Pomysł otwartego nieba, czyli projektu bardzo ułatwiającego działalność liniom lotniczym w większości państw naszego kontynentu był wielką niewiadomą. Z jednej strony była to część ujednolicania wszelkich możliwych przepisów i standardów doprowadzających do takich absurdów, jak standaryzowanie wielkości jaj dopuszczanych do sprzedaży. Z drugiej wielka niewiadoma, gdyż umożliwiała proste wejście na rynek przewoźnikom z innych krajów. Tutaj mogła się pojawiać podobna do naszej narodowa duma, jak przecież można pozwolić aby obcy zarabiał na lotach do Polski oraz po co to w ogóle skoro latanie jest tak drogie że stać na nie tylko nielicznych? I bach, mamy co mamy – okazuje się że podróże lotnicze po Europie stały się czymś bardzo prostym i dostępnym dla nawet niezamożnych rodzin. Zwiększyła konkurencję sprawiając, że na rynku pozostali tylko najsilniejsi gracze. A firmy narodowe typu LOT? No cóż, ktoś kiedyś szyderczo napisał że Przewoźnik Narodowy to taki, za którego nienaturalnie rozbudowane struktury związków zawodowych i niewydajnych pracowników na ciepłych posadkach płaci każdy podatnik z danego kraju. Na szczęście ich era powoli się kończy. Mam nadzieję, że LOT też przetrwa ultra trudny dla siebie okres kilkunastu ostatnich miesięcy, zwłaszcza, że wreszcie zauważalne są pozytywne zmiany. Ale o tym kiedy indziej.
Dlaczego więc na początku wspomniałem o tzw. „otwartym niebie”? Ano dlatego, że wreszcie podobny projekt wszedł w życie na rynku kolejowym w Polsce. Śmiech na sali? No bo kto by chciał jeździć po tym zacofanym kraju, gdzie dworce kolejowe śmierdzą kupą pozostawioną tam w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku a tory sprawiają, że średnia prędkość pociągu to zawrotne 70 km/h ale tylko na tych ważniejszych trasach? Hehe, a kto by pomyślał że np. lotnisko we Wrocławiu w ciągu dziesięciu lat z nieco poniżej dwustu tysięcy obsługiwanych rocznie pasażerów przejdzie do wartości zahaczającej o 1,5 miliona? A warto wspomnieć, że port ten ma ograniczenia spowodowane korzystaniem z pewnych przestrzeni na równi z wojskiem, no i Wrocław najatrakcyjniejszym punktem na mapie Europy, powiedzmy sobie szczerze, nie jest. Może więc jednak jest coś na rzeczy?
Problemem PKP jest długotrwały brak inwestycji we własną przyszłość, która stała się niemożliwa przez pojawianie się gigantycznych strat i zamieszania prywatyzacyjnego. Koleje, jako moloch państwowy istniały, bo istnieć musiały. A jak to istnienie wyglądało, już niewiele osób zwracało na to szczególną uwagę – ważne aby pociągi jeździły, a pieniążki na to się zawsze znajdą. Jednak po wprowadzeniu gospodarki rynkowej trzeba było się w końcu zająć kolejami i zarazem uświadomić sobie, jak zacofanym zagadnieniem w Polsce się one stały. Według niektórych, największe zamieszanie zaczęło się w 2000 roku, dzięki wejściu w życie ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP. To wtedy nastąpił, czasami dziwaczny i niejasny, podział na kilka spółek zajmujących się na pierwszy rzut oka tym samym. Efektem tego było ujawnienie dotychczasowej nieudolności w prowadzeniu przedsiębiorstwa, która uwidaczniała się poprzez wieloletnie zacofanie i bardzo duże długi. Co bardziej krzykliwi przewidywali rychły upadek kolei i wzrost bezrobocia o ponad 100 tysięcy zwolnionych pracowników...
Ale to już historia. Postanowienia te należało wprowadzić w życie, aby przyzwyczaić grupę do sytuacji, jaką dziś zastaliśmy. A co zastaliśmy? Paradoksalnie niewiele mniejsze zamieszanie. Od kilku lat bez przerwy przetaczają się tematy o zadłużeniu i zacofaniu kolei, likwidowaniu następnych połączeń i generalnie utrudnianiu życia pasażerów. Zwłaszcza poprzez ostatnie przetasowania między spółkami córkami i nowymi markami połączeń. Tanie Linie Kolejowe, osobowe interREGIO jeżdżące szybciej i taniej niż pospieszny, droższe bilety na kurs pospieszny, który nie obowiązuje jak dotąd w pociągach zwykłych... osobę nieobeznaną w zagadnieniu kolei bardzo łatwo może przy tym rozboleć głowa! Dlatego może na spokojnie postaram się przedstawić jak to aktualnie wygląda?
Wszystkie firmy zajmujące się do niedawna transportem kolejowym w Polsce należą do grupy PKP. Właścicielem jej jest Skarb Państwa, a utworzył ją celem łatwiejszej dalszej prywatyzacji mniejszych spółek, nazwijmy je „tematycznych” (czyt. zajmujących się konkretnym zagadnieniem transportu kolejowego). Tak więc, pomimo że wszystkie one jeżdżą po tych samych torach i do niedawna miały tego samego właściciela, są zupełnie odmiennymi i niezależnymi firmami.
PKP Intecity. Spółka ta do niedawna zajmowała się przewozami droższymi, na które w skrócie należało wykupować miejscówki. Od grudnia 2008 do jej obowiązków doszła również obsługa tzw. składów pospiesznych. Celem ujednolicenia i uproszczenia produktu kilka tygodni temu wprowadzono kolejne zmiany. W skrócie, z połączeń oznaczonych mianem EuroCity, InterCity, Ekspres, Tanie Linie Kolejowe i Pospieszny stworzono dwa – InterCity (Pociąg o ograniczonej ilości postojów na trasie, większej prędkości maksymalnej, pokonywanych odległościach i standardzie), oraz Pociąg pospieszny TLK (standardowy skład przeznaczony do podróży na dalszych odległościach).
Przewozy Regionalne, do niedawna PKP Przewozy Regionalne. Spółka ta od nieco ponad roku nie jest już częścią grupy PKP, a jej właścicielem zostały samorządy województw. Do jej obowiązków należy zapewnienie transportu regionalnego. W skrócie oznacza to tzw. pociągi osobowe, czyli najczęściej wykorzystywaną formę transportu i zarazem najmniej opłacalną. Spółka ta po pozbawieniu jej dochodów płynących z operowania pociągami pospiesznymi okazała się być tworem posiadającym bardzo stary tabor i mnóstwo nierentownych tras. Ale tak w zasadzie nie powinna ona przynosić dochodów, a jej utrzymanie leży w gestii województw, których jednym z obowiązków jest zapewnienie transportu regionalnego. Niemniej jak widać zmiany w strukturze spółki tej nie obeszły się bez reakcji właścicieli, o czym świadczy choćby interREGIO. Jak już wcześniej wspominałem na blogu, jest to tania alternatywa dla Pospiesznych TLK prowadzonych przez PKP InterCity. Paradoksem jest, że połączenia te realizowane są taborem osobowym (charakterystyczne błękitno-żółte wagony piętrowe, lub odnowione składy Elektrycznych Zespołów Trakcyjnych), kojarzonym zazwyczaj z wielkimi opóźnieniami i powolną jazdą na lokalnych trasach. Niemniej teraz taki sam odcinek pokonują one najczęściej nawet nieco szybciej, niż składy TLK. Jednocześnie dużo tańsze bilety niż w przypadku produktu oferowanego przez PKP InterCity zostały osiągnięte poprzez niższy komfort podróży jaki może zaoferować odnowiony skład, znany dawniej z tras lokalnych. InterRegio wystartował około ośmiu miesięcy temu i początkowo wprowadził małą konsternację. Jednak poprzez połączenie szybszego pokonywania trasy, lepszego doboru godzin kursowania i przede wszystkim niższym cenom okazał się małym hitem sezonu. Dzięki temu konkurent Przewozów Regionalnych – PKP InterCity poczuł na plecach pierwszy oddech rywalizacji. Może trochę dziwacznej, ale skutecznie odbierającej klientów na kilku intratnych trasach. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – ceny na niektórych kursach zostały znacznie obniżone. Nie jest to zaskakującą zapowiedzią zmian na kolei sprawiającą, że pasażer nie będzie już czymś zbędnym do prowadzenia działalności?
A zapatrywania na przyszłość są jeszcze ciekawsze! Jak wspomniałem nieco wcześniej, kolejowe rynki Europejskie zostały otwarte i teraz firma z każdego kraju Unii może wejść ze swoją działalnością do dowolnego innego. Oczywiście nie ma co się spodziewać nagłego najazdu na Polskę. Po pierwsze na początku są dużo bardziej atrakcyjne kraje na naszym kontynencie. Po drugie, chociaż wiemy co zrobiło otwarcie nieba, efekt podobnej unifikacji w zakresie kolejnictwa nie jest tak oczywisty do przewidzenia, a wszelkie kroki mogące spowodować ekspansję na inne kraje, nie takie łatwe do wykonania. Niemniej chęć rozwoju własnej siatki połączeń, dotarcia do nowych klientów i potencjalnych nowych zysków powinna być atrakcyjnym kąskiem dla niektórych przewoźników. Koleje nie są bowiem gałęzią transportu chylącą się ku upadkowi po swoim świetlanym rozwoju w połowie dziewiętnastego wieku. Globalny, a zwłaszcza Europejski trend pokazuje, że ta gałąź transportu jest nadal interesująca zarówno na polu transportu dojazdowego/lokalnego/regionalnego, jak też łączącego ośrodki oddzielone większą odległością. Przykładem mogą być tutaj francuskie TGV czy hiszpańskie szybkie koleje Renfe, które dążą do połączenia swych sieci za pomocą budowanego ostatniego odcinka Girona – Figueras na wschodnim krańcu Pirenejów. Jeśli nie będzie przeciwwskazań, w 2012 roku zostanie uruchomione pierwsze połączenie Kolei Szybkich Prędkości na trasach Paryż - Barcelona i Paryż - Madryt. Co ciekawe, w Polsce również planowany jest taki typ kolei. Rozpoczęcie budowy pierwszego odcinka Warszawa Centralna - Łódź Fabryczna datowane jest wstępnie na przełom 2013/2014 roku. Cała tzw. „Linia Y”, która według pierwotnych planów połączyłaby stolicę z Łodzią, Kaliszem, Wrocławiem i Poznaniem miałaby powstać w około 10 lat. Dzięki temu podróż na najdalszych odcinkach zajęłaby około 1 godzinę i 45 minut zamiast pięciu w porywach do sześciu godzin (Wrocław – Warszawa), lub trzech godzin na trasie Poznań – Warszawa.
Ale skupmy się na najbliższych kilku miesiącach. Nie da się ukryć, że w chwili obecnej na Polskim rynku kolejowym panuje spory nieład i zamieszanie. Ale tak jest zawsze przy wszelkich większych zmianach. Dlatego debiutując w listopadzie na gościńcu interREGIO nie dziwił mnie fakt, że pomimo istnienia tego produktu już ponad pół roku, większość pasażerów nie zdawała sobie sprawy że jedzie na wykupiony zły bilet! Ostatnio doszły do mnie plotki, że na sporej ilości stacji w kasach zadawane są pytania na pociąg jadący o której dokładnie godzinie bilet chcemy kupić? Co więcej, InterCity wreszcie zaczyna nadganiać cywilizowane standardy informując, że planuje wprowadzenie automatów biletowych, oraz możliwość nabycia biletów za pomocą internetu i karty płatniczej. Swoją drogą nie dziwię się takiemu zachowaniu, gdyż podobne procedury już od pewnego czasu istnieją na rynku przewozów lotniczych. W ten sposób za niedogodność wydrukowania sobie samemu karty pokładowej (czyt. biletu lotniczego) za bilet płacę mniej, a przy wejściu do samolotu mogę zjawić się dużo później niż w przypadku standardowej odprawy na lotnisku. W przypadku kolei mogłoby to wprowadzić oszczędności na niewydajnym systemie okienkowej dystrybucji biletowej, nie mówiąc już na oszczędności czasu i nerwów pojawiających się w trakcie odstawania swoich minut, zwłaszcza w piątkowe popołudnie. Przewozy Regionalne zauważyły, że ich interREGIO odnosi spore sukcesy. Owszem, przytrafiają się spektakularne porażki jak ostatnio często opisywane kursy na trasie Warszawa – Szczecin, ale wynika to z wchodzenia na nowy rynek. Co więcej, właściciele Przewozów Regionalnych zdali sobie sprawę, że ta firma zysków przynosić nie będzie, ale transport regionalny zapewniony musi być. Niemniej o prestiżu danego regionu świadczy również jakość jego transportu, dlatego zwracana jest duża uwaga na odnawianie i dbanie o co najmniej jako taką czystość taboru. Co więcej, niektóre Województwa przejęły lub utworzyły własne spółki przewozowe, takie jak Koleje Mazowieckie (Warszawa), SKM (Trójmiasto), czy Koleje Dolnośląskie. Arriva PCC złamała monopol PKP na przewóz pasażerski wygrywając w 2007 roku przetarg na obsługę niezelektryfikowanych tras województwa kujawsko - pomorskiego. Wprawdzie wciąż słyszy się mnóstwo negatywnych opinii o kolejnych zamykanych trasach, bądź zmianach godzin/częstotliwości kursowania w taki sposób, że dalsza czy nawet docelowa podróż niema sensu. Niemniej jak wcześniej wspomniałem, spółki kolejowe przechodzą aktualnie zmiany we własnych strukturach. To powoduje zamieszanie jakiego aktualnie doświadczamy, ale w przyszłości sfinalizuje się silniejszą firmą umożliwiającą przynoszenie zysków i usprawnianie podróży kolejowej. Zresztą dobrym przykładem uzupełnienia jest działająca od niespełna roku założona przez władze wojewódzkie spółka akcyjna Koleje Dolnośląskie, która oferuje przewozy na trasach lokalnych, z których wycofał się wcześniej PKP, czy PKP Przewozy Regionalne.
Ze świeższych informacji wynika, że najbardziej pierwsze objawy konkurencji poczuje PKP Intercity. Jak wcześniej wspomniałem, nie dalej jak w zeszłym roku małą część ichniejszego tortu zaczął podjadać interREGIO. W ciągu tego tygodnia we wszelkich mediach pojawiało się mnóstwo materiału kompromitującego jakość połączeń kolejowych w zestawieniu z zimowymi warunkami pogodowymi. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, gdyż LOT zaczął się reklamować w prasie i na dworcach kolejowych dość sensownie uświadamiając podróżnym, że czasami zamiast przez kilka(naście) godzin męczyć się koleją, za podobną cenę można dużo szybciej i punktualnie polecieć na trasach z Warszawy do Wrocławia, Krakowa, Poznania, Gdańska, Rzeszowa czy Szczecina. Efektu natychmiastowego nie uświadczyliśmy, ale świadomość pasażerów została zwiększona :-) Rejsami w Polsce również zainteresował się niemiecki przewoźnik DB. Oczywiście pomijając nagłe przebudzenie się ze snu pana Romana G. który w swym patriotyźmie chce nagle skarżyć tego przewoźnika o pomoc w zbrodniach hitlerowskich jakby informacja o tym pojawiła się nagle w masowej świadomości. Niemniej DB oczywiście nie ma zamiaru się pchać na całość naszego rynku, tylko zainteresował się trasami o najlepszej jakości torów i umożliwiającymi generowanie największych zysków, czyli z Warszawy do Krakowa, Katowic, Poznania i Gdyni. Myślę, że zapowiada to dużą konkurencję i walkę o klienta, a dla nas to przecież najlepsze rozwiązanie jest :-)
Każdy z nas chyba wie, że transport kolejowy w Polsce jest jednym z tych elementów, za które można się bardzo wstydzić. Ale od kilkunastu miesięcy można obserwować pierwsze wyraźne zmiany przepowiadające lepszą przyszłość. Większa konkurencja powinna obniżyć ceny i zwiększyć komfort podróży, jak też zmusić firmy do przystosowania się do jeszcze dokładniejszego spełnienia wymogów stawianych przez podróżnego. Niestety naszej ogólnej niechęci do podróżowania po torach nie zmienią informacje o likwidowaniu kolejnych połączeń, absurdzie wykreślenia z rozkładu określonej stacji z powodu zbyt krótkiego peronu, czy szeregu biletów ważnych na jeden, ale nie inny typ pociągu. Dlatego aktualnie proponuję przyglądać się wszelkim informacjom dotyczącym rynku kolejowego i czasami kilkukrotne pytanie się u różnych źródeł czy aby na pewno wykonuje się poprawną procedurę? Świetnym ku temu przewodnikiem może się okazać ten artykuł (http://wyborcza.pl/1,76842,7374721,Stanieja_niektore_bilety__czyli_nowe_promocje_w_PKP.html) Bo przecież zwiedzanie świata nie polega na lataniu w najdalsze jego zakątki a czasami niepowtarzalne miejsca można odkryć 50, 100 czy 300 kilometrów od naszego domu. Ciekawa to perspektywa zwłaszcza, że taka wycieczka nie wymaga wielkich budżetów i długotrwałych planów!
Linkownia:
PKP Polskie Koleje Państwowe S.A.: http://www.pkp.pl/
PKP InterCity: http://www.intercity.pl/
Tanie Linie Kolejowe: http://www.tlk.pl/
Przewozy Regionalne Sp. z o.o.: http://www.przewozy-regionalne.pl/
Koleje Dolnośląskie: http://kolejedolnoslaskie.eu/
Szybka Kolej Miejska: http://www.skm.pkp.pl/
Koleje Mazowieckie: http://koleje.mazowieckie.com.pl/
Arriva PCC: http://www.arrivapcc.pl/
Pociągi dużej prędkości w Polsce: http://www.plk-sa.pl/fileadmin/pdf/inestycja/szybkie_predkosci/pociagi_duzej__predkosci_pol.pdf
Dlaczego więc na początku wspomniałem o tzw. „otwartym niebie”? Ano dlatego, że wreszcie podobny projekt wszedł w życie na rynku kolejowym w Polsce. Śmiech na sali? No bo kto by chciał jeździć po tym zacofanym kraju, gdzie dworce kolejowe śmierdzą kupą pozostawioną tam w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku a tory sprawiają, że średnia prędkość pociągu to zawrotne 70 km/h ale tylko na tych ważniejszych trasach? Hehe, a kto by pomyślał że np. lotnisko we Wrocławiu w ciągu dziesięciu lat z nieco poniżej dwustu tysięcy obsługiwanych rocznie pasażerów przejdzie do wartości zahaczającej o 1,5 miliona? A warto wspomnieć, że port ten ma ograniczenia spowodowane korzystaniem z pewnych przestrzeni na równi z wojskiem, no i Wrocław najatrakcyjniejszym punktem na mapie Europy, powiedzmy sobie szczerze, nie jest. Może więc jednak jest coś na rzeczy?
Problemem PKP jest długotrwały brak inwestycji we własną przyszłość, która stała się niemożliwa przez pojawianie się gigantycznych strat i zamieszania prywatyzacyjnego. Koleje, jako moloch państwowy istniały, bo istnieć musiały. A jak to istnienie wyglądało, już niewiele osób zwracało na to szczególną uwagę – ważne aby pociągi jeździły, a pieniążki na to się zawsze znajdą. Jednak po wprowadzeniu gospodarki rynkowej trzeba było się w końcu zająć kolejami i zarazem uświadomić sobie, jak zacofanym zagadnieniem w Polsce się one stały. Według niektórych, największe zamieszanie zaczęło się w 2000 roku, dzięki wejściu w życie ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP. To wtedy nastąpił, czasami dziwaczny i niejasny, podział na kilka spółek zajmujących się na pierwszy rzut oka tym samym. Efektem tego było ujawnienie dotychczasowej nieudolności w prowadzeniu przedsiębiorstwa, która uwidaczniała się poprzez wieloletnie zacofanie i bardzo duże długi. Co bardziej krzykliwi przewidywali rychły upadek kolei i wzrost bezrobocia o ponad 100 tysięcy zwolnionych pracowników...
Ale to już historia. Postanowienia te należało wprowadzić w życie, aby przyzwyczaić grupę do sytuacji, jaką dziś zastaliśmy. A co zastaliśmy? Paradoksalnie niewiele mniejsze zamieszanie. Od kilku lat bez przerwy przetaczają się tematy o zadłużeniu i zacofaniu kolei, likwidowaniu następnych połączeń i generalnie utrudnianiu życia pasażerów. Zwłaszcza poprzez ostatnie przetasowania między spółkami córkami i nowymi markami połączeń. Tanie Linie Kolejowe, osobowe interREGIO jeżdżące szybciej i taniej niż pospieszny, droższe bilety na kurs pospieszny, który nie obowiązuje jak dotąd w pociągach zwykłych... osobę nieobeznaną w zagadnieniu kolei bardzo łatwo może przy tym rozboleć głowa! Dlatego może na spokojnie postaram się przedstawić jak to aktualnie wygląda?
Wszystkie firmy zajmujące się do niedawna transportem kolejowym w Polsce należą do grupy PKP. Właścicielem jej jest Skarb Państwa, a utworzył ją celem łatwiejszej dalszej prywatyzacji mniejszych spółek, nazwijmy je „tematycznych” (czyt. zajmujących się konkretnym zagadnieniem transportu kolejowego). Tak więc, pomimo że wszystkie one jeżdżą po tych samych torach i do niedawna miały tego samego właściciela, są zupełnie odmiennymi i niezależnymi firmami.
PKP Intecity. Spółka ta do niedawna zajmowała się przewozami droższymi, na które w skrócie należało wykupować miejscówki. Od grudnia 2008 do jej obowiązków doszła również obsługa tzw. składów pospiesznych. Celem ujednolicenia i uproszczenia produktu kilka tygodni temu wprowadzono kolejne zmiany. W skrócie, z połączeń oznaczonych mianem EuroCity, InterCity, Ekspres, Tanie Linie Kolejowe i Pospieszny stworzono dwa – InterCity (Pociąg o ograniczonej ilości postojów na trasie, większej prędkości maksymalnej, pokonywanych odległościach i standardzie), oraz Pociąg pospieszny TLK (standardowy skład przeznaczony do podróży na dalszych odległościach).
Przewozy Regionalne, do niedawna PKP Przewozy Regionalne. Spółka ta od nieco ponad roku nie jest już częścią grupy PKP, a jej właścicielem zostały samorządy województw. Do jej obowiązków należy zapewnienie transportu regionalnego. W skrócie oznacza to tzw. pociągi osobowe, czyli najczęściej wykorzystywaną formę transportu i zarazem najmniej opłacalną. Spółka ta po pozbawieniu jej dochodów płynących z operowania pociągami pospiesznymi okazała się być tworem posiadającym bardzo stary tabor i mnóstwo nierentownych tras. Ale tak w zasadzie nie powinna ona przynosić dochodów, a jej utrzymanie leży w gestii województw, których jednym z obowiązków jest zapewnienie transportu regionalnego. Niemniej jak widać zmiany w strukturze spółki tej nie obeszły się bez reakcji właścicieli, o czym świadczy choćby interREGIO. Jak już wcześniej wspominałem na blogu, jest to tania alternatywa dla Pospiesznych TLK prowadzonych przez PKP InterCity. Paradoksem jest, że połączenia te realizowane są taborem osobowym (charakterystyczne błękitno-żółte wagony piętrowe, lub odnowione składy Elektrycznych Zespołów Trakcyjnych), kojarzonym zazwyczaj z wielkimi opóźnieniami i powolną jazdą na lokalnych trasach. Niemniej teraz taki sam odcinek pokonują one najczęściej nawet nieco szybciej, niż składy TLK. Jednocześnie dużo tańsze bilety niż w przypadku produktu oferowanego przez PKP InterCity zostały osiągnięte poprzez niższy komfort podróży jaki może zaoferować odnowiony skład, znany dawniej z tras lokalnych. InterRegio wystartował około ośmiu miesięcy temu i początkowo wprowadził małą konsternację. Jednak poprzez połączenie szybszego pokonywania trasy, lepszego doboru godzin kursowania i przede wszystkim niższym cenom okazał się małym hitem sezonu. Dzięki temu konkurent Przewozów Regionalnych – PKP InterCity poczuł na plecach pierwszy oddech rywalizacji. Może trochę dziwacznej, ale skutecznie odbierającej klientów na kilku intratnych trasach. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – ceny na niektórych kursach zostały znacznie obniżone. Nie jest to zaskakującą zapowiedzią zmian na kolei sprawiającą, że pasażer nie będzie już czymś zbędnym do prowadzenia działalności?
A zapatrywania na przyszłość są jeszcze ciekawsze! Jak wspomniałem nieco wcześniej, kolejowe rynki Europejskie zostały otwarte i teraz firma z każdego kraju Unii może wejść ze swoją działalnością do dowolnego innego. Oczywiście nie ma co się spodziewać nagłego najazdu na Polskę. Po pierwsze na początku są dużo bardziej atrakcyjne kraje na naszym kontynencie. Po drugie, chociaż wiemy co zrobiło otwarcie nieba, efekt podobnej unifikacji w zakresie kolejnictwa nie jest tak oczywisty do przewidzenia, a wszelkie kroki mogące spowodować ekspansję na inne kraje, nie takie łatwe do wykonania. Niemniej chęć rozwoju własnej siatki połączeń, dotarcia do nowych klientów i potencjalnych nowych zysków powinna być atrakcyjnym kąskiem dla niektórych przewoźników. Koleje nie są bowiem gałęzią transportu chylącą się ku upadkowi po swoim świetlanym rozwoju w połowie dziewiętnastego wieku. Globalny, a zwłaszcza Europejski trend pokazuje, że ta gałąź transportu jest nadal interesująca zarówno na polu transportu dojazdowego/lokalnego/regionalnego, jak też łączącego ośrodki oddzielone większą odległością. Przykładem mogą być tutaj francuskie TGV czy hiszpańskie szybkie koleje Renfe, które dążą do połączenia swych sieci za pomocą budowanego ostatniego odcinka Girona – Figueras na wschodnim krańcu Pirenejów. Jeśli nie będzie przeciwwskazań, w 2012 roku zostanie uruchomione pierwsze połączenie Kolei Szybkich Prędkości na trasach Paryż - Barcelona i Paryż - Madryt. Co ciekawe, w Polsce również planowany jest taki typ kolei. Rozpoczęcie budowy pierwszego odcinka Warszawa Centralna - Łódź Fabryczna datowane jest wstępnie na przełom 2013/2014 roku. Cała tzw. „Linia Y”, która według pierwotnych planów połączyłaby stolicę z Łodzią, Kaliszem, Wrocławiem i Poznaniem miałaby powstać w około 10 lat. Dzięki temu podróż na najdalszych odcinkach zajęłaby około 1 godzinę i 45 minut zamiast pięciu w porywach do sześciu godzin (Wrocław – Warszawa), lub trzech godzin na trasie Poznań – Warszawa.
Ale skupmy się na najbliższych kilku miesiącach. Nie da się ukryć, że w chwili obecnej na Polskim rynku kolejowym panuje spory nieład i zamieszanie. Ale tak jest zawsze przy wszelkich większych zmianach. Dlatego debiutując w listopadzie na gościńcu interREGIO nie dziwił mnie fakt, że pomimo istnienia tego produktu już ponad pół roku, większość pasażerów nie zdawała sobie sprawy że jedzie na wykupiony zły bilet! Ostatnio doszły do mnie plotki, że na sporej ilości stacji w kasach zadawane są pytania na pociąg jadący o której dokładnie godzinie bilet chcemy kupić? Co więcej, InterCity wreszcie zaczyna nadganiać cywilizowane standardy informując, że planuje wprowadzenie automatów biletowych, oraz możliwość nabycia biletów za pomocą internetu i karty płatniczej. Swoją drogą nie dziwię się takiemu zachowaniu, gdyż podobne procedury już od pewnego czasu istnieją na rynku przewozów lotniczych. W ten sposób za niedogodność wydrukowania sobie samemu karty pokładowej (czyt. biletu lotniczego) za bilet płacę mniej, a przy wejściu do samolotu mogę zjawić się dużo później niż w przypadku standardowej odprawy na lotnisku. W przypadku kolei mogłoby to wprowadzić oszczędności na niewydajnym systemie okienkowej dystrybucji biletowej, nie mówiąc już na oszczędności czasu i nerwów pojawiających się w trakcie odstawania swoich minut, zwłaszcza w piątkowe popołudnie. Przewozy Regionalne zauważyły, że ich interREGIO odnosi spore sukcesy. Owszem, przytrafiają się spektakularne porażki jak ostatnio często opisywane kursy na trasie Warszawa – Szczecin, ale wynika to z wchodzenia na nowy rynek. Co więcej, właściciele Przewozów Regionalnych zdali sobie sprawę, że ta firma zysków przynosić nie będzie, ale transport regionalny zapewniony musi być. Niemniej o prestiżu danego regionu świadczy również jakość jego transportu, dlatego zwracana jest duża uwaga na odnawianie i dbanie o co najmniej jako taką czystość taboru. Co więcej, niektóre Województwa przejęły lub utworzyły własne spółki przewozowe, takie jak Koleje Mazowieckie (Warszawa), SKM (Trójmiasto), czy Koleje Dolnośląskie. Arriva PCC złamała monopol PKP na przewóz pasażerski wygrywając w 2007 roku przetarg na obsługę niezelektryfikowanych tras województwa kujawsko - pomorskiego. Wprawdzie wciąż słyszy się mnóstwo negatywnych opinii o kolejnych zamykanych trasach, bądź zmianach godzin/częstotliwości kursowania w taki sposób, że dalsza czy nawet docelowa podróż niema sensu. Niemniej jak wcześniej wspomniałem, spółki kolejowe przechodzą aktualnie zmiany we własnych strukturach. To powoduje zamieszanie jakiego aktualnie doświadczamy, ale w przyszłości sfinalizuje się silniejszą firmą umożliwiającą przynoszenie zysków i usprawnianie podróży kolejowej. Zresztą dobrym przykładem uzupełnienia jest działająca od niespełna roku założona przez władze wojewódzkie spółka akcyjna Koleje Dolnośląskie, która oferuje przewozy na trasach lokalnych, z których wycofał się wcześniej PKP, czy PKP Przewozy Regionalne.
Ze świeższych informacji wynika, że najbardziej pierwsze objawy konkurencji poczuje PKP Intercity. Jak wcześniej wspomniałem, nie dalej jak w zeszłym roku małą część ichniejszego tortu zaczął podjadać interREGIO. W ciągu tego tygodnia we wszelkich mediach pojawiało się mnóstwo materiału kompromitującego jakość połączeń kolejowych w zestawieniu z zimowymi warunkami pogodowymi. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, gdyż LOT zaczął się reklamować w prasie i na dworcach kolejowych dość sensownie uświadamiając podróżnym, że czasami zamiast przez kilka(naście) godzin męczyć się koleją, za podobną cenę można dużo szybciej i punktualnie polecieć na trasach z Warszawy do Wrocławia, Krakowa, Poznania, Gdańska, Rzeszowa czy Szczecina. Efektu natychmiastowego nie uświadczyliśmy, ale świadomość pasażerów została zwiększona :-) Rejsami w Polsce również zainteresował się niemiecki przewoźnik DB. Oczywiście pomijając nagłe przebudzenie się ze snu pana Romana G. który w swym patriotyźmie chce nagle skarżyć tego przewoźnika o pomoc w zbrodniach hitlerowskich jakby informacja o tym pojawiła się nagle w masowej świadomości. Niemniej DB oczywiście nie ma zamiaru się pchać na całość naszego rynku, tylko zainteresował się trasami o najlepszej jakości torów i umożliwiającymi generowanie największych zysków, czyli z Warszawy do Krakowa, Katowic, Poznania i Gdyni. Myślę, że zapowiada to dużą konkurencję i walkę o klienta, a dla nas to przecież najlepsze rozwiązanie jest :-)
Każdy z nas chyba wie, że transport kolejowy w Polsce jest jednym z tych elementów, za które można się bardzo wstydzić. Ale od kilkunastu miesięcy można obserwować pierwsze wyraźne zmiany przepowiadające lepszą przyszłość. Większa konkurencja powinna obniżyć ceny i zwiększyć komfort podróży, jak też zmusić firmy do przystosowania się do jeszcze dokładniejszego spełnienia wymogów stawianych przez podróżnego. Niestety naszej ogólnej niechęci do podróżowania po torach nie zmienią informacje o likwidowaniu kolejnych połączeń, absurdzie wykreślenia z rozkładu określonej stacji z powodu zbyt krótkiego peronu, czy szeregu biletów ważnych na jeden, ale nie inny typ pociągu. Dlatego aktualnie proponuję przyglądać się wszelkim informacjom dotyczącym rynku kolejowego i czasami kilkukrotne pytanie się u różnych źródeł czy aby na pewno wykonuje się poprawną procedurę? Świetnym ku temu przewodnikiem może się okazać ten artykuł (http://wyborcza.pl/1,76842,7374721,Stanieja_niektore_bilety__czyli_nowe_promocje_w_PKP.html) Bo przecież zwiedzanie świata nie polega na lataniu w najdalsze jego zakątki a czasami niepowtarzalne miejsca można odkryć 50, 100 czy 300 kilometrów od naszego domu. Ciekawa to perspektywa zwłaszcza, że taka wycieczka nie wymaga wielkich budżetów i długotrwałych planów!
Linkownia:
PKP Polskie Koleje Państwowe S.A.: http://www.pkp.pl/
PKP InterCity: http://www.intercity.pl/
Tanie Linie Kolejowe: http://www.tlk.pl/
Przewozy Regionalne Sp. z o.o.: http://www.przewozy-regionalne.pl/
Koleje Dolnośląskie: http://kolejedolnoslaskie.eu/
Szybka Kolej Miejska: http://www.skm.pkp.pl/
Koleje Mazowieckie: http://koleje.mazowieckie.com.pl/
Arriva PCC: http://www.arrivapcc.pl/
Pociągi dużej prędkości w Polsce: http://www.plk-sa.pl/fileadmin/pdf/inestycja/szybkie_predkosci/pociagi_duzej__predkosci_pol.pdf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz