmierzający w okolicę Saidii. W związku z ukierunkowaniem na taki typ ruchu, jak też brak lokalnej bazy jakiegokolwiek przewoźnika, operacje regularnego ruchu lotniczego raczej nie są prowadzone w ekstremalnych godzinach porannych czy nocnych. Dlatego też służby raczej nie są przyzwyczajone do widoku osób nocujących w terminalu, jeśli taka sytuacja jest w ogóle dopuszczalna - tutaj nie ukrywam że nie mam zielonego pojęcia jak to wygląda, ponieważ zdobycie jakiejkolwiek informacji (zarówno w internecie jak i na miejscu) graniczy niemal z cudem.
Niemniej jeśli planuje się spędzenie nocy w terminalu tego lotniska niemiłą informacją będzie fakt, że jego konstrukcja w strefie ogólnodostępnej jest wysoką i raczej jednolitą bryłą. Jedyne mniejsze przestrzenie jakie można tam znaleźć są za stanowiskami odprawy biletowo-bagażowej. Po zakończeniu procedury związanej z checkinami wszyscy pasażerowie zmierzają bowiem w stronę przejścia na tzw. tyły terminala i następnie do przejścia kierującego do kontroli bezpieczeństwa. Tyły te mogą stanowić w miarę sensowne miejsce, aczkolwiek nie obędzie się bez jakiegoś materaca czy karimaty. Sytuacja ta dotyczy całego lotniska, ponieważ jest ono kompletnie pozbawione tzw. rzędów siedzeń. Jedyne miejsca siedzące jakie można tam znaleźć - krzesła - znajdują się w okolicach knajpy przy wyjściu z hali odbioru bagażu.


Liverpool (LPL), Wielka Brytania
stan opisu: marzec 2011
Lotnisko w Liverpool to klasyczny przykład jak najszybszego upchnięcia pasażera do samolotów po jak najniższym koszcie własnym. Chociaż rocznie odprawia liczbę pasażerów wzbudzającą zazdrość prawie każdego polskiego lotniska regionalnego, jego infrastruktura ogólnodostępna raczej nie zaskakuje niczym nadzwyczajnym.
Dla osób nieprzygotowanych do nocowania na lotnisku opcją zastępczą może być infrastruktura lotniskowych knajp. Chociaż wejście na teren jednej z nich przesłonięty jest lotniskową taśmą, w nocy nikt nie robił problemów aby skorzystać z tamtejszych pojedynczych fotelów i kanap. Dla osób wyposażonych w niezbędny ekwipunek jak co najmniej materac, dobrym rozwiązaniem mogą być tzw. "tyły". Otóż na niemal całej długości terminala znajduje się niska zabudowa przeznaczona pod knajpy, stanowiska biur podróży, kantory etc. Dostać się do nich można korzystając z wąskiego przejścia przy zewnętrznej szklanej ścianie terminala. Co ciekawe, przy samej ścianie znajduje się kilkunasto-centymetrowe podwyższenie o szerokości standardowego materaca. Jego przestrzeń co około dwa metry rozdzielana jest konstrukcjami metalowymi dzięki czemu tworzona jest sztuczna mini wnęka sprawiająca, że z terenu lotniska stanowisko takie jest jeszcze cięższe do zauważenia.
Niestety istotną wadą obu wspomnianych miejsc jest panująca w nich niska temperatura. W przypadku drugiego miejsca było to efektem bliskości szyb i ściany zewnętrznej, w pierwszym było to spowodowane jakimś pobliskim nawiewem powietrza. W styczniu była to opcja na tyle nieprzyjemna, że drugą część nocy postanowiłem spędzić pod kantorem naprzeciw szeregu stanowisk checkin. Co ciekawe, nawet pojawiający się po godzinie czwartej rano ruch pierwszych pasażerów nie był na tyle głośny aby przeszkadzać w końcówce snu :-)


Cork (ORK), Irlandia
stan opisu: marzec 2011
Terminal lotniska w Cork został wybudowany w momencie intensywnego rozwoju ruchu lotniczego w tym kraju spowodowanym zarówno rozwojem gospodarki jak też sporymi inwestycjami prowadzonymi przez Ryanair. Z jednej strony udostępniona jest więc nowa i trzymająca całkiem niezły poziom infrastruktura, z drugiej natomiast - za panującym trendem - część ogólnodostępna to przede wszystkim duża hala pozbawiona jakichkolwiek "ukrytych wnętrz" w których można by było sensownie spędzić noc. Dlatego też jeśli miałbym nocować na tym lotnisku najprawdopodobniej wybrałbym skrajną część terminala po lewej stronie od wejścia do budynku. Wprawdzie po prawej stronie dostępnych jest więcej rzędów siedzeń, jednak tamta część przeznaczona jest dla pasażerów przylatujących co powoduje ogólny hałas do zdecydowanie późniejszych godzin. Pewną alternatywą mogłyby być okolice nad odprawą biletowo-bagażową. Niemniej biorąc pod uwagę fakt że to właśnie tam znajdują się różnorakie lotniskowe bary oraz że właśnie tamtędy prowadzony jest cały ruch w stronę strefy bezpieczeństwa - na sen dłuższy niż do godziny 04:30 nie ma raczej co tam liczyć.

Bolonia (BLQ), Włochy
stan opisu: maj 2011
Lotnisko w Bolonii to przede wszystkim niemałe dwa terminale. Stary pod kilkoma względami może przypominać infrastrukturę w Bergamo. Na szczęście z powodu większego ruchu zarówno możliwości jak też podejście do pasażera jest tutaj lepsze. Nowy terminal to natomiast przede wszystkim wysoka i duża hala z szeregiem stanowisk check-in. Brak prawie jakiejkolwiek infrastruktury służy temu miejscu do szybkiego odprawienia się i przejścia na strefę airside, lub krążenie w starej części terminala w której znajduje się kilka sklepów/kawiarni.
Lotnisko w Bolonii nie jest najłatwiejszym miejscem do spędzenia tam nocy. Okolice odprawy biletowo-bagażowej na piętrze, kawiarni na parterze i wyjścia z hali odbioru bagażu odpadają z powodu gromadzących i generalnie hałasujących tam innych pasażerów. Zresztą rozstawione tam rzędy siedzeń również odpadają z powodu twardości i podłokietników. Początkowo sensowną propozycją mógłby wydawać się nowy terminal, jednak po kilku minutach zaczyna odczuwać się panującą tam generalnie niższą temperaturę. Zresztą nowe wcale nie musi oznaczać dobre, czego przykładem może być jakość tamtejszych toalet - po jakimś czasie wydawać by się mogło że niechlubny standard na lotniskach we Włoszech...
Jeżeli chodzi o miejsca ukryte na lotnisku, to jedna propozycja wydaje się być interesująca. W starym terminalu przy kawiarni na parterze znajduje się drewniany sklep z tradycyjnymi wyrobami włoskimi i z regionu Emilia-Romagna. Za nim znajdują się ruchome schody kierujące na piętro odlotów. Po wjechaniu na wyższy poziom warto wyminąć znajdującą się obok informację lotniskową i przejść jakby "za schody". Znajduje się tam bowiem wąskie przejście i szeregi siedzeń. Jak zauważyłem w ciągu nocy nikt nie korzystał z tego "kąta" grupując się bardziej przy stanowiskach check-in. Niestety jak udałoby się jeszcze znieść świecące tam światło, tak w trakcie naszego pobytu działające ruchome schody wydawały dość upierdliwy dźwięk przy którym ciężko byłoby zasnąć :(
Dlatego też na jedną spędzoną tam noc wybraliśmy łącznik między terminalami - koliste pomieszczenie na piętrze w okolicach kierujących na dół schodów. Okazało się, że w miejscu tym do godziny piątej rano pierwsi pasażerowie generowali raczej niewielki ruch dzięki czemu udało się urwać kilkadziesiąt minut dodatkowego snu. Zresztą umiejscowiliśmy się pod tamtejszą ścianą, dzięki czemu znajdowaliśmy się kilka metrów od głównej "ścieżki" pomiędzy nowym i starym terminale. Co więcej, w takiej sytuacji chronieniu byliśmy nieco od chłodnego powietrza nowej części lotniska a pobliskie grzejniki pozwoliły na podpięcie pod nie bagażu o który nie musieliśmy się martwić w trakcie spania.


Rimini (RMI), Włochy
stan opisu: maj 2011
Lotnisko w Rimini to niewielka struktura obsługująca ruch turystyczny kierowany na pobliskie wybrzeże Adriatyku oraz do odległego o około 20 kilometrów San Marino. Jego charakter, oraz przede wszystkim niewielkie natężenie regularnego ruchu lotniczego powoduje zapewne niewielkie ilości spędzających na nim noc tambylców. Zresztą nawet gdyby okazało się że będzie potrzeba skorzystania z lotniska we wczesnych godzinach porannych lub późnych wieczornych, zakładając nie wykorzystywanie go jako punktu przesiadkowego (raczej jest stosowane jako punkt docelowy o rzadkich częstotliwościach lotów), warto pamiętać o fakcie że ceny noclegów w Rimini należą raczej do tych bardziej przyjaznych dla portfela statystycznego podróżnego. Wyjściem może też być szybki kwaterunek w znajdującym się około 1500 metrów od terminala kampingu.
Jeśli jednak ktoś zdecyduje się na nocleg w terminalu tego lotniska to musi przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość. Niestety, terminal jest bardzo mały, dlatego też operacja obsługi choćby dwóch samolotów w przeciągu 40 minut powoduje powstawanie lekkiego tłumu i hałasu wewnątrz budynku. Problem to tym większy, że panujący na lotnisku ruch czarterowy - zwłaszcza z Rosji - upodobał sobie między innymi późnowieczorne godziny operacji. Dlatego nie ma co liczyć na jakieś spokojne miejsce w strefie ogólnodostępnej i trzeba zacząć szukać nieco dalej. Rozwiązaniem mogą być schody prowadzące na pierwsze piętro. Można je znaleźć po lewej stronie kierując się od bocznego wejścia wgłąb terminala. Kierują one w raczej wyłączoną z użytku po zmroku ale wydawać by się mogło że ogólnodostępną część biurową. Na wszelki wypadek można zapuścić się nieco bardziej wgłąb tamtejszych korytarzy a uda się znaleźć kilka miejsc osłoniętych powodujących prawie całkowite odcięcie od panującego na parterze hałasu. Jeśli w godzinach nocnych nikt nie patroluje dokładnie terenu całego terminala to istnieje prawdopodobieństwo że nikt nawet nie będzie wiedział o tym, że ktoś nocował w tamtejszych okolicach :-)


Bolonia - Forlì (FRL), Forlì, Włochy
stan opisu: maj 2011
Terminal w Forlì to dwa niewielkie budynki przeznaczone osobno do obsługi pasażerów przylatujących i wylatujących. Oba przez większość czasu są obszarami raczej wyludnionymi. Sytuacja zmienia się jednak w okolicach planowanej operacji czy to samolotu Wizz Air czy też innej linii posiadającej Forlì w siatce swoich połączeń. Z racji pewnej reguły sprawiającej, że pierwsi pasażerowie odlatującego samolotu na lotnisku lubią się zjawiać nawet na 4 godziny przed planowanym odlotem, dobrą propozycją wydaje się być spędzenie nocy w terminalu przylotów. Owszem, jest to najzwyklejszy kwadrat bez jakichkolwiek przestrzeni ukrytych, niemniej jednak powierzchnia strefy ogólnodostępnej tego terminala jest nie większa niż 300 metrów kwadratowych. Oczywiście nie ma co się przejmować kilkoma stanowiskami tamtejszych firm wynajmujących samochody. Po godzinie 20:00 są one bowiem już zamknięte a cały terminal generalnie cichy i pusty. Niestety jak na większości lotnisk we Włoszech tak też tutaj nocleg w terminalu nie obędzie się bez wyposażenia własnego w postaci materaca. Kilka dostępnych rzędów siedzeń zawiera bowiem standardowe podłokietniki uniemożliwiające jakiekolwiek leżenie na nich.
Opcją niestandardową może być natomiast nocleg "pod chmurką" na ławce przy terminalu odlotów. Oczywiście wszystko to biorąc pod uwagę sprzyjającą temperaturę już od połowy maja, jak też brak opadów :-) Opcją rezerwową może natomiast być niewielki Hotel Paradise Airport znajdujący się około 50 metrów od wejścia do terminala odlotów.


10 komentarzy:

  1. a jak wyglada sprawa na Londyn Luton?

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfekcyjnym miejscem do nocowania jest szwedzki tani port lotniczy Malmo Sturup :D
    Chylę przed nim czoła!! Zero ścisku (byliśmy sami), można się kulturalnie napić wódeczki, zero zainteresowania ze strony obsługi.
    A warunki - jak w domciu :) Wzdłuż okien idzie linia grzejników, która osłania szeroka na jakieś 70 cm stalowa obudowa. Wystarczy się wślizgnąć w śpiwór, poduszka pod głowę, klapka na oczy i lulu :) 5.00 oczywiście pobudka :P

    OdpowiedzUsuń
  3. czy na pewno na lotnisku Forli mozna nocowac? spotkalem sie z komenatrzami w internecie ze po 24 wyrzucaja...

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam do spania lotnisko w Maladze, w jednym z terminali znajduje się spora kawiarnia która zamykają o 22, przez co można skożystać z bardzo wygodnych skórzanych kanap i foteli, do tego są one osłonięte barkiem okrążającym kawiarnię.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to jest obecnie w Mediolanie-Bergamo, wiadomo coś??

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe opisy :). W Bergamo jest jak w opisie. Właściwie zmian brak. Dodam, że miła, przytulna i czysta toaleta jest w okolicy kaplicy. Trzeba do niej zejśc po schodach. Znajduje się na jednym z końców głównego korytarza.

    OdpowiedzUsuń
  7. czy orientuje sie ktos jak obecnie wyglada sytuacja w Boloni (BLQ)?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ktoś wie jak jest na lotnisku W Edynburgu bo czeka tam nas noc i nie wiem czy uda nam się ją jakoś przetrwać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po wylądowaniu na lotnisku w sandefjord przechodzi sie przez sklep i co dalej. w którą strone sie udać aby wyjść z lotniska ?

    OdpowiedzUsuń
  10. A jak wygląda sprawa na polskich lotniskach? balice parking

    OdpowiedzUsuń