środa, 21 listopada 2012

Cena darmowych biletów

W chwili obecnej nisko-kosztowe niebo nad Polską spowite jest działaniami wojennymi między Wizz Air a Ryanair. W większości miast opiera się to na obniżaniu cen za bilety lotnicze, w okolicach Warszawy dodatkowo na PRowej ofensywie. Od kilku miesięcy obserwować można organizowane co jakiś czas konferencje prasowe. A to Ryanair robi własną w nieczynnym jeszcze terminalu w Modlinie, gdzie głosu nie mają przedstawiciele lotniska a gdzie CEO linii przekonuje że są o krok od podpisania umowy o bazie i uruchomieniu ogromnej siatki na cały kontynent. Oczywiście bazy jak nie było tak nie ma za co chwała zarządzającym w Modlinie. A to Wizz Air nie odpuszcza i rozdaje bilety osobom ubranym w strojach bikini lub w kolorze różowym. Wszystko to żeby zainteresować media, zdobyć rozgłos i podebrać jak najwięcej pasażerów konkurentom stając się główną siłą na znaczącym rynku.
Kwestia darmowych biletów przypomniała mi się w trakcie kolejnej informacji prasowej. Otóż jak można było dziś wyczytać, Wizz Air obsłużył 50-milionowego pasażera. Nie wiem na ile przypadkiem na ile rzeczywiście okazała się nim podróżna lecąca na trasie z Modlina do Londynu. Jak wspomniano w artykule "linia obiecała jej, że przez rok będzie mogła otrzymywać darmowe bilety na wybrane loty". Zonk w tym, że "będzie jednak musiała pokryć opłaty lotniskowe".
Gdy chwilę po dokonaniu płatności za lot na moją skrzynkę mailową przychodzi potwierdzenie, zazwyczaj nie sprawdzam nic poza terminem, nazwiskami pasażerów i ceną końcową. Ot tak już na spokojnie aby się upewnić czy nie popełniłem żadnego babola. Jednak kupując bilety na lutowy Cork coś mnie ruszyło aby przestudiować zawartość całego maila. Zgodnie z tambylczym zwyczajem za loty zapłaciłem bzdurne pieniążki - powrotna podróż dla dwóch osób kosztowała 136.60 złotych. Na sumę tą składała się cena biletu w postaci -0.54 PLN (tak, tak - wartość ujemna), oraz 137.14 PLN opłaty za serwis pasażerski. W przypadku Pani Anny z artykułu w świat poszła informacja o darmowych biletach lotniczych. Wygląda jednak na to że nabywając je w sposób tradycyjny można mieć je taniej niż korzystając ze wspomnianego biletu darmowego, okraszonego jednak PRowymi gwiazdkami.
Gwoli ścisłości - w artykule opisałem przykład Wizz Air, ponieważ z powodu własnego widzimisię z usług Ryanair staram się korzystać tylko gdy nie ma żadnej innej opcji. Z tego co jednak wiem praktyki tej linii są analogiczne.

Artykuł który sprowokował do tego wpisu to "50 mln pasażerów WizzAira. Połowa z Polski" zamieszczony na stronach serwisu Wyborcza.biz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz