Tak sobie pomyślałem przeglądając na szybko sieć w trakcie mojego krótkiego pobytu w Porto. Raptem kilka dni temu kompletowałem materiał opisujący aktualną sytuację dwóch głównych przewoźników nisko kosztowych w Polsce (Wizzair i Ryanair), gdzie wspomnieć chciałem o niepisanej, ale dość regularnej korelacji pomiędzy nimi. Otóż w sieci od jakiegoś już czasu coraz częściej pojawiały się plotki, że obie linie posiadają tych samych głównych inwestorów, przez co nie w smak jest ichniejsza bezpośrednia konkurencja. Obecność ich obu na tych samych lotniskach była dość oczywista, ale zarówno Wizzair jak dotąd unikał matczynego domu Ryanair jakim jest lotnisko w Dublinie, jak też ich rywalizacja ograniczała się wyłącznie do latania na trasach, których miejsca docelowe oddalone od siebie były o najmniej 30 kilometrów. Wprawdzie ostatnio obecność na bliźniaczych trasach została zintensyfikowana (wide uruchomienie bazy Ryanair w Oslo-Rygge, konkurencyjnej do Oslo-Torp, czy też otwarcie połączeń Wrocław-Bolonia, lub Kraków-Piza w odpowiedzi na trasy Wrocław-Bolonia Forli i Katowice-Piza Wizzaira), ale informacja jaką przeczytałem w Porto spowodowała, że stwierdziłem iż piekło zamarzło. Ale już na spokojnie sobie pomyślałem, w sumie rynek przewozów lotniczych w całej Europie się zmienia, dlatego też u nas wiele rzeczy oczywistych prędzej lub później takimi nie są.
Ale dobrze, czas napisać o co chodzi? Otóż zapowiadając kolejne inwestycje w swojej bazie Mediolan-Bergamo Ryanair ogłosił otwarcie tras do lotnisk w Poznaniu i Wrocławiu. Zaskoczenie było ogromne, ponieważ połączenie to chętnie dotąd realizował Wizzair. Co więc otrzymujemy? Ano pierwsze skojarzenie jakie przyszło na myśl, to wojna cenowa! Ale potem znów na spokojnie pomyślałem sobie, że niekoniecznie... Otóż spójrzmy na sytuację sprzed około dwóch miesięcy.
Ryanair zaskakuje zapowiadając otwarcie swojej kolejnej bazy na lotnisku Oslo-Rygge. Uruchamiając trzy połączenia dziennie do Gdańska i Wrocławia ewidentnie wchodzi w paradę Wizzairowi, który operuje z tych miast na locie do położonego po drugiej stronie zatoki Oslo lotniska Sandefjord-Torp. Co więcej, ułożenie częstotliwości rejsów (wtorek, czwartek, oraz sobota) zapowiadały częste promocje, tym bardziej, że operacje te były niemal równoległe pod względem dni i godzin z konkurencją. I co? Paradoksalnie nic! Z obserwacji systemu rezerwacyjnego jakie poczyniłem wynikało, że Ryanair najtańsze bilety oferował za 20 złotych. Natomiast bardzo szybko i niezwykle mocno zaatakował Wizzair proponując, jak nigdy przedtem, mnóstwo miejsc w cenie €1. Co ciekawsze, część biletów w tej cenie obejmowała kursy w październiku 2010 roku! Dla mnie było to rewelacyjne rozwiązanie. Skoro bowiem Norwegia jest dość drogim krajem do odwiedzin, to przynajmniej uda nam się nieco zaoszczędzić na cenach biletów :-) Idąc tym tokiem myślenia doszedłem do wniosku, że obecność Ryanair na trasie z Bergamo do Poznania i Wrocławia niekoniecznie musi oznaczać wykańczającą rywalizację, na którą niestety Wizzair nie może sobie pozwolić. Ryanair zapowiedział bowiem zwiększenie średniej ceny biletów lotniczych, a ich dodatkowy zarobek w postaci opłaty w wysokości €5 za odprawę online również jest coraz cięższy do uniknięcia. Inna sprawa to częstotliwości rejsów które oprócz jednego przypadku w Poznaniu wskazują raczej na uzupełnianie się. Wprawdzie Ryanair początkowo zapowiedział rejsy z Wrocławia we wtorek, czwartek i sobotę (czyt. dokładnie tak samo jak Wizzair), to jednak później zamienił je na poniedziałek i piątek. Daje to dużo więcej możliwości przesiadkowych na południe Europy dzięki świetnie zorganizowanej siatce na lotnisku w Bergamo. Jedynym atakiem Ryanair w chwili obecnej było wyłącznie pojawienie się na trasie. Odpowiedź Wizzair była widoczna jeszcze na trzy dni przed pierwszym ruchem konkurencji. Wprawdzie ceny biletów spadły tylko do wartości dziesięciu Euro, a do Bergamo z przesiadkami można już nieraz było dolecieć dużo taniej, to komfort bezpośredniego połączenia i świetnych godzin operacji jest wart tej zawrotnej sumy osiemdziesięciu złotych we dwie strony :-)
Pierwsze efekty tych drobnych potyczek pomiędzy dwoma przewoźnikami i zapowiadanej na przyszłość ogólnej wojny już widać. Jak donoszą źródła z lotniska we Wrocławiu, pomimo biletów za E1 na trasie do Oslo Wizzair miał niepokojąco małe zainteresowanie. Dlatego też niedawno zmienił swoją siatkę przestawiając trzy loty tygodniowo do Oslo z przeprowadzaną dwa razy na tydzień operacją na podparyskie lotnisko Beauvais. Ale ale, czy aby wyjdzie im to na dobre? Otóż plotka donosi, że Ryanair chce coraz intensywniej rozbudowywać siatkę połączeń również z tego lotniska. Dziś podobno ma zostać zapowiedziane połączenie Beauvais-Kraków, a kilka wróżek w swoich fusach widzi również operacje do innych lotnisk w Polsce. Zobaczymy co z tego wyjdzie, z pewnością jak dotrę wreszcie do swojego hostelu w Alicante pierwszym co zrobię, podłączę się pod internet i zacznę przeglądać najnowsze informacje.
Fakt jest taki, Ryanair coraz chętniej przygląda się naszej części Europy i coraz bardziej nie podoba mu się silna obecność tutaj rosnącej w siłę konkurencji, z którą niedługo będzie należało się bardzo liczyć. Bardzo możliwe że rok 2010 będzie ciekawym dla polskiego pasażera i przysparzał sporo okazji do taniego tambylstwa. Przykładowo po niedawnym powrocie z Porto niemal zadławiłem się kolacją widząc zupełnie niespodziewanie szereg biletów za €1 na trasie Wrocław-Eindhoven. I znów, dostępność była ogromna dzięki czemu chyba zdecyduję się na spędzenie październikowych urodzin w Holandii :-)
Ale dobrze, czas napisać o co chodzi? Otóż zapowiadając kolejne inwestycje w swojej bazie Mediolan-Bergamo Ryanair ogłosił otwarcie tras do lotnisk w Poznaniu i Wrocławiu. Zaskoczenie było ogromne, ponieważ połączenie to chętnie dotąd realizował Wizzair. Co więc otrzymujemy? Ano pierwsze skojarzenie jakie przyszło na myśl, to wojna cenowa! Ale potem znów na spokojnie pomyślałem sobie, że niekoniecznie... Otóż spójrzmy na sytuację sprzed około dwóch miesięcy.
Ryanair zaskakuje zapowiadając otwarcie swojej kolejnej bazy na lotnisku Oslo-Rygge. Uruchamiając trzy połączenia dziennie do Gdańska i Wrocławia ewidentnie wchodzi w paradę Wizzairowi, który operuje z tych miast na locie do położonego po drugiej stronie zatoki Oslo lotniska Sandefjord-Torp. Co więcej, ułożenie częstotliwości rejsów (wtorek, czwartek, oraz sobota) zapowiadały częste promocje, tym bardziej, że operacje te były niemal równoległe pod względem dni i godzin z konkurencją. I co? Paradoksalnie nic! Z obserwacji systemu rezerwacyjnego jakie poczyniłem wynikało, że Ryanair najtańsze bilety oferował za 20 złotych. Natomiast bardzo szybko i niezwykle mocno zaatakował Wizzair proponując, jak nigdy przedtem, mnóstwo miejsc w cenie €1. Co ciekawsze, część biletów w tej cenie obejmowała kursy w październiku 2010 roku! Dla mnie było to rewelacyjne rozwiązanie. Skoro bowiem Norwegia jest dość drogim krajem do odwiedzin, to przynajmniej uda nam się nieco zaoszczędzić na cenach biletów :-) Idąc tym tokiem myślenia doszedłem do wniosku, że obecność Ryanair na trasie z Bergamo do Poznania i Wrocławia niekoniecznie musi oznaczać wykańczającą rywalizację, na którą niestety Wizzair nie może sobie pozwolić. Ryanair zapowiedział bowiem zwiększenie średniej ceny biletów lotniczych, a ich dodatkowy zarobek w postaci opłaty w wysokości €5 za odprawę online również jest coraz cięższy do uniknięcia. Inna sprawa to częstotliwości rejsów które oprócz jednego przypadku w Poznaniu wskazują raczej na uzupełnianie się. Wprawdzie Ryanair początkowo zapowiedział rejsy z Wrocławia we wtorek, czwartek i sobotę (czyt. dokładnie tak samo jak Wizzair), to jednak później zamienił je na poniedziałek i piątek. Daje to dużo więcej możliwości przesiadkowych na południe Europy dzięki świetnie zorganizowanej siatce na lotnisku w Bergamo. Jedynym atakiem Ryanair w chwili obecnej było wyłącznie pojawienie się na trasie. Odpowiedź Wizzair była widoczna jeszcze na trzy dni przed pierwszym ruchem konkurencji. Wprawdzie ceny biletów spadły tylko do wartości dziesięciu Euro, a do Bergamo z przesiadkami można już nieraz było dolecieć dużo taniej, to komfort bezpośredniego połączenia i świetnych godzin operacji jest wart tej zawrotnej sumy osiemdziesięciu złotych we dwie strony :-)
Pierwsze efekty tych drobnych potyczek pomiędzy dwoma przewoźnikami i zapowiadanej na przyszłość ogólnej wojny już widać. Jak donoszą źródła z lotniska we Wrocławiu, pomimo biletów za E1 na trasie do Oslo Wizzair miał niepokojąco małe zainteresowanie. Dlatego też niedawno zmienił swoją siatkę przestawiając trzy loty tygodniowo do Oslo z przeprowadzaną dwa razy na tydzień operacją na podparyskie lotnisko Beauvais. Ale ale, czy aby wyjdzie im to na dobre? Otóż plotka donosi, że Ryanair chce coraz intensywniej rozbudowywać siatkę połączeń również z tego lotniska. Dziś podobno ma zostać zapowiedziane połączenie Beauvais-Kraków, a kilka wróżek w swoich fusach widzi również operacje do innych lotnisk w Polsce. Zobaczymy co z tego wyjdzie, z pewnością jak dotrę wreszcie do swojego hostelu w Alicante pierwszym co zrobię, podłączę się pod internet i zacznę przeglądać najnowsze informacje.
Fakt jest taki, Ryanair coraz chętniej przygląda się naszej części Europy i coraz bardziej nie podoba mu się silna obecność tutaj rosnącej w siłę konkurencji, z którą niedługo będzie należało się bardzo liczyć. Bardzo możliwe że rok 2010 będzie ciekawym dla polskiego pasażera i przysparzał sporo okazji do taniego tambylstwa. Przykładowo po niedawnym powrocie z Porto niemal zadławiłem się kolacją widząc zupełnie niespodziewanie szereg biletów za €1 na trasie Wrocław-Eindhoven. I znów, dostępność była ogromna dzięki czemu chyba zdecyduję się na spędzenie październikowych urodzin w Holandii :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz