środa, 4 października 2017

Przygotowania do Kuby - zdrowie


Szczepienia
Podróże po naszym kontynencie, a w domyśle - jego bardziej turystycznych częściach, jest uznawane za raczej bezpieczne. Dopiero podczas wystawienia nosa poza Europę zapala się pewna lampka: hello, warto pomyśleć o sobie. Dlatego jednym z pierwszych tudusów pojawiających się po kupieniu biletów do Hawany powinno być ogarnięcie szczepień. Jak jednak wskazuje infografika z serwisu Szczepienie Dla Podróżujących, Program Szczepień Ochronnych na rok 2016 (PSO 2016) przy podróżach na Kubę jedynie zaleca szczepienie przeciwko Durowi brzusznemu i WZW typu A. Koniec końców szczepień żadnych nie przyjąłem z powodu niewyrobienia się w odpowiednim czasie (jest to procedura kilku wizyt u lekarza), jak też prostego wytłumaczenia - zalecenia nie różnią się od tych, dotyczących Maroko, w którym kilkukrotnie byłem bez żadnych szczepień. Jednak oczywiście takiego podejścia do sprawy jak najbardziej nie polecam.

Chemia i kosmetyki
Kuba, jak wiadomo, od wielu lat boryka się z niekończącym się kryzysem. Dlatego pakując bagaż, warto pamiętać o zabraniu wszystkich niezbędny kosmetyków, które mogą być potrzebne w trakcie wyjazdu. Owszem, podstawowe materiały pokroju płynu do kąpieli (lub po prostu mydła) czy szamponu, spokojnie dostaniecie w większości sklepów Panamericana. Niestety bardziej specyficzne mieszanki, jak przykładowo balsam na poparzenia słoneczne, są tam raczej nieosiągalne.

Oczywiście przypominam również o konieczności zabrania ze sobą stosunkowo silniejszych środków na komary. Zwłaszcza, jeśli podróż jest planowana w okolicach pory deszczowej. Nawet Dorota, która generalnie jest przeciwniczką chemii, wieczorami zarządzała smarowanie się i pryskanie okolic drzwi i okien (zazwyczaj są bardzo przewiewne, lub całkowicie nieprzeszklone) popularnym środkiem Mugga.

Kwestie żywieniowo-zdrowotne
W trakcie pakowania bagażu, zdecydowanie polecam poświęcić nieco więcej czasu na kwestie żywieniowo-zdrowotne. Kuba jest bowiem krajem odległym, gdzie panują zupełnie inne warunki higieniczne, a lokalni mieszkańcy przyzwyczajeni są do innych kultur bakterii. Najważniejszą zasadą, jakiej powinniśmy się trzymać, ale którą też na samym początku wymienił host naszego pierwszego noclegu, to pić wodę wyłącznie z oryginalnie zamkniętej butelki. Co więcej, ponieważ od wylądowania do przybycia na miejsce noclegu i późniejszy zakup jakiegokolwiek napoju, może minąć kilka godzin, polecam przylecieć na Kubę z zabraną jedną, lub dwoma butelkami europejskiej wody.

Kwestie zdrowotne zawsze warto mieć z tyłu głowy w trakcie podejmowania decyzji żywieniowych. Generalnie staraliśmy się trzymać świętej zasady - wszystko co jemy, jest zapakowane produkcyjnie, lub poddane obróbce cieplnej. Czyli obiady ciepłe, płyny fabrycznie zamknięte, na śniadania bułki z jajkiem sadzonym, serem, lub wypieczonymi produktami mięsnymi (co najmniej w formie tostów). Jednak nawet to może nie zapewnić bezpieczeństwa. My na szczęście żadnych rewelacji nie napotkaliśmy. Niemniej w rozmowie z parą Niemców usłyszeliśmy historię Viñales, polegającej na kilkudniowym pobycie w pokoju noclegowym. Prawdopodobnym powodem było spożycie owoców morza, które w niektórych miejscach mogą być poddawane wielokrotnemu mrożeniu i rozmrażaniu. Zwłaszcza, że jest to produkt czysto turystyczny - localsi raczej się nimi nie żywią.

Pod koniec wyjazdu pozwoliliśmy sobie na kilka wyjątków od przyjętej reguły. Zaczęliśmy bowiem raczyć się kupowanymi na mieście lodami z automatu, a wśród wielu localsowych okien próbowaliśmy się drinkami i sokami owocowymi. Wyglądem nie zachęcały - była to leżąca w rozwalającej się lodówce plastikowa butelka po wodzie, z jakąś brzydko wyglądającą zawartością. Wygląd to jedno, a prawdą jest, że smakowały one cudownie. Polecam zwłaszcza sok z tamaryndowca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz