czwartek, 5 października 2017

Przygotowania do Kuby - elektronika i komunikacja

Prąd
Uniwersalny adapter podróżny - źródło: www.tim.pl
Wątek prądu na Kubie dostarcza nieco problemów początkującym globtroterom. Oprócz tego że obowiązuje tam inny system wtyczek, to w wersji podstawowej prąd jest tam serwowany o napięciu 110V. Czyli w skrócie - system taki sam, jak w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chodzi o wtyczki - mały problem. Podstawową przejściówkę można kupić za 5zł. Jeśli chodzi o napięcie, to sposób ten rozbija się na kilka wątków. Po pierwsze - trzeba sprawdzić informację na wszystkich zabieranych ze sobą urządzeniach elektrycznych. Na specjalnej etykiecie powinna widnieć wartość akceptowanego napięcia. W większości przypadków (nasze ładowarki do telefonów, aparatu, powerbank czy suszarka do włosów) działają one w zakresie 110-230 wolt. Jeśli nie, w większości miejsc turystycznych, a w naszym przypadku w każdym z noclegów, dostępne są sieci o napięciu podstawowym, oraz preferowanym przez nasze urządzenia - 220V. Zazwyczaj informacja o napięciu znajduje się tuż obok gniazdka. Jeśli jednak czujemy taką potrzebę, przed wyjazdem można się zaopatrzyć w podróżny adapter zasilania. W wersji podstawowej - ze 110V na 230V, kosztuje około 20 złotych. W wersji ultra-rozwiniętej, która pozwala na wpięcie się w jeden z kilku systemów i wyjście zgodne z kilkunastoma innymi systemami (łącznie do zastosowania w około 150 krajach) takie urządzenie kosztuje 80 złotych.

Internet, telefon i kontakt ze światem
Wokół tego wątku narodziło się dotychczas wiele legend. Generalnie w dużej mierze już nieaktualnych, ponieważ sytuacja w kraju zmienia się bardzo dynamicznie. W kwestii dostępu do telefonii bezprzewodowej - nie ma z tym żadnego problemu. Kubańczycy może nie korzystają z komórek tak często, może w większości dysponują starymi modelami aparatów, jednak sieci mobilne są dla nich tak samo powszednie, jak u nas. Dotyczy to zarówno miast, jak też terenów pozamiejskich.

Jeśli chodzi o kwestie roamingu, to również nie ma z tym najmniejszego problemu. Zarówno Dorota, jak też ja, otrzymywaliśmy i wysyłaliśmy smsy do Polski. Nie jestem tylko w stanie ustalić czasu podróży takiej wiadomości po sieciach całego świata, jednak komunikacja jakaś była :-)

Natomiast kwestia internetu, to już historia sama w sobie. Jeśli przechodząc przez miasto spotkasz na jakimś placu tłoczących się localsów i turystów, wpatrzonych w swoje smartphone-y, oznacza to, że przechodzisz przez miejsce działania sieci :-) Dostęp do niej uzyskuje się za pomocą kodów i rozliczany jest minutowo. Kartę z kodem można kupić w punktach ETECSA, które również łatwo rozpoznać, poprzez ciągnące się do nich kolejki. Oczywiście jakość oferowanego połączenia pozostawia wiele do życzenia. Host goszczący nas w Hawanie opowiadał, że o godzinie 4. rano (akurat przechodził koło jednego z punktów, ponieważ odbierał przyjeżdżającą w odwiedziny matkę), w pięć minut był w stanie ogarnąć całą niezbędną korespondencję. Zrobienie tego samego w czasie największego oblężenia tego punktu zajęłoby mu nawet pół godziny ;)

Poza ETECSA można szukać szczęścia w niezabezpieczonych sieciach prywatnych. Natrafiliśmy na kilka takich w Trinidadzie. Do większości nawet nie udało nam się wbić. Jednak w dwóch przypadkach byliśmy w stanie się podłączyć, a kilka minut po kliknięciu wyślij, napisane maile znalazły się w katalogu wysłane. W Hawanie udało nam się też trafić do restauracji, która oferowała połączenie z internetem. Jednak Kubańczycy zdecydowanie nie są przyzwyczajeni do korzystania z takiej oferty, gdyż skombinowanie dla nas hasła zajęło kelnerom dobre 20 minut. Prędkość samej sieci była porównywalna do tej w Trinidadzie ;)

Dlatego wyjazd na Kubę polecam traktować jako challengowanie swojego stylu życia. Przed podróżą ostrzegłem swoich bliskich, że, w najgorszym wypadku, przez dwa i pół tygodnia nie będzie ze mną żadnego kontaktu. Powiedziałem sobie również, że postaram się żyć bez dostępu do sieci, najnowszych informacji, kontaktu z bliskimi. Szczerze, udało się to bez najmniejszego problemu. I jakoś niespecjalnie czułem potrzebę gapienia się w telefon.

Co ciekawe, na wyspie nie ma problemu z dostępnością usług największych amerykańskich firm. Dorota komunikowała się przez chwilę za pośrednictwem messengera na facebooku, ja natomiast wysyłałem maile przy użyciu Gmail.

11 komentarzy:

  1. Witam lecę jutro na Kubę i zastanawiam się czy można wwieść na Kubę aparat fotograficzny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jadąc zagranicę właśnie trzeba sie zorientować jakie mają tam gniazdka i wcześniej w razie czego kupić adapter https://www.oleole.pl/adaptery-podrozne.bhtml , bo potem na miejscu może być problem z zakupem - wiem to z własnego doświadczenia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem zdania, że na pewno warto jest to państwo odwiedzić i także szykuję się na wyjazd. Jak dla mnie jeszcze ważną kwestią jest samo ubezpieczenie https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-turystyczne-na-kube/ i aby tam jechać ja na pewno je wykupię. Po prostu lubię być bezpieczna podczas takich wyjazdów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nie wyobrażam sobie teraz życia bez prądu i w sumie to nawet moja firma nie bardzo miałaby jak funkcjonować. Właśnie dlatego również bez chwili zawahania zdecydowałem się na nową ofertę z https://poprostuenergia.pl/prad-dla-firmy/ i muszę przyznać, że faktycznie sprawdza się znakomicie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak najbardziej gdy jeszcze mówimy o samej elektryce to ja także jestem zdania, że bardzo ważną sprawą jest to aby wiedzieć także komu takie prace najlepiej jest zlecić. Ja jestem bardzo zadowolona z usług elektryka http://elektryk.i-lodz.pl/ którego zawsze wzywam do wszelkich takich prac.

    OdpowiedzUsuń