czwartek, 17 grudnia 2009

Komentarz po "magicznej środzie"

Ufff.... nareszcie nadszedł ten dzień! Tak sobie pomyślałem budząc się wczoraj około godziny 1100. Wreszcie odbyły się zapowiadane konferencje prasowe i teraz trzeba się szybko podłączyć do sieci, aby dowiedzieć się co na nich zostało zapowiedziane.
Ale o co chodzi? Chodzi o to, że od prawie tygodnia światek fanów lotnictwa nisko-kosztowego huczał od wszelkich plotek, domysłów i wróżenia z fusów. Nasilił się bowiem temat pierwszej bazy irlandzkiego przewoźnika Ryanair w naszej części Europy. Podobnie jak kilka miesięcy temu znów zapowiedziano konferencję prasową u jednego z kandydatów – lotnisku w podkrakowskich Balicach. Tylko że poprzednio świętowano n-tego pasażera lądującego w Krakowie, a tym razem otwarcie baz... ale na półwyspie Iberyjskim ;)
Pomijając lokalny klimat podwawelskiego grodu jeszcze ciekawiej zapowiadała się druga konferencja – zapowiedziana przez Wizzair w jednym z warszawskich hoteli. W planie miało być omówienie sytuacji w bazach tego przewoźnika w stolicy, Katowicach, Gdańsku, oraz jeszcze innym mieście. Chociaż temat był podany, na każdym forum zaczęto spekulować w najlepsze. Najbardziej rozbawiło mnie rozdawanie nowych tras dla drugiej bazowanej w Poznaniu maszyny, chociaż póki co nic nie wiadomo kiedy takowa do niej przybędzie? Pokuszono się nawet o takie zachcianki, jak technicznie prawie niemożliwe trasy pokroju Rzeszów-Londyn Luton czy krajówka łącząca Podkarpacie z Wielkopolską. Niemożliwe, ponieważ na pierwszej trasie obecny jest już Ryanair a tajemnicą poliszynela jest fakt, że te dwie linie lotnicze nie nakładają się na zajętych już kierunkach. Druga była zabawnym kontrargumentem na fakt, że opcjonalna trasa Poznań-Luton-Rzeszów-Luton-Poznań jest niemożliwa do wykonania przez jedną ekipę pokładową, której czas dziennej pracy limitowany jest przez pewne przepisy. Warto tutaj też wspomnieć, że nisko-kosztowi przewoźnicy tworzą tak swoje trasy, aby ich pracownicy zaczynali i kończyli pracę w tej samej bazie. Ale ratujący wątpliwą teorię Luton-Rzeszów kontrargument raczej jej nie wzmocnił. Tak na boku, osobiście jestem dużym zwolennikiem tras krajowych realizowanych przez tanich przewoźników. Z wielką zazdrością patrzę na sytuację w Hiszpanii (mnóstwo połączeń krajowych z Madrytu realizowanych przez Ryanair lub Vueling) czy Włoszech (podobnie tylko że na pokładach EasyJet, Ryanair i do niedawna również MyAir). Co więcej, sądzę, że trasy krajowe w Polsce nie są niemożliwe. Jednak na pierwszy rzut bardziej proponowałbym lot Kraków-Gdańsk, Gdańsk-Wrocław, czy Wrocław-Warszawa, które mają swój potencjał w ilości mieszkańców, jak też przeciwnika z jakim można łatwo wygrać w danej konkurencji (na dwóch pierwszych latał regionalny JetAir, a ostatnia jest jednym z najbardziej dochodowych lokalnych kierunków LOTu). Dodatkowe zamieszanie wśród domysłów wprowadzał również portal pasażer.com, który jeszcze w poniedziałek przy pomocy pewnych chwiejnych założeń za pewniaka do bazy Wizzaira ogłosił Rzeszów. Podchwyciły to lokalne gazety, podkręcając klimat zabójczej konkurencji między regionami na wieść o tym, że Bydgoszcz nagle ma zamiar rozdysponować pewną sumkę pieniędzy na otworzenie nowych połączeń lotniczych. Panowie – nie tak się ten interes prowadzi! Plotkarskie informacje powinny pozostać przy fotelu, przy którym się je usłyszało. Niestety rozeszły się one na cały salon fryzjerski i szczerze przeglądanie każdego forum które na chwilę zmieniły się w takowe zbiorowiska „informacji i planów zaskakujących” stało się męczące i wręcz nudne. Dlatego też wspominając moje przebudzenie się w środowe przedpołudnie czułem swoistą ulgę...
Ale co w końcu powiedziano? Jak wspomniałem wcześniej – w Krakowie świętowano otwarcie baz w hiszpańskiej Maladze i portugalskim Faro. I co z tego? :D Otóż to z tego, że cztery planowane do zbazowania samoloty w Maladze będą wykonywały loty m.in. do Krakowa i Wrocławia. Kraków kolejny raz cieszy się z ciepłego kierunku, Wrocław dziwi się ze swojego przydziału. Dziwi, ponieważ plotki o rozmowach na temat „tajemniczego” iberyjskiego kierunku pojawiły się już we wrześniu. Niemniej domysły ostatnich dni zupełnie pomijały Wrocław a tu bach – doszła jeszcze Bolonia. Z tym kierunkiem sporo zamieszania było w połowie października, kiedy to na mapie połączeń Ryanair pojawiła się kreska łącząca te dwa miasta. Niestety jakiś tydzień później system rezerwacyjny zamilkł na dobre w tej kwestii i pomyśleliśmy sobie że to był błąd informatyczny. Jednak nie :-) Szczerze informacja o Bolonii ucieszyła mnie dużo bardziej niż o Maladze. Malaga bowiem będzie kierunkiem typowo letnim – o częstotliwości lotów 2 razy w tygodniu która uniemożliwia krótki i tani wypad. Co więcej, Malaga nie daje możliwości przesiadek w miejsca, mnie interesujące. A do tego prawdopodobnie po wakacjach zostanie zawieszona, jak to zazwyczaj bywa z letnimi destynacjami. Bolonia natomiast jawnie pokazuje, że Ryanair poczuł we Wrocławiu konkurencję z okazji otwieranej tam bazy Wizzair. Zauważył, że nie jest już monopolistą i że czasy ścinania częstotliwości połączeń do niezbędnego minimum celem podwyższania cen już się skończyły. Zaczął więc powoli walczyć o wrocławski rynek otwierając konkurujący z Wizzairowym Oslo Trop (TRF) kierunek Wrocław-Oslo Rygge (RYG), a teraz na przekór istniejącej Wrocław – Bolonia Forli (FRL) trasę do swojej bazy w Bolonii (BLQ). Zapowiada się więc spora konkurencja na tych kierunkach, a dla pasażerów finalizować się to będzie w jeszcze tańszych biletach :-) Kraków natomiast w prezencie dostał trzeci włoski kierunek jakim jest popularna w Polsce Piza. I tyle – nici z bazy. Jednak na otarcie łez kolejny raz (od już przynajmniej czterech lat) zapowiedziano rychłe otwarcie pierwszej bazy Ryanair w Europie Środkowowschodniej i oczywiście Kraków jest „bardzo mocno brany pod uwagę”. W ciągu ostatnich trzech miesięcy to samo można było usłyszeć od Ryanair w stosunku do Gdańska, Bydgoszczy i Wrocławia ;)
Dużo więcej spodziewano się natomiast po konferencji Wizzair. Żadna rewolucja jednak nie nastała - linia podsumowała tylko działania podejmowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy w naszym kraju formując je w spójny plan stania się linią przewożącą najwięcej pasażerów na Polskim rynku. W ten sposób każda z baz – Katowice, Warszawa i Gdańsk – dostały po jednym samolocie na wiosnę, Wrocław w marcu stanie się bazą dla jednej maszyny tego przewoźnika, dodatkowo Wizzair zadebiutuje na lotnisku w Łodzi. Wybór ten był poniekąd zaskakujący, gdyż linia ta posiada cztery zbazowane samoloty w pobliskiej Warszawie i bardziej spodziewałbym się rozwoju w pozostałych bazach (np. Poznań i Wrocław) niż wejścia na nowy grunt podcinając jednocześnie tym samym własne skrzydła. Ale fakt się stał – Łódź się cieszy. Cieszą się też Katowice, gdyż z nową maszyną dostały m.in. trzy świetne kierunki: Bergen w Norwegii, Madryt i Pizę. Wprawdzie Piza już na samym początku napotka na silną konkurencję ze wspomnianym wcześniej połączeniem z Krakowa. Jednak trasa do Madrytu jest pierwszą tego typu z Polski i szczerze mam dużą nadzieję, że okaże się strzałem w dziesiątkę. Wtedy otwarcie tego kierunku z innych Polskich baz będzie bardzo możliwe, a to pozwala na świetne i tanie przesiadki na loty po całym Półwyspie Iberyjskim, Maroku i Wyspach Kanaryjskich!
Niby dwie proste konferencje prasowe a tyle pisania. Emocje zaczynają wreszcie nieco opadać, jednak pojawiają się kolejne plotki i analizy. Nie można przeoczyć zwiększonego ruchu na rynku przewoźników nisko-kosztowych w Polsce. Wizzair zaczyna się okopywać i intensyfikować swoją obecność w całej Europie Środkowo-wschodniej. Przygotowuje się do nieuchronnego wejścia na ten rynek przez piekielnie agresywnego gracza, jakim jest Ryanair. Ten bada rynek bardzo skrupulatnie, gdyż męczą go koszty prowadzenia swoich baz na drogich Wyspach Brytyjskich, Irlandii czy w Niemczech. Woli przenieść swoje samoloty na tańsze południe i wschód Europy i nie zamykać intratnych i popularnych już tras. Dlatego sonduje swoje możliwości w Polsce, Słowacji, Czechach czy na Węgrzech. Jednym z najważniejszych kandydatów są Kraków i Bratysława. Kraków, który przeznaczył ze swojego budżetu znaczną kwotę na promocję wśród turystów zagranicznych, bardzo obniżył swoje stawki lotniskowe i w przeciągu niecałego roku otrzymał kilkanaście nowych połączeń. Jednak według mnie otwarcie bazy tam byłoby według mnie błędem. Prezes lotniska w Balicach, Pan Pamuła, ma bowiem ściągać turystów do Krakowa, co już osiągnął. Zgodzenie się na bazę Ryanair jest jednocześnie zgodzeniem się na kilkuletnie wydawanie pieniędzy na dopłaty i otwieranie nowych połączeń przynoszących niewiele turystów do Małopolski. No bo przecież są już bezpośrednie połączenia z najważniejszymi i najbogatszymi ośrodkami jak Paryż, Rzym, Mediolan, Berlin, Frankfurt, Dusseldorf, Barcelona, Wiedeń, Bruksela, Amsterdam, Sztokholm, Oslo, czy cała siatka z Irlandią i Wielką Brytanią. Nowe połączenia, które mogłyby być otwarte, to przede wszystkim dogodzenie mieszkańcom Małopolski w miejsca dla nich atrakcyjne turystycznie a przecież nie na to zostały przekazane fundusze. Teraz trzeba zainwestować bardziej na wschód – Moskwa, Ryga, Helsinki, Kijów, Budapeszt, Sofia... Według różnych źródeł, wczorajsza konferencja była kolejną „przy okazji”. Przecież Kraków świetnie się rozwinął w siatce połączeń Ryanair, więc jest co „świętować”. A prawdziwym celem przybycia do Krakowa jednego z ważniejszych menedżerów tej linii jest ustalanie pewnych faktów które zdecydują o ulokowaniu, bądź nie, kilku samolotów pod Wawelem. Decyzje jeszcze nie zapadły – cokolwiek nowego dowiemy się prawdopodobnie w nowym roku i kropka końcowa. Bratysława natomiast została poddana przez Wizzair. Ta była baza upadłego SkyEurope posiada sporą wyrwę w połączeniach lotniczych, którą od ostatnich kilku miesięcy bardzo intensywnie próbuje zapełnić Ryanair. Ale czy Słowacy będą chętni na dopłacanie do interesu Ryanair? Coś tam w międzyczasie przebąkuje się o pewnych szansach dla Bydgoszczy czy Rzeszowa. Linie nisko-kosztowe latają bowiem tam, gdzie mogą najwięcej zarobić. Jednak planowane dopłaty z budżetów województw Podkarpackiego czy Kujawsko-Pomorskiego wydają się być jeszcze za małe na stworzenie baz w ichniejszych lotniskach.
Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie cieszę się ze zwiększenia konkurencji na naszym rynku i staram się zarażać całe moje otoczenie podróżowaniem tylko po to, aby te nowe połączenia były odpowiednio zapełnione przez pasażerów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz