wtorek, 20 lipca 2010

Powrót do tambylstwa :-)

Powrót z naszego ostatniego wypadu był z jednego powodu bardzo niemiłym dla mnie przeżyciem. Otóż tego dnia zakończona została trwająca ponad dziewięć miesięcy seria lotniczych planów. Jak bowiem spoglądam szybko w historię listów na mojej skrzynce mailowej, od 10. lipca 2009 do początku maja 2010 bez przerwy miałem zabookowany jakiś lot na bliższą lub dalszą przyszłość...
Ostatnich kilka tygodni było wyjątkowo zwariowanych i zabieganych że tak to określę. Zakończyłem wreszcie przygodę z uczelnią i tutaj muszę się pochwalić – zarówno praca jak i obrona wypadły na 5! Z drugiej strony mam zapewnioną pracę do końca roku, więc mogę uruchomić plan wychodzenia na prostą. Czyli jest to taki moment, gdzie grunt pod nogami zrobił się nieco bardziej stabilny i wstępnie można zacząć snuć plany wakacyjne. W związku z tym od półtora ostatniego tygodnia znów zaczynam spędzać coraz więcej czasu z systemami rezerwacyjnymi studiując oferty i trasy. Planów, jak zawsze, kilka jest, ale o nich zapewne w przyszłości. Teraz z racji zbliżającego się terminu trzeba było ogarnąć wrześniowy urlop. Były przymiarki do Istambułu (czarterem z Charleroi do Turcji za jakieś €30), zwariowanego tripu po wybrzeżu Morza Czarnego, Bułgarii, Włoszech i Rumunii, czy też dość realnie wyglądająca opcja Portugalii. Ostatecznie jednak cena zadecydowała że znów celujemy w Hiszpanię. Tym razem miejsce, które w głowie siedzi mi już od ponad roku – Andaluzja. Chcę poznać tamtejszy klimat, wino i przede wszystkim Flamenco. We wstępnych planach jest Cádiz (pol. Kadyks), Jerez de la Frontera i oczywiście Sewilla. Trasę mamy już upatrzoną, ale czekamy na lepsze oferty cenowe. Oby tylko ceny nieco spadły. Niemniej dziś jest dzień wielkiej radochy bowiem wreszcie mam kupione bilety na jakiś lot! Już ja się postaram aby stan taki trwał odpowiednio długo :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz