środa, 18 października 2017

Kubańska codzienność - transport

Kuba pod względem dróg jest ewenementem na skalę światową. Jest to bowiem jedyny kraj, gdzie wszystkie przejazdy kolejowe - także te przecinające tzw. autostradę - są niestrzeżone. I tak, każdy samochód na autostradzie zwalnia do zera, żeby sprawdzić, czy aby na pewno nie jedzie pociąg. Jest to jedyny kraj na świecie, gdzie ta tzw. autopista posiada osobny pas dla ruchu rowerowego, traktorowego, konnego, czy zaprzęgów wołowych. I tak, widzieliśmy takie w trakcie naszej podróży! Chociaż jest ona tak nazwana, to parametrów autostrady oczywiście nie spełnia. Owszem, czasami jest szeroka na 4 pasy - oczywiście niewymalowane, ale jej jakość pozostawia wiele do życzenia. Kierowcy wiedzą, że w danym miejscu muszą jechać przez 300 metrów po lewej stronie, ponieważ wszędzie indziej, może nie zgubią zawieszenia, ale jazda tam będzie niekomfortowa. Nie zdziwcie się też, jeśli w którymś miejscu przez autostradę będą przechodzić piesi. Zwłaszcza pod wiaduktami przecinających dróg, które są naturalnymi przystankami transportu dla Kubańczyków. Warunki więc nie sprzyjają do szybkiej jazdy, chociaż szczerze, przy tamtejszych samochodach, więcej niż 110 kilometrów na godzinę się raczej nie ujedzie. A droga nazywa się autopistą, ponieważ według planów ma przecinać wyspę wzdłuż - od Pinar del Rio, przez Hawanę, Camaguey, po Santiago de Cuba i Guantanamo. Na niektórych odcinkach ta droga jeszcze nie istnieje, ale chociaż powolnie, to plan jednak jest realizowany.

Autostrada na Kubie (pomiędzy Hawaną a Pinar del Rio)
Rowerzyści na autostradzie na Kubie
Oczywiście autostrada wyznacznikiem jakości wszystkich dróg nie jest. A w regionach bywa różnie. Po drodze z Ogrodu Botanicznego w Cienfuegos do plaży Playa Rancho Luna przejeżdżaliśmy po nowiutkim odcinku. Na wysokości gór Escambray (droga z Cienfuegos do Trinidad) znajduje się kilka odcinków, które nieustannie pokonywane są przez kraby. Niestety, zwierzaczki przegrywają z kołami samochodów (chociaż w trakcie jazdy szczypce niby są w stanie uszkodzić oponę), a podobno czasami jest ich tam tak dużo, że jezdnia zmienia się w czerwony dywan. Nie potwierdzamy tego osobiście, chociaż faktem jest, że w drodze powrotnej było mnóstwo szczątków, ku radości padlinożernego ptactwa. Kolejnym ciekawym przypadkiem była droga z Viñales do Playa de Cayo Jutias. Za miastem Santa Lucia droga była szeroka, niemniej tak dziurawa, że wszystkie samochody z kolumny wolały jazdę po kamienistym poboczu. Zarówno po lewej, jak też po prawej skrajni. Z opowieści Product Owner w mojej byłej pracy wynika, że podobnie złej jakości są też drogi na wschodnim wybrzeżu wyspy. Według jej relacji 40 km/h było dla nich maksymalną prędkością, jaką mogli osiągnąć na ponad stukilometrowym odcinku.

Ostatni odcinek na Playa de Cayo Jutias
Dodam jeszcze ciekawostkę, że do wspomnianej wcześniej plaży Cayo Jutias jechaliśmy trzyrzędowym samochodem - z kierowcą była nas w sumie dziewiątka. Za Santa Lucią zatrzymaliśmy się przy oczekujących dwóch miejscowych, po czym jeden z nich wsiadł do bagażnika i w taki sposób (również przez te kamieniste pobocza) jechaliśmy jakieś 15 kilometrów. Zatem kwestię transportu na Kubie podsumuję jednym stwierdzeniem - tylko dla doświadczonych kierowców.

Transport miejski w Cienfuegos

Transport - ten oficjalny
Ponieważ Kuba leży daleko i loty na nią są stosunkowo drogie, taki wypad nie jest wyskokiem na kilka dni. Tym samym ciężko jest oczekiwać, żeby ktokolwiek przez ponad tydzień został w jednym i tym samym mieście, nieważnie czy jest to Hawana, czy Varadero. Zresztą. głupotą byłoby nie zobaczyć tych fajniejszych, czy wzbudzających tylko wzrok politowania atrakcji kraju. Trzeba więc pomyśleć o transporcie pomiędzy miastami.

Najszybszym jest oczywiście transport lotniczy. Tak, na Kubie taki jest ;) Lokalna linia, Cubana de Aviacion oferuje rejsy na trasach krajowych pomiędzy Hawaną a m.in. Baracoa, Camagüey, Cienfuegos, Guantánamo, Holguíni Santiago de Cuba. Planując lot tą linią, warto zwrócić uwagę na to, jaką maszyną będzie wykonywany dany rejs. Lot o tej samej godzinie może być bowiem operowany na małym ATR (na około 40 pasażerów) jednego i standardowym w Europie Airbusem A320 (do 180 miejsc na pokładzie) dnia następnego. Ciekawostką są niektóre rejsy realizowane na pokładzie Antonov-158.

Koniec końców my nie korzystaliśmy z usług lotniczych. Niemniej jeśli myślicie o takiej opcji, polecam dokładnie zbadać temat przed ostateczną decyzją. Obiło mi się bowiem kilka opinii o ciężkości z rezerwacją biletu, opłatami itp. Ponieważ lotnisko jest dość daleko od centrum Hawany (godzina jazdy + duży koszt w przypadku podróży taksówką), najlepszą opcją by było, gdyby lot krajowy odbywał się chwilę po wylądowaniu, lub chwilę przed powrotem do Polski. Niemniej widząc to, co działo się podczas naszego przylotu do Hawany, zdecydowanie nie polecam aby, jeśli loty nie są na jednym bilecie, pomiędzy poszczególnymi odcinkami była przerwa mniejsza, niż 6-8 godzin. A to już powoduje, że lotnicza hopka raczej niekoniecznie jest opcją najszybszą.

Kuba jest jedynym karaibskim krajem, który oferuje podróż koleją naziemną. Państwowa firma Ferrocarriles de Cuba w ramach połączeń krajowych i regionalnych oferuje trasy do takich miast, jak Pinar del Río, Hawana, Cienfuegos, Santa Clara, Sancti  Spiritus, Camagüey, Manzanillo, Holguín, Guantánamo, czy Santiago de Cuba. Niestety nie jestem w stanie przekazać więcej informacji na ten temat, ponieważ problemy ze znalezieniem rozkładów i rzeczowych informacji o biletach sprawiły, że dość szybko przekierowaliśmy większą uwagę na transport drogowy.

Ostatnią formą oficjalną są autobusy. Przeglądając internet dość ciekawie wygląda tutaj oferta firmy Viazul. Kursy odbywają się codziennie. Wprawdzie głównie w godzinach porannych (co wytłumaczę w następnym rozdziale), przez co niemożliwe są kilkugodzinne postoje w jakimś mniej ciekawym mieście, aby do celu dotrzeć wieczorem, następnym kursem. Niestety przy autokarach do czynienia mamy z dwoma szkopułami. Pierwszy z nich, to proces kupna. Dorota wspominała, że rezerwacja internetowa jest tylko rezerwacją. Wcale  nie oznacza to, że zarezerwowany bilet ostatecznie dostaniemy, a proces upominania się o niego, oznacza wystanie się w długiej kolejce na stacji autobusowej, kilka godzin przed planowanym odjazdem. Nie wiem ile w tym prawdy a ile turystycznej legendy. Niemniej z pewnością zgodzę się z drugim szkopułem - oferta miejsc jest zdecydowanie mniejsza niż liczba chętnych. Choćby we wspomnianym wcześniej Viñales, stosunkowo duże zapełnienie oferuje każdy z niemal 4000 Casa Particulares. Mimo to, z Hawany do Viñales (najczęstsza trasa) kursuje bodaj raptem 3-5 autobusów dziennie.

Żeby była jasność, osoby zagraniczne mogą korzystać wyłącznie z transportu turystycznego. Jest to rozwiązanie najwygodniejsze, jak również najszybsze. Poznana któregoś dnia Niemka opowiadała nam o swoich przygodach z transportem dla zwykłych Kubańczyków. Najpierw trzeba około całego dnia szukać informacji gdzie znajduje się punkt zbiórki pasażerów. Zazwyczaj jest on gdzieś na peryferiach miasta, gdzie należy się udać i cierpliwie czekać na jadący bez żadnego rozkładu pojazd. Nie bez powodu użyłem tego słowa, ponieważ zdjęcia poniżej mówią same za siebie :-) Sam fakt czekania niewiele zmienia, ponieważ kierowcy są bardzo niechętni do zabierania turystów. Tylko znajomość języka hiszpańskiego umożliwia wyproszenie dostania się na pokład. Po wszystkim okazuje się, że do odległego o kilkadziesiąt kilometrów miasta w taki sposób dostajemy się późnym popołudniem. Przygoda więc fajna, ale tylko dla ludzi spędzających na wyspie co najmniej miesiąc.


Transport międzymiastowy na Kubie - gdzieś na trasie z Hawany do Pinar del Rio
Przystanek na środku autostrady na Kubie

Transport - ten nieoficjalny
Największą rolę w dojazdach turystycznych odgrywa bowiem transport nieoficjalny - Taxi colectivo. Idea jest banalnie prosta. Potrzebny jest kierowca ze swoim samochodem i maksymalna do upchnięcia liczba pasażerów - zazwyczaj czterech. Samochód przyjeżdża pod wskazany adres o umówionej porze (dobra, jesteśmy na Kubie, czyli +/- jakiś interwał czasowy) i dowozi nas pod wskazany adres. Kursy odbywają się zazwyczaj rano, aby kierowca był w stanie wrócić w normalnych godzinach pracy - wczesnym popołudniem. Dlatego najpóźniejszy kurs z Viñales do Havany, pomimo niewielkiej odległości, może znajdziesz do godziny 14. Może, ale to musisz sam szukać na mieście. Poranne wyjazdy są bowiem najczęściej zorganizowane. Można się spytać hosta Waszego noclegu - z pewnością to ogarnie. A jeśli nie, w miejscowościach turystycznych z pewnością będziecie zaczepiani z informacją dokąd możecie dojechać. Nie ważne gdzie chcecie jechać, ta osoba jest tylko naganiaczem zbierającym zamówienia - adres odbioru, miasto docelowe, godzina i umówiona stawka. Pod koniec dnia pewnie przekazuje zlecenia znajdującej się w jakimś barze centrali, która rozdysponowuje klientów pośród umówionych kierowców i tyle. Opcjonalnie w poranek wyjazdu można się też przejść w okolice stacji autobusowej. Tam znajdziecie naganiających już samych kierowców.

Jeśli chodzi o ceny, to w tej kwestii są one bardzo zróżnicowane. Wszystko zależy od popularności trasy, oraz odległości. 20 CUC od osoby zapłaciliśmy za 180 kilometrowy odcinek z Hawany do Viñales. Natomiast 316 kilometrów z Trinidadu do Hawany kosztowało nas raptem 5 CUC więcej - niemal 35% taniej w przeliczeniu na kilometr.

Warto mieć w pamięci, że - pomijając kilka tras o własnych zasadach - przejazd nie powinien kosztować więcej,  niż cena biletu autobusowego wspomnianej wcześniej firmy Viazul. Dlatego warto przed wyjazdem spisać je sobie ze strony internetowej. Ważne to, ponieważ Kubańczycy cały czas testują górną granicę cen, jaką są w stanie osiągnąć. Przykładowo, pod dworcem w Cienfuegos, kierowca początkowo chciał nas przewieźć do Trinidadu za 10 CUC, niemal od razu schodząc do 8. Wiedzieliśmy, że jazda drożej niż za 6 CUC jest przepłaceniem i wartość tą dobiliśmy po 15 sekundach rozmowy. Tylko musieliśmy poczekać, aż znajdzie się jeszcze jakaś dwójka. Akurat nam to pasowało, byliśmy bowiem bez śniadania i musieliśmy jeszcze zorganizować sobie jakieś bułki. Po 20 minutach czekania kierowca ruszył tylko z nami. Mimo wszystko mu się opłacało :D

Oczywiście wybierając taką formę transportu, nie oczekujcie żadnych wygód. Są to normalne tamtejsze samochody, czyli zazwyczaj stare, bez pasów, czasami bez zamykanych okien bocznych, z wytartymi lub dziurawymi kanapami, głośne itd. itp. Chociaż raz jechaliśmy nowym Peugeotem, z klimą, czystym, wygodnym, mieszczącym 8 pasażerów. Ale to był raczej wyjątek. Jakkolwiek by to nie wyglądało, taxi colectivo, mimo że jest najbardziej sensowną formą podróżowania po kraju, jest też dobrym sposobem na sprawdzenie prawdziwych warunków życia na Kubie.

1 komentarz: